Ufam swoim zawodnikom - druga część wywiadu z Charlesem Franzenem, szkoleniowcem Aksam Unii
- Na zwycięstwo trzeba zapracować solidną postawą w całym meczu. Nie wystarczy tylko wcisnąćn przycisku z napisem "wygrana" - zaznaczył trener Franzen, który w ekskluzywnej rozmowie z portalem HOKEJ.NET opowiedział o półfinałowej rywalizacji z Comarch Cracovią i o swoich problemach z nauką języka polskiego.
HOKEJ.NET: - W niedzielę zaczynacie grę w fazie play-off. Przeanalizował pan już wszystkie schematy taktyczne Cracovii?
Charles Franzen: - Oczywiście, że tak. Niedzielny mecz będzie całkowicie inny i znacznie trudniejszy od tych, które rozegraliśmy w sezonie regularnym. Na pewno Cracovia przygotowała coś nowego i będzie chciała nas czymś zaskoczyć. Mamy ogromny respekt do rywala, ale zrobimy wszystko, by go pokonać. Ufam swoim zawodnikom i mogę zapewnić, że doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, o co gramy.
Przygotowuje pan drużynę w jakiś szczególny sposób?
- Nie, nic się nie zmieniło. Szlifujemy kilka wariantów gry, pracujemy nad przewagami i osłabieniami. Chcemy się dobrze przygotować na niedzielny mecz. To chyba tyle.
Jakie są zatem mocne i słabe strony Cracovii?
- Do mocnych stron zaliczyłbym piekielnie skuteczną pierwszą formację, która strzela jak na zawołanie. Na dodatek krakowianie bardzo dobrze rozgrywają przewagi. O słabych stronach rywali nie lubię się wypowiadać. Proszę mi wybaczyć.
W takim razie, czy ma pan jakiś patent na Cracovię? Ostatnie trzy spotkania zakończyły się waszymi zwycięstwami 6:3, 7:3 i 5:4.
- Czy ja wiem? W każdym meczu staramy się zdobyć trzy punkty. Ale rzeczywiście, wygraliśmy ostatnie trzy spotkania, bo byliśmy lepszą drużyną. Patent na zwycięstwo z Cracovią ma na pewno Sanok, który w tym sezonie wygrał z nimi chyba 10 spotkań i poniósł zaledwie jedną porażkę.
- Wiadomo, że na zwycięstwo trzeba zapracować solidną postawą w całym meczu. Nie wystarczy tylko wcisnąć przycisku z napisem "wygrana". Dobrze wiemy, że hokej jest najbardziej nieprzewidywalną grą, a wydarzenia na lodzie bardzo szybko się zmieniają.
Skrzydłowy Cracovii Aron Chmielewski powiedział mi, że jego drużyna wolałaby grać w półfinale z Jastrzębiem. Aż tak się was obawiają?
- Nie wydaje mi się (śmiech), ale na pewno mają do nas szacunek. Na takim poziomie rozgrywek nie wolno się nikogo obawiać. Trzeba grać konsekwentnie i ustrzec się błędów, które mogą sporo kosztować. Drużyna mająca aspiracje na to, by sięgnąć po koronę mistrza Polski musi wygrać z każdym.
Jest pan przesądny?
- Bardzo.
Czyli do końca fazy play-off na pewno nie będziecie się golić?
- Oczywiście, że tak. Prawdę mówiąc zapuszczam brodę już od spotkania z Toruniem. Ostatnie mecze były dla nas przedsmakiem fazy play-off.
W Szwecji panują podobne zwyczaje?
- Zawodnicy również stosują się do tych zasad, a z trenerami jest różnie. Ja przesądność odziedziczyłem po mojej mamie, która nigdy nie siadała na rogu stołu i nie lubiła też czarnych kotów.
- Przyznam, że jako zawodnik byłem bardziej przesądny. po zwycięstwach nie zmieniałem koszulki, przywiązywałem uwagę do tego, aby do pomieszczeń wchodzić zawsze prawą a nie lewą nogą. Teraz na szczęście jestem trenerem i ograniczam te przesądy do "hodowania" brody (śmiech).
Słyszałem, że powoli zaczyna się pan uczyć języka polskiego. Czy to prawda?
- Przepraszam, ale nauka polskiego jest ponad moje możliwości (śmiech). Staram się opanować kilka zwrotów grzecznościowych i podstawowych stwierdzeń, bez których nie da się żyć w Polsce. To naprawdę ciężki język...
Szwedzki również nie należy do łatwych...
- Zgadzam się z tym, ale wydaje mi się, że polski jest jeszcze trudniejszy. Na pewno znam już znaczenie i wymowę pewnego słowa na "k", którego Tomek i Waldek używają bardzo często. Chyba wie pan o jaki wyraz mi chodzi?
Tak oczywiście (śmiech). A może pan obiecać, że jeśli pana zawodnicy awansują do finału powie im pan kilka słów po polsku, np. chłopaki, dobra robota, jestem z was dumny?
- Nie ma problemu. W tej chwili nie zapamiętam tych słów, dlatego proszę mi je napisać na kartce. Wykorzystam ją w odpowiednim momencie...
Czego można życzyć panu i pana drużynie przed decydującą fazą rozgrywek?
- Oczywiście marzę o wygraniu ligi i o tym, by kontuzje omijały moich zawodników. Chciałbym, aby masa kibiców oglądała mecze z trybun i wspomagała nas dzielnie swoim dopingiem. To jest dla nas naprawdę bardzo ważne. Przyznam, że mamy najlepszych i najgłośniejszych kibiców w Polsce. Uwielbiamy grać, gdy towarzyszy nam ich wsparcie. Robią na trybunach naprawdę dobrą robotę, a my staramy się im odwdzięczyć ambitną postawą i zadziornością...
Rozmawiał Radosław Kozłowski
Foto Piotr Sztuczka
Komentarze