Jastrzębie nadal bez zwycięstwa na wyjeździe
Na pierwsze w tym sezonie wyjazdowe zwycięstwo, hokeiści z Jastrzębia-Zdroju będą musieli jeszcze poczekać. W dzisiejszym pojedynku, ekipa Jiriego Reznara przegrała minimalnie z Zagłębiem Sosnowiec (2:3).
– To chyba najsłabszy nasz mecz od początku sezonu. Zagłębie bardzo potrzebowało punktów i je zdobyło. Szkoda tylko, że naszym kosztem – mówił drugi trener jastrzębskiego zespołu, Jacek Chrabański.
– To chyba jakaś klątwa! Na własnym lodzie idzie nam świetnie, tymczasem na wyjazdach ciągle przegrywamy… i to zawsze jedną bramką! – kręci głową Maciej Urbanowicz, który w 14. minucie spotkania zdobył dla JKH drugą bramkę.
Mimo niemal dwukrotnej przewagi w strzałach, JKH zdobyło w Sosnowcu tylko dwa gole. Powód? Podczas niedzielnego pojedynku, bardzo dobrze dysponowany był sosnowiecki golkiper, Tomasz Dzownek. – Od połowy spotkania bronił bardzo dobrze. To w dużej mierze on uratował Zagłębiu zwycięstwo – dodał Urbanowicz.
Jak to często w hokeju bywa, kluczem do sukcesu okazały się jednak przewagi. Pierwszą bramkę (w 5. minucie spotkania) Zagłębie strzeliło, mając na lodzie o dwóch hokeistów więcej, niż przeciwnik. Precyzyjnym strzałem spod linii niebieskiej popisał się wtedy Kamil Duszak.
W chwili zdobycia wyrównującego gola (13. minuta), ekipa JKH również grała w przewadze. Mateusz Danieluk bez przyjęcia uderzył krążek, który zza bramki świetnie zagrał mu Richard Kral. Zaledwie 42. sekundy po wznowieniu gry, prowadzenie dla JKH uzyskał wspomniany wcześniej Urbanowicz.
Zagłębie wyrównało na początku drugiej odsłony. Tomasza Kozłowskiego znakomicie obsłużył nie kto inny, jak… Marcin Kozłowski. Ten drugi zresztą także wpisał się (w 39. minucie) na listę strzelców. Lewoskrzydłowy drugiej formacji Zagłębia przejął krążek w strefie neutralnej, przemieścił się w kierunku środka tafli, by w końcu uderzyć w górną część bramki Daniela Kachniarza.
Sosnowiczanie mogło jeszcze zdobyć czwartego gola. W 48. minucie na bramkę Kachniarza znakomicie przymierzył kapitan drużyny, Marcin Jaros. Publiczność na Stadionie Zimowym była przekonana, że po tym uderzeniu krążek wpadł do siatki. Analiza wideo wykazała jednak, że gola nie było.
Wszelkie wątpliwości po meczu rozwiał zresztą sam zainteresowany. – Bramki w tej sytuacji na pewno nie było – powiedział zdecydowanie Jaros.
Na cztery minuty przez zakończeniem zawodów, Włodzimierz Marczuk ukarał zespół Jastrzębia za źle przeprowadzoną zmianę. Z decyzją arbitra nie mógł pogodzić się kapitan drużyny przyjezdnych, Milan Furo, który przez dłuższą chwilę dyskutował z trójką sędziowską, próbując przedstawić swoje racje. W ten sposób, zawodnik „wypracował” sobie 10-minutową karę za niesportowe zachowanie.
– W sporcie jest jak w życiu – prócz umiejętności potrzebne jest także szczęście. W Oświęcimiu troszkę go zabrakło. Paradoksalnie wygraliśmy dzisiejszy mecz, choć był znacznie cięższy od tego piątkowego – tłumaczył szkoleniowiec Zagłębia, Wojciech Matczak.
Zagłębie Sosnowiec – JKH GKS Jastrzębie 3:2 (1:2; 2:0; 0:0)
1:0 – Duszak (Dołęga) 5.52’ PP2
1:1 – Danieluk (Kral, Lipina) 13.15’ PP
1:2 – Urbanowicz (Słodczyk, Furo) 13.57’
2:2 – T. Kozłowski (M. Kozłowski, Dołęga) 21.28’ PP
3:2 – M. Kozłowski (Dołęga) 39.14’
Kary: 12-24 min. (w tym 10 min. Za niesp. zach. dla M. Furo)
Strzały: 28-45
Sędziowali: Marczuk oraz na liniach Hyliński i Szachniewicz.
Widzów: 400
Zagłębie: Dzwonek – Banaszczak (2), Galvas, Antonovic (2), Voznik, Luka (2), Duszak, Kuc, M. Kozłowski, T. Kozłowski, Dołęga (2), Cychowski, Marcińczak (4), Jaros, Sarnik, Bernat
JKH: Kachniarz – Labryga (2), Bryk, Lipina, Kral (4), Danieluk, Galant, Dąbkowski, Urbanowicz (2), Słodczyk, Furo (12), Pastryk, Górny (2), Bordowski, Ciupa, Kulas
Komentarze