Zadecydowało 18 sekund
Stoczniowcy z Gdańska wreszcie zaprezentowali się przed własną publicznością, podejmując w rozgrywanym awansem spotkaniu Comarch Cracovię Kraków. O losach spotkania zadecydowało 18 sekund 3 tercji, w których doświadczona drużyna z Małopolski zdobyła dwie bramki – wyrównującą i zwycięską.
Mecz rozpoczyna się w wolnym tempie, a już w 3 minucie wybornej sytuacji nie wykorzystuje pierwszy atak Cracovii, w którym w miejscu dotychczasowego środkowego, Słabonia, występuje Pasiut. – W tamtym zestawieniu zawodnicy grali kilka sezonów i wyraźnie potrzebny był im powiew świeżości – wyjaśniał po meczu trener Rochacek. – Może brakowało jeszcze trochę zgrania, ale jestem zadowolony z ich gry.
`
Doświadczeni krakowianie marnują swoją kolejną sytuację, więc szala szczęścia przechyla się na stronę Stoczniowców. W szóstej minucie młody Szymon Marzec jak wytrawny napastnik umieszcza gumę w okienku. Po chwili gospodarze marnują grę w podwójnej przewadze, i szala szczęścia ponownie powraca na stronę gości. Piotrowski niemal kopiuje sytuację Marca – i na małej hali Olivii mamy remis. Po kilku minutachPasiut stempluje poprzeczkę, a już po chwili wykłada gumę Kłysowi, który ma więcej szczęścia – po jego strzale guma odbija się od słupka – i ląduje w siatce.
Gospodarze wyrównują jeszcze przed przerwą – tym razem snajperskim instynktem wykazuje się Aron Chmielewski, który precyzyjnie uderza gumę odbitą przez Radzika po strzale Szymona Marca. Młody napastnik Stoczniowca ma swoją kolejna szansę już na początku drugiej odsłony, jednak przegrywa pojedynek sam na sam z Radziszewskim. Chwilę później w wybornej sytuacji również Chmielewski jest bliski pokonania bramkarza Cracovii – i gdańscy kibice zaczynają się rozglądać za tymi zawodnikami, którzy powinni na swoich barkach dźwigać ciężar gry. Ci – jakby czując na sobie spojrzenia kibiców, biorą się za ostrzał krakowskiej bramki. Po strzale Skutchana guma mija o centymetry spojenie słupka z poprzeczką, po chwili gdański napastnik strzela tuż obok słupka. – Jestem pod ogromnym wrażeniem pełnego poświęcenia zaangażowania Romana, który grał z poważną kontuzją kręgosłupa – komplementował po meczu kapitana swojej drużyny trener Tadeusz Obłój. – Umówiłem się z Romanem, że zagra najwyżej dwie tercje – ale on nie odpuścił do końca.
Gdańszczanie porwani przykładem Skutchana atakują coraz śmielej, jakby pozbyli się respektu przed utytułowaną drużyną z Krakowa. Steber nie wykorzystuje sytuacji sam na sam z Radziszewskim, po chwili Skrzypkowski uderza prosto w kask krakowskiego bramkarza. Otwartą grę gospodarzy podejmują goście – Wajda i Witowski nie wykorzystują z kolei sam na sam z Odrobnym, po chwili goście jadą nawet 3 na 1, a w ostatniej chwili ich strzał ofiarnym szczupakiem blokuje Rompkowski. Mecz nabiera tempa, a akcje przenoszą się spod jednej bramki pod drugą. – Z trzech rozegranych dotychczas spotkań ku mojemu zaskoczeniu Stoczniowiec postawił nam najwyżej poprzeczkę – komplementowałprzeciwnikówpo meczu trener Rochaczek. – Wiedziałem po wyniku w Sanoku, że gdańszczanie są dobrze poukładani, i to się potwierdziło w tym meczu.
Trenerzy mawiają, że jeżeli przed trzecią tercją jest remis, to o wyniku może decydować jedna bramka. Walczą o nią goście, jednak mimo wybornych okazji strzeleckich nie potrafią pokonać Odrobnego. Po jednej z takich sytuacji Janeczka wypuszcza z szybką kontrą Stebera, a ten nie marnuje swojej drugiej sytuacji sam na sam z Radziszewskim. – Uczulałemprzed meczemJana na Radziszewskiego,jednak przy pierwszej okazji nie wykorzystał moich rad – komentował po meczu trener Tadeusz Obłój. – Jak widać za drugim razem postanowił zaryzykować – i się opłaciło.
Goście nie mają już niczego do stracenia – i rozpoczyna się oblężenie bramki Stoczniowców. Wreszcie w 51 minucie guma trafia do Davida Kostucha, a ten strzałem w samo okienko nie daje szans przesuwającemu się Odrobnemu. - Liczyłem na Davida i cieszę się, że spełnił moje oczekiwania - komentował po meczu trener Rochacek, wybierając Kostucha najlepszym zawodnikiem spotkania. Gdańszczanie po utracie bramki na chwilę tracą koncentrację (dokładnie na 18 sekund), a to wystarcza Cracovii do postawienia kropki nad „i”. Duet braci Laszkiewiczów rozgrywa gumę na przedpolu, Daniel zagrywa do Leszka, który zdobywa zwycięską bramkę dla Cracovii. Gdańszczanie próbują wyrównać, jednak nie znajdują drogi do krakowskiej bramki. - Myślę, że zabrakło nam po prostu odrobiny szczęścia, nie potrafię podać innego powodu naszej porażki - ocenił trzecią odsłonę strzelec drugiej bramki dla Stoczniowca, Aron Chmielewski. - Wyszliśmy na lód z zamiarem zwycięstwa i nawiązaliśmy równorzędną walkę i- i jak widać byliśmy bliscy sukcesu. Cóż, trzeba przeanalizować spotkanie i wyciągnąć wnioski, bo w piątek już kolejny pojedynek. Mam nadzieję, że kibice nie zawiedli się dzisiaj, chcę w imieniu całej drużyny serdecznie podziękować im za fantastyczny doping. Liczymy na to samo w piątek.
Obie drużyny rozpoczęły w tempie spacerowym, ale z minuty na minutę widowisko dostarczało coraz więcej emocji. Doświadczeniu CracoviiStoczniowcypostanowili przeciwstawić młodzieńczy zapał i świetną postawę Przemka Odrobnego. O mały włos a to by wystarczyło, gdyż goście nie weszli dobrze w mecz i nie narzucili gdańszczanom swojego stylu gry. Zgromadzona publiczność nagrodziła brawami obie drużyny, które momentami pokazały próbkę dobrego hokeja.
Stoczniowiec Gdańsk - Comarch Cracovia Kraków 3-4 (2-2, 0-0, 1-2)
1:0 - Marzec 5:40 (5/4)
1:1 - Piotrowski - Biela 8:30 (5/4)
1:2 - Kłys - Pasiut 14:46 (5/4)
2:2 - Chmielewski - Marzec - Kwieciński 17:57 (5/4)
3:2 - Steber - Janečka 45:59 (5/5)
3:3 - Kostuch - Martynowski 50:41 (5/5)
3:4 - L. Laszkiewicz - D. Laszkiewicz 50:59 (5/5)
Stoczniowiec: Odrobny (Soliński) – Kostecki, Rompkowski, Skutchan, Janečka (2), Steber – Smeja, Maj, Marzec (2), Ziółkowski, Jankowski – Kwieciński, Skrzypkowski, M. Wróbel (4), Chmielewski (4), Wróblewski – Maciejewski, Kabat, Zienkiewicz.
Comarch Cracovia: Radziszewski (10) (Kulig) – Wajda (2), Kłys (2), L. Laszkiewicz, Pasiut, D. Laszkiewicz – Noworyta (2), Landowski (4), Łopuski (2), Biela (2), Piotrowski – Witowski (2), Dulęba, Kostuch, Słaboń, Martynowski (4) – Kozak, Karcz, Rutkowski, Dvořak, Bryła.
Kary: 12 min. - 30 min.
Sędzia: Włodzimierz Marczuk.
Widzów: ok. 500.
Komentarze