Będzie piąta odsłona walki o brąz
Trwa walka o brąz. Zagłębie, dzięki zwycięstwu nad nad GKS-em (5:4), wciąż ma szansę na podium. Teraz rywalizacja wraca do Tychów.
Sosnowiec miał dziś jednego bohatera - był nim bez wątpienia Vladimir Luka. Czech, który do tej pory w play-offach nie błyszczał, zaaplikował rywalom cztery gole, choć mógł ich zdobyć przynajmniej sześć. Szczególnej urody była decydująca bramka z 58. minuty – została zdobyta niemal z połowy lodowiska!
Dzięki swoim dzisiejszym trafieniom, Luka przesunął się w klasyfikacji najskuteczniejszych snajperów (1. miejsce) oraz zawodników (2. miejsce) kończącego się sezonu (uwzględnia ona dorobek hokeistów w sezonie zasadniczym oraz play-offach). – Od razu widać, że Teddy wrócił. Kiedy on jest na lodzie, nasza formacja zupełnie inaczej funkcjonuje – stwierdził.
Początek spotkania należał jednak do ekipy GKS-u. Jako pierwszy, Tomasza Rajskiego pokonał Michał Woźnica.Wyrównał wspomniany wcześniej Luka, który zaledwie 20 sekund wcześniej spudłował z rzutu karnego, podyktowanego za faul Michała Kotlorza na młodszym z braci Kozłowskich.
Drugą bramkę dla drużyny z Tychów zdobył na początku drugiej odsłony Damian Matla, zaś w 28. minucie na 3:1 podwyższył Adrian Parzyszek. Wydawało się, że po takich ciosach, Zagłębie już się nie podniesie. Ale dla gwiazdorskiego duetu Luka-Da Costa nie ma rzeczy niemożliwych. To właśnie bramki tych zawodników decydowały o końcowym triumfie gospodarzy.
Szczególną ochotę do gry wykazywał dziś Da Costa, który trzy poprzednie spotkania z Tychami śledził tylko z perspektywy widza (zawodnika zdyskwalifikowano po tym, jak w ostatnim meczu półfinałowym z Cracovią uderzył przeciwnika – przyp. red.).
W ostatnich kilkunastu minutach, gra bardzo się zaostrzyła. Najmocniej odczuli to David Galvas, a także Tomasz Kozłowski i Gabriel Da Costa, dla których może to być ostatnie spotkanie w sezonie.
W składzie Zagłębia zabrakło Martina Balcika, który nie znajduje uznania w oczach trenera. – Gra poniżej oczekiwań. W tej chwili nie widzę dla niego miejsca w składzie – komentował Skokan. – Fajnie, że wygraliśmy, ale humor wcale mi się od tego nie poprawił. Przed nami wyjazd do Tychów, bynajmniej nie na wycieczkę. Chcemy doprowadzić do jeszcze jednego meczu w Sosnowcu. Nie będzie to łatwe, bo po dzisiejszym pojedynku bardzo wydłużyła się lista kontuzjowanych.
– Nie zagraliśmy złego spotkania. Być może za bardzo chcieliśmy zakończyć tę rywalizację już dzisiaj. Wciąż jednak jesteśmy bliżsi medalu, mamy przecież na koncie o jedno zwycięstwo więcej - twierdzi trener GKS-u, Jan Vavrecka.
Zagłębie Sosnowiec – GKS Tychy 5:4 (0:0; 3:3; 2:1)
Bramki:
0:1 – Woźnica (Bagiński, Krzak) 21.49’
1:1 – Luka (Kuc) 22.27’
1:2 – Matla (Garbocz, Witecki) 22.48’
1:3 – Parzyszek (Proszkiewicz) 28.17’
2:3 – Luka (T. Da Costa) 32.35’
3:3 – T. Da Costa (Luka, Duszak) 39.36’
3:4 – Bacul (Paciga) 47.47’PP
4:4 – Luka (Gabryś, Koszarek) 50.09’
5:4 – Luka (T. Da Costa) 58.31’
Kary: Zagłębie- 8 min., GKS- 12 min.
Strzały na bramkę przeciwnika: Zagłębie- 58, GKS- 39
Sędziowali: Kępa i Rokicki (jako główni) oraz na liniach Hyliński i Pilarski.
Widzów: ok. 700
Zagłębie: Rajski – Banaszczak, Dronia, Duszak, Gabryś, Galvas, Kuc, Bernat, G. Da Costa, T. Da Costa, Jaros, Koszarek, T. Kozłowski, M. Kozłowski, Luka, Opatovsky, Różański, Sarnik, Ślusarczyk, Zachariasz
GKS: Witek – Gonera, Majkowski, Matla, Mejka, Witecki, Bacul, Bagiński, Galant, Garbocz, Krzak, Maćkowiak, Matczak, Paciga, Parzyszek, Proszkiewicz, Woźnica, Wołkowicz
Komentarze