GKS wyrównuje stan rywalizacji
Zawodnicy GKS Tychy po raz drugi w tym tygodniu zdołali wygrać z Podhalem Nowy Targ, dzięki czemu wyrównali stan półfinałowej rywalizacji. Tyszanie wygrali 5:3 w meczu, który zapadnie w pamięci kibiców na bardzo długo.
To, że będzie to zacięty i nerwowy pojedynek było już wiadomo po wtorkowym spotkaniu w Nowym Targu. W dzisiejszym meczu walka była wyrównana i stosunkowo czysta do końcówki drugiej tercji. Niestety w 38 minucie kibice byli świadkami brutalnego ataku Suura na Sokole, po którym tyski obrońca został odesłany do szpitala.
Od początku spotkania zawodnicy obu drużyn uważnie grali w obronie. W płynęło to na małą liczbę celnych strzałów. Pierwszy padł dopiero w 4 minucie, kiedy Milan Baranyk oddał niesygnalizowany strzał z okolicy bulika. Trzy minuty później Adrian Parzyszek stanął oko w oko z Krzysztofem Zborowskim. Kapitan tyskiej drużyny nie znalazł sposobu na bramkarza gości, którzy wyprowadzili szybką kontrę. Francisek Bakrlik wykorzystał dokładne podanie Baranyka i otworzył wynik spotkania. W 10 minucie Krzysztof Majkowski próbował zaskoczyć „Zborę” z niebieskiej, ale krążek minimalnie minął słupek. Trzy minuty później na ławkę kar został odesłany Baranyk i tyszanie pierwszy raz grali w przewadze. Miejscowi zagrali słabo i nie stworzyli sobie dogodnych sytuacji strzeleckich. W 15 minucie Krzak odsiadywał przymusowe dwie minuty kary i tym razem goście mieli przewagę. W tym okresie gry Rafał Dutka mocno strzelał z niebieskiej, ale krążek przeleciał nad bramką. Pod koniec pierwszej tercji Robin Bacul ładnym zwodem minął obrońcę gości i oddał groźny strzał na bramkę Podhala. Zborowski niepewnie interweniował, ale kibice w Tychach nie doczekali się na wyrównanie.
W drugiej odsłonie lepiej prezentowali się tyszanie. Już od pierwszych minut próbowali doprowadzić do remisu, ale strzały Woźnicy i Kotlorza nie zaskoczyły Zborowskiego. W 30 minucie Łukasz Sokół wrzucił krążek pod bramkę Podhala, ale stojący tam Woźnica trafił nieczysto. Cztery minuty później gospodarze doprowadzili do wyrównania. Jakub Witecki minął kilku rywali i sprytnie umięsił krążek między parkanami Zborowskiego. Zawodnicy GKS wyszli na prowadzenie w 37 minucie. Krzysztof Śmiełowski mocno strzelił z niebieskiej, a Zborowski odbił krążek przed siebie. Do gumy dopadł Adrian Parzyszek i strzelił na 2:1. Pod koniec tercji kibice zgromadzeni na lodowisku w Tychach zobaczyli zdarzenie, które nie miało nic wspólnego z hokejem. Dimitrij Suur bezpardonowo zaatakował rozpędzonego Łukasza Sokoła. Tyski obrońca padł nieprzytomny na lód i opuści go dopiero na noszach. Tyska publika nie wytrzymała i w stronę zawodników z Nowego Targu powędrowały przedmioty z trybun. Goście zdecydowali się zejść do szatni, a sędziowie postanowili, że pozostały czas zostanie dograny po przerwie. Już po uprzątnięciu lodu i piętnastominutowej przerwie hokeiści dokończyli drugą odsłonę. Tyszanie grali w liczebnej przewadze, bo Suur dostał karę meczu, a Podhale przez pięć minut musiało bronić się w czterech. Wykorzystał to Ladislav Paciga, który dostał dokładne podanie zza bramki i podwyższył na 3:1.
Już na początku trzeciej odsłony goście z Nowego Targu złapali kontakt. Po szybkiej kontrze Malasiński pokonał Arkadiusza Sobeckiego, mimo, że tyszanie nadal grali w przewadze. Radość przyjezdnych nie trwała długo, bo już dwie minuty później Sławomir Krzak pokonał Zborowskiego z najbliższej odległości i GKS ponownie wygrywał dwiema bramkami. W 46 minucie na ławce kar przebywał Sebastian Gonera. Zawodnicy Podhala rzucili się do ataków, które przyniosły powodzenie. Francisek Bakrlik posłał krążek pod poprzeczkę, czym zaskoczył Arkadiusza Sobeckiego. Do końca spotkania zobaczyliśmy jeszcze jedną bramkę. W 53 minucie Adrian Parzyszek wykorzystał błąd obrońców z Nowego Targu i staną oko w oko z Krzysztofem Zborowskim. Kapitan tyskie drużyny nie zmarnował takie sytuacji i ustalił wynik spotkania na 5:3. Pod koniec meczu gra się zaostrzyła. Co chwilę któryś z zawodników jednej, bądź drugiej drużyny lądował na ławce kar. Trener Jancuska wziął czas i wycofał bramkarza, ale zamiast bramki zobaczyliśmy krótką przepychankę między Krzakiem i Bakrlikiem.
Wypowiedzi po meczu:
- Każdy się spodziewał, że będzie to wyrównane spotkanie. Uważam, że w ostatnich spotkaniach byliśmy lepsi. Nie łatwo się gra ze świadomością, że nasz kolega jest w szpitalu. Bardzo się cieszę, że wygraliśmy – powiedział po meczu Adrian Parzyszek.
- Był to nerwowy pojedynek. Moja drużyna chciała pokazać, że potrafi grać w hokej. Czasami jak za bardzo się chce to nie wychodzi, co było widać w pierwszej odsłonie. Później byliśmy lepsi i szybsi. Chcę podziękować swojej drużynie za wygraną i za to, że wyrównaliśmy stan rywalizacji – ocenił trener Jan Vavrecka.
Trener Milan Jancuska odmówił udziału w konferencji prasowej.
GKS Tychy – Podhale Nowy Targ 5:3 (0:1,3:0,2:2)
Bramki:
06:43 0:1 Bakrlik – Baranyk – Dutka
33:37 1:1 Witecki
37:16 2:1 Parzyszek - Śmiełowski
39:17 3:1Paciga – Garbocz – Proszkiewicz 5/4
40:41 3:2 Malasiński – Bakrlik 4/5
42:11 4:2 Krzak – Bagiński 5/4
45:54 4:3 Bakrlik – Baranyk – Ivicic 5/4
52:36 5:3 Parzyszek
Kary: 20 min – 35 min ( 25min kary dla Suura)
Sędziowali: Porzycki - Wolas, Przyborowski – Syniawa.
Widzów: 2800
GKS Tychy: Sobecki – Gonera (4), Majkowski; Bacul, Parzyszek, Witecki – Kotlorz (2), Jakes (6); Proszkiewicz, Garbocz, Paciga – Sokół, Mejka; Bagiński, Krzak (6), Woźnica – Śmiełowski, Matczak, Wołkowicz, R. Galant, Maćkowiak.
Podhale Nowy Targ: Zborowski – Dutka, Suur (25); Baranyk (2), Voznik, Bakrlik (2) – Ivicic (2), Sroka (2); Kapica, Kolusz, Kmiecik – D. Galant, Łabuz; Malasiński, Dziubiński, Sulka – Gaj, Kret, Ziętara, Bryniczka, Iskrzycki.
Komentarze