Jay Bouwmeester powiedział „pas”
Jay Bouwmeester oficjalnie potwierdził zakończenie swojej kariery sportowej. Niebagatelny wpływ na jego decyzję miał zawał serca, jakiego doznał podczas jednego z meczów ligowych w lutym ubiegłego roku.
– Jeżeli mam być szczery, to wiedziałem, że to już koniec, kiedy się to wydarzyło – tak Jay Bouwmeester wspomina chwile grozy w rozmowie z dziennikarzem The Athletic – Pierrem LeBrunem.
Obstawiając ligę NHL można zyskać bonus w Totolotek kod promocyjny 2021. Wystarczy się zarejestrować i wybrać interesujące zdarzenie.
Do dramatycznego wydarzenia doszło 11 lutego 2020 roku, kiedy to St. Louis Blues mierzyli się na wyjeździe z Anaheim Ducks. Doświadczony defensor doznał w trakcie pierwszej tercji zawału serca i musiał być reanimowany defibrylatorem. Następnie został przetransportowany do szpitala, gdzie trzy dni później przeszedł zabieg wszczepienia kardiowertera-defibrylatora.
Był to dla niego ostatni mecz ligowy w karierze. Tydzień później Blues umieścili go na liście długoterminowo kontuzjowanych. Odmówił także gry w meczach o Puchar Stanleya. Po zakończeniu sezonu wygasł jego kontrakt z ekipą z Missouri, a on sam stał się wolnym agentem.
– Najtrudniejszym okresem był dla mnie moment, kiedy przerwano sezon. Wciąż byliśmy w St. Louis, a późnym majem zaczęto rozmowy o powrocie do gry. To właśnie wtedy poczułem, że nie wezmę w tym udziału, że nie mogę już dłużej brać w tym udziału. Wtedy czujesz te emocje, to uczucie jest do bani – nie ukrywa 37-latek.
Bouwmeester może pochwalić się niezwykle bogatą karierą. W 2002 roku został draftowany przez Florida Panthers z 3. numerem. Występował tam aż do 2009 roku, kiedy to związał się z Calgary Flames. Od 2013 roku był natomiast zawodnikiem St. Louis Blues.
Przez 17 sezonów spędzonych na taflach NHL rozegrał 1 240 meczów sezonu zasadniczego, w których zanotował 424 punkty za 88 bramek i 336 asyst. W 75 meczach play-offów udało mu się natomiast uzbierać 13 asyst.
– To świetna praca, marzenie z dzieciństwa. Ale w pewnym miejscu na każdego przyjdzie pora. Jestem szczęśliwy, że przeżyłem taką karierę. Uważam się za naprawdę sporego szczęśliwca, że mogłem tego uświadczyć – mówi ze wzruszeniem.
Jego największym sukcesem jest wywalczenie Pucharu Stanleya z Blues w 2019 roku po pokonaniu w finale Boston Bruins. Bouwmeester legitymuje się także olbrzymimi osiągnięciami na niwie reprezentacyjnej. Z reprezentacją Kanady wywalczył on dwukrotnie złoty medal Mistrzostw Świata, dwukrotnie sięgał po Puchar Świata, na jego szyi zawisło także olimpijskie złoto. Ponadto, w jego dorobku znajduje się również srebrny medal światowego czempionatu.
Został on także 29. członkiem prestiżowego „Triple Gold Club”, zrzeszającego zawodników, którzy triumfowali w Pucharze Stanleya, Mistrzostwach Świata, a także na Igrzyskach Olimpijskich. Wystąpił też na trzech Mistrzostwach Świata Juniorów, po raz pierwszy w wieku zaledwie 16 lat.
– Kiedy grasz dla Kanady, musisz zawsze zwyciężać. Ale to naprawdę miłe, możesz grać z masą dobrych zawodników i zawsze uczyć się czegoś nowego. Igrzyska Olimpijskie wykraczały dla mnie poza hokej; dla sportowca udającego się na taką imprezę to jest naprawdę wielka sprawa – tłumaczy „Bo”.
Doug Armstrong, menedżer generalny Blues, zdradził w audycji „Cam & Strick Podcast”, że chętnie widziałby byłego obrońcę swojej drużyny w roli skauta.
– Niesamowicie chciałbym z nim pracować. Chciałbym go w przyszłości wdrożyć u nas w skauting. To właśnie jeden z tych gości; ma wielki hokejowy umysł, a emerytura jest dobra, do momentu kiedy nie spędzasz całego czasu w domu. Nie mówię, że będzie on podróżował non stop jak profesjonalny skaut, by zobaczyć pięć meczów w pięć nocy w pięciu miastach, ale może udać się do Calgary, Edmonton, Vancouver, może przyjechać, kiedy będziemy tam grali. Jest jednym z tych typów ludzi, który najbardziej szanuję – nie szczędzi mu pochwał.
Sam zainteresowany podchodzi jednak do tego tematu ze stoickim spokojem.
– Kiedy za nim tęsknisz, to możesz wrócić do hokeja. Nie chciałbym jednak pozostać przy tej dyscyplinie tylko dlatego, że to jedyna rzecz, na której się znam. To także nie byłoby uczciwe wobec mojej rodziny, a także ludzi, którzy za mną podążali i podporządkowali temu swoje życie, kiedy ja spełniałem swoje marzenia – twierdzi Bouwmeester.
Komentarze