NHL: Bohaterowie z cienia dali prowadzenie Dallas Stars (WIDEO)
Zespół Dallas Stars objął prowadzenie w finale Pucharu Stanleya. W meczu numer 1 z Tampa Bay Lightning "Gwiazdy" miały całą grupę bohaterów nieoczywistych.
Stars tej nocy polskiego czasu pokonali Lightning 4:1 na otwarcie finału play-offów NHL. Obrońca Joel Hanley rozpoczął strzelanie swoim pierwszym golem w tej lidze, a Jason Dickinson zakończył w 59. minucie swoim pierwszym w play-offach. W międzyczasie w drużynie "Gwiazd" na listę strzelców wpisali się także: Joel Kiviranta, który do meczu numer 7 półfinału konferencji nie mieścił się w podstawowym składzie zespołu i znany przede wszystkim z umiejętności defensywnych potężny obrońca Jamie Oleksiak, który w play-offach ma już 5 goli, a w całym sezonie zasadniczym w 69 występach strzelił tylko 3.
Kiviranta w rozgrywkach zasadniczych najlepszej ligi świata do tej pory tylko raz wpisał się na listę strzelców, a w tych play-offach także zrobił to już 5-krotnie. Czwórka wczorajszych strzelców goli dla Stars w ostatnim sezonie zasadniczym łącznie zdobyła dla Stars tylko 13 goli, z tego 9 strzelił ustalający wynik strzałem do pustej bramki Dickinson. Hanley jako pierwszy zawodnik od 1991 roku swojego premierowego gola w NHL strzelił w finale Pucharu Stanleya.
- Tego właśnie wymagają play-offy. Nie możesz skupiać się tylko na gwiazdach. Coś od siebie musi dać każdy zawodnik w drużynie. Kiviranta robi to cały czas, cieszę się też, że zrobił to Jason Dickinson - powiedział po meczu ciągle tymczasowy trener Stars Rick Bowness, który w 2015 roku był w sztabie Lightning, gdy ten zespół grał w swoim poprzednim finale Pucharu Stanleya.
Ale żaden ze strzelców goli nie został uznany najlepszym graczem pierwszego spotkania finałowego. Na to miano zapracował rosyjski bramkarz Anton Chudobin, który w tych play-offach pisze swoją niezwykłą historię. Rosjanin niemal przez całą karierę był co najwyżej bramkarzem numer 2 w drużynach najlepszej ligi świata, a teraz w wieku 34 lat wyrasta na gwiazdę. Wczoraj obronił aż 35 strzałów, w tym wszystkie 22 oddane przez rywali w jego kierunku w trzeciej tercji. Pomógł przetrwać drużynie ostatnie 20 minut, które próbujący gonić wynik gracze Lightning wygrali pod względem liczby celnych strzałów aż 22-2, zamykając rywali w ich tercji obronnej niemal na całą tercję.
Chudobin podobnie grał w finale konferencji zachodniej z Vegas Golden Knights, gdy miał skuteczność obron na poziomie 95 %. W dużej mierze jemu zespół zawdzięczał zwycięstwo w serii 4-1, mimo że w żadnym meczu nie strzelał częściej od rywali. Wczoraj jedynego gola wpuścił bardzo pechowo, bo po jego interwencji krążek leciał za przedłużenie linii bramkowej, ale odbił się od nogi gracza rywali Yanniego Gourde'a, a następnie dwukrotnie od nogi napastnika Stars Roope Hintza i wpadł do siatki.
Kuriozalny gol wyrównujący dla Lightning po podwójnym rykoszecie
W samej końcówce drugiej tercji gola na 3:1 dla Stars wypracował tercet dawnych podopiecznych byłego selekcjonera reprezentacji Polski Tomka Valtonena.
Strzelił Kiviranta, a asystowali mu John Klingberg i Esa Lindell. Całą trójkę Valtonen miał kiedyś pod swoją opieką w drużynie juniorów Jokerit Helsinki, a Kivirantę później także przez 4 lata w fińskiej ekstraklasie w Vaasan Sport. Ten ostatni przysłużył się drużynie w pierwszym meczu finałowym nie tylko golem, ale także ostrym atakiem przy bandzie na jednego z liderów rywali Braydena Pointa, co rozpoczęło akcję prowadzącą do pierwszego gola. Popularny "Jolle" spokojnie mógł zostać za swoje wejście odesłany na ławkę kar, ale sędziowie uznali, że atak był zgodny z przepisami.
Point, który zmaga się ostatnio z kontuzją, nie oddał wczoraj ani jednego celnego strzału na bramkę i zaliczył -3 w statystyce +/-. Błyszczał tylko we wznowieniach, wygrywając 11 z 13.
Pierwszy atak Lightning nie punktował w żadnym z ostatnich 3 spotkań, a podopieczni Jona Coopera nie wykorzystali żadnej z 3 przewag. W takich sytuacjach nie zdobyli gola w ostatnich 4 meczach, marnując w tym czasie 14 okazji. Obie te rzeczy muszą się zmienić, jeśli "Błyskawica" chce sięgnąć po puchar. Podobnie jak postawa w bramce Andrieja Wasilewskiego, który wyraźnie przegrał bramkarski pojedynek z Chudobinem wpuszczając 3 z 19 strzałów. Gracze z Dallas wyraźnie dostrzegli jego słabszy punkt w górnym rogu po stronie odbijaczki i tam celowali najczęściej.
Zawodnicy Lightning mieli o 3 dni przerwy mniej od swoich rywali, bo decydujący o awansie mecz finału konferencji wschodniej z New York Islanders grali w czwartek. Cooper po meczu zwrócił uwagę na to, że jego drużynie brakowało "paliwa", ale miał także pretensje o zaangażowanie. - Widać było, że nogi nie niosły. Ale potrzebujemy więcej niż tylko to, co pokazaliśmy w trzeciej tercji. Nie wiem czy po pierwszych dwóch moi zawodnicy potrzebowaliby w ogóle iść pod prysznic - skomentował gorzko.
Od kiedy w finale NHL gra się do 4 zwycięstw 61 z 80 drużyn wygrywających pierwsze spotkanie sięgało po Puchar Stanleya, choć w dwóch ostatnich finałach było odwrotnie. Gracze Lightning mogą się też pocieszać tym, że ich poprzednicy sięgający w 2004 roku po jedyny do tej pory puchar dla tego klubu zaczęli finał z Calgary Flames od porażki.
Mecz numer 2 odbędzie się w Edmonton w nocy z poniedziałku na wtorek polskiego czasu.
Tampa Bay Lightning - Dallas Stars 1:4 (1:1, 0:2, 0:1)
0:1 Hanley - Hintz 05:40
1:1 Gourde - Coleman - Goodrow 12:32
1:2 Oleksiak - Radułow - Heiskanen 32:30
1:3 Kiviranta - Lindell - Klingberg 39:32
1:4 Dickinson - Comeau - Janmark-Nylén 58:42 (pusta bramka)
Strzały: 36-20.
Minuty kar: 16-8.
Komentarze