NHL: 24 drużyny w play-offach?
NHL wydaje się skłaniać do rozegrania fazy play-off w 24-zespołowym składzie, jeśli liga wróci do gry. W tym kierunku idą obecnie prace działaczy, ale taki wariant ma swoich przeciwników.
Władze NHL i klubów cały czas pracują nad przygotowaniem odpowiedniego formatu rozegrania pozostałej części sezonu. W tej chwili najbardziej prawdopodobną opcją wydaje się przystąpienie do gry o Puchar Stanleya 24 zespołów. Taka możliwość była bardzo intensywnie dyskutowana przez cały weekend pomiędzy działaczami NHL oraz przedstawicielami Związku Zawodników (NHLPA) - twierdzi dziennikarz kanadyjskiej telewizji TSN oraz serwisu The Athletic Pierre LeBrun.
- Według moich źródeł ciągle potrzeba dopracowania tego pomysłu, ale bez wątpienia w weekend zmierzało to w tym kierunku. Trudno stwierdzić czy doszło do porozumienia w tej sprawie, jednak na pewno był znaczący postęp. Kolejne rozmowy powinny być toczone w najbliższych dniach - napisał LeBrun na Twitterze.
Gdyby taki pomysł został wcielony w życie, to z pewnością w pierwszej fazie rozgrywek po ich wznowieniu doszłoby do jakiejś formy kwalifikacji do właściwej części fazy play-off, w stylu wielu lig europejskich. Jedną z możliwości jest bezpośredni awans do 1/8 finału po 4 najlepszych drużyn z każdej konferencji oraz gra reszty zespołów o pozostałe miejsca w najlepszej "16".
Powodem ewentualnego dopuszczenia większej liczby drużyn do play-offów jest to, że w momencie przerwania sezonu zasadniczego miały one różną liczbę rozegranych spotkań. Poszerzenie liczby uczestników play-offów oznaczałoby więc rezygnację z dokończenia części regularnej sezonu. Według normalnego terminarza do jej zakończenia pozostało 189 meczów. LeBrun pisze jednak, że cały czas rozważane są także play-offy z udziałem 16 lub 20 drużyn.
Według kanadyjskiego dziennikarza w lidze są głosy niezadowolenia wobec formatu 24-zespołowego, bo dałby on szanse rywalizacji o Puchar Stanleya także drużynom, o których z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że w normalnych okolicznościach nie zdołałyby awansować do fazy play-off. Jako przykład podaje ekipę Montréal Canadiens, która w momencie przerwania sezonu miała do rozegrania jeszcze 11 meczów, a do pozycji dającej "dziką kartę" do play-offów traciła 10 punktów. Tymczasem przy przyjęciu 24-zespołowego formatu "Habs" mogliby w rundzie kwalifikacyjnej wyeliminować znajdujących się na premiowanym awansem do play-offów w normalnym układzie 3. miejscu w dywizji metropolitalnej Pittsburgh Penguins, którzy zdobyli dotąd o 15 punktów więcej.
Z kolei na Zachodzie taki format oznaczałby start w kwalifikacjach do właściwych play-offów zespołu Chicago Blackhawks, który zajmuje ostatnie miejsce w dywizji centralnej.
Dziś odbędzie się wideokonferencja Rady Dyrektorów NHL, złożonej głównie z właścicieli i prezydentów klubów, po której być może będzie wiadomo więcej.
Liga cały czas pracuje także nad przeprowadzeniem draftu. Pierwotnie miał się odbyć w dniach 26-27 czerwca w Montrealu, ale został odwołany. Wśród działaczy trwa spór czy powinien zostać przeprowadzony całkowicie w wersji zdalnej, tak jak stało się w przypadku futbolowej NFL oraz przede wszystkim czy powinien się odbyć przed zakończeniem sezonu, co nigdy w historii się nie zdarzyło. Miałoby to swoje znaczące konsekwencje, ponieważ miejsca zajęte w ostatnich rozgrywkach zawsze dotąd miały wpływ na kolejność wybierania.
Nieoficjalnie mówi się, że decyzja w sprawie draftu zapadnie w tym tygodniu, ale już wcześniej były plotki, że zostanie podjęta na początku maja, a tak się nie stało.
Zdaniem dziennikarza TSN Boba McKenzie'ego szanse na czerwcowy draft są niewielkie, bo pomysł ten nie znajduje uznania w klubach. - Ten pomysł jeszcze nie jest martwy, ale chyba przechodzi terapię podtrzymywania przy życiu - obrazowo mówi McKenzie. - NHL ciągle uważa, że jest świetny, ale oczywiście nie ma dla niego szerokiego poparcia. Wydaje mi się, że NHL zaczyna sobie zdawać sprawę, że czas i cały wysiłek, jaki musiałaby włożyć w przekonanie do tego klubów, nie jest wart swojej ceny.
Komentarze