Jaworski: Trener miał do mnie małe zaufanie
Jakub Jaworski opowiedział nam o kulisach zakończenia hokejowej kariery, współpracy z trenerem Czuchem, atmosferze w toruńskiej drużynie, a także planach na dalsze życie poza taflą.
Hokej.Net: Dlaczego zdecydowałeś się zakończyć karierę?
- Decyzja o zakończeniu gry w hokeja nie była łatwa i nie została podjęta od razu po zakończeniu sezonu, a już w jego trakcie. Szczególnie po meczach, z których wracałem grając raptem 3 zmiany. Nie czułem się na tyle słaby żeby nie grać w ogóle. Na pewno nie czułem się słaby na tyle żeby trener okazywał mi taki brak zaufania. Do tego doszedł też fakt, że hokeistów nie szanuje się w Polsce. Ludzie myślą, że zarabiamy duże pieniądze, a nie chce nam się grać i trenować. Niestety to tak nie wygląda. Jednak nigdy w hokeja nie grałem dla pieniędzy, bo po prostu to kocham. Za coś jednak trzeba żyć. Następna sprawa to mały profesjonalizm. Nie rozwijamy się jako dyscyplina, gdzie w innych krajach wszyscy idą do góry. My stoimy od lat w miejscu, ale to jest moje zdanie. Możliwe, że ktoś powie, że jest inaczej. Rozmawiam na co dzień z tatą i on niestety mając porównanie, jak było i jak jest ma takie samo zdanie.
Masz dopiero 23 lata, wkraczasz w najlepszy wiek dla zawodnika. Czy to nie za wcześnie na taką decyzję?
- Możliwe, że za wcześnie, a może własnie jest to odpowiedni wiek, żeby zacząć coś nowego. Kształcę się od dłuższego czasu pod kątem treningu motorycznego, odnowy biologicznej i chcę rozwijać się dalej, żeby móc pomagać młodym zawodnikom w treningu. Jest mi przykro, ponieważ zawsze chciałem zdobyć mistrzostwo Polski, czy zagrać na mistrzostwach świata seniorów z orzełkiem na piersi. W głowie zawsze widziałem to, co osiągnął tata i ja chciałem osiągnąć to samo, ale się nie udało. Aktualnie jestem na stażu w ośrodku Galen-Ortopedia, pod okiem profesora Krzysztofa Ficka i mam zamiar nauczyć się jak najwięcej, i w przyszłości to wykorzystać. Myślę, że na ten krok, na który się teraz zdecydowałem, za kilka lat mogło by być za późno. Chcę spróbować, jak nie wyjdzie to wrócę na lód.
17 punktów jak na zawodnika, który grał mało w przewagach to chyba niezły wynik. Jesteś zadowolony z tego sezonu?
- 17 punktów uważam za fajny wynik, jak na to że nie grałem praktycznie w ogóle w przewagach. Jestem zadowolony, że udało mi się zdobyć tyle punktów. Jednak z większości meczów wracałem zły z powodu malej ilości czasu na lodzie.
Czy trener nie wierzył w Twoje umiejętności? Jak wyglądała współpraca?
- Myślę, że trener miał do mnie małe zaufanie i stawiał mnie wiecznie niżej, niż innych zawodników. Podobnie ma Dominik Olszewski, który ma papiery na grę, a jest stanowczo odciągany od grania. Jak ma się rozwijać jak siedzi na ławce? Z ławki się bramek nie strzela, więc nie ma jak się pokazać. Myślę, że gdybym grał więcej w sezonie skończyłbym z lepszym wynikiem punktowym. Chyba, że bylem faktycznie na tyle słaby, żeby więcej szansy do gry dostał zawodnik, który zdobył 1 punkt. Wiem, że punkty nie są wyznacznikiem, bo ktoś może nie strzelać, ale zablokuje 100 strzałów, czy wróci do obrony i nie straci się wtedy bramki. Jednak od zawodników z zagranicy powinno się chyba trochę więcej oczekiwać.
Od początku sezonu był konflikt na linii polscy zawodnicy - gracze z Rosji. Z czego to wynikało? Trener faworyzował swoich krajanów?
- Co do współpracy z trenerem, to na pewno ambicji mu nie brakuje. Zawsze chciał wygrać. Szkoda tylko, że kosztem Polaków, bo po sezonie zawodnicy z Rosji odchodzili, a gdyby na nas stawiali, to za kilka lat kto wie, co by było. W zeszłym sezonie pamiętam, że pierwszy raz powiedziałem rodzicom, że kończę z hokejem, jak pojechaliśmy do Janowa, gdzie mieliśmy już zagwarantowany udział w play-off. Ja z Dominikiem zagraliśmy kilka zmian w pierwszej tercji a potem "łowiliśmy ryby" na ławce. Myślę, że to przesada, że był duży konflikt w drużynie. Nie było jednak czuć dobrej atmosfery między nami. Drużyna jest, jak rodzina. Prawdziwej atmosfery doświadczyłem w Polonii Bytom. Mimo, że nie dostawaliśmy wypłat na czas, to wszyscy byli ze sobą bardzo zżyci.
Dużo się mówi o problemach finansowych, doskwierała Wam taka sytuacja klubowa?
- Myślę, że każdy wie, jaka jest sytuacja finansowa w polskich klubach. Jest kilka które mają stabilny budżet, a reszta co sezon walczy o byt. Ktoś powinien w końcu coś z tym zrobić, żeby nie było, jak z Polonią Bytom. Sądzę się o pieniądze, których pewnie nigdy nie zobaczę.
Jesteś kolejnym zawodnikiem który kończy karierę lub odchodzi z klubu. To chyba nie tędy droga?
- To smutne, że dużo zawodników myśli o zakończeniu z hokejem. Sam rozmawiam z dużą liczbą zawodników, którzy o tym myślą, bo nie widzą sensu dalej grać i myślę, że powinniśmy coś zmienić w hokeju. Znam też młodych zawodników którzy, mówią: "Po co ja mam grać i trenować, jak w Polsce stawia się na obcokrajowców?".
Rozmawiał: Sebastian Królicki.
Komentarze