Felieton: W polskiej lidze zabrakło dla Wolskiego miejsca
Gdyby ponad trzy miesiące temu ktoś powiedział, że Wojciech Wolski zagra w Polsce, z pewnością zostałby wyśmiany. Teraz, gdy urodzony w Zabrzu hokeista wrócił na święta do Kanady, można się na spokojnie zastanowić, czy rzeczywiście jego pobyt opłacił się Sanokowi i naszemu hokejowi, czy też - choć nawet śmiejącym nie przyszłoby to do głowy - okazał się klapą.
Czasu, jaki spędził tu 26-latek, nie można oceniać wyłącznie od strony sukcesów sportowych, na które nie do końca przełożyła się najwyższa w historii PLH pensja. Za 3 gole i 7 asyst w 9 spotkaniach ligowych oraz 3 bramki w 3 występach w Pucharze Kontynentalnym (plus bramka i wykorzystany karny w 2 sparingach) sponsorzy przez dwa miesiące wypłacili Wolskiemu podobno 100 tys. zł., a oprócz tego trzeba było wynająć mu dom, samochód i opłacić polisę wartą 40 tys. zł. Jeden tak kosztowny atak sprawiłby, że pozostali zawodnicy musieliby grać za darmo w większości rodzimych klubów, a mimo to nie można powiedzieć, że gracz NHL wybitnie wspomógł zespół, który liderem rozgrywek był już przed jego przylotem, a wszystkie mecze w półfinale PK przegrał.
Konferencja prasowa po przylocie Wolskiego. Fot. Krzysztof Koch, Agencja Gazeta
hokej.netPlakat reklamujący mecz w Krakowie.
Rzeczpospolita Super Express Dzień Dobry TVN fanpage końcem świataFotoreporterzy nie odstępowali Wolskiego nawet na krok. Fot. Tomasz Radzik, gwizdek24.se.pl
meczu charytatywnymDebiut w barwach KH Sanok. Fot. Tomasz Sowa, hokej.net
jeden meczCo z niego wyrośnie? Fot. Tomasz Sowa, hokej.net
Komentarze