Walczyli do końca
Ciarko STS Sanok napsuł krwi Re-Plast Unii Oświęcim. Podopieczni Marka Ziętary przegrali z wicemistrzem Polski 3:4, ale zaprezentowali się z naprawdę dobrej strony. – Chłopakom należą się brawa, bo nie poddali się – przyznał 50-letni szkoleniowiec.
Po pierwszej odsłonie był remis 1:1. Sanoczanie jako pierwsi wyszli na prowadzenie po golu Konrada Filipka, ale 45 sekund później wyrównał Jere Helenius.
– Pierwsza tercja była bardzo wyrównana, choć możemy odrobinę żałować, że straciliśmy gola w tak krótkim odstępie – analizował Marek Ziętara. – Druga tercja była w naszym wykonaniu słabsza. Gubiliśmy krążki, w wielu przypadkach były to proste straty. Unia jest świetnym przeciwnikiem i wykorzystała to bardzo dobrze.
Biało-niebiescy w ciągu 121 sekund zdobyli dwa gole (autorstwa Eliezera Sherbatova i Gregora Koblara) i znacznie przybliżyli się do zwycięstwa.
– Przed zakończeniem drugiej odsłony udało nam się jeszcze strzelić kontaktowego gola, więc w przerwie powiedzieliśmy sobie, że nie mamy nic do stracenia i musimy ruszyć na rywali. Mieliśmy grać aktywniej i ofensywniej – wyjaśnił trener Ciarko STS Sanok.
– Zmienialiśmy rytm gry i oddaliśmy ponad 25 strzałów. Choć rywal strzelił czwartego gola, to chłopakom należą się brawa, bo nie poddali się – dodał.
W 56. minucie jego zespół znów zmniejszył straty i do końcowej syreny walczył o wyrównującego gola.
– Zdecydowaliśmy się wycofać bramkarza i postawić wszystko na jedną kartę. Mieliśmy sporo okazji, był słupek, mieliśmy też przed sobą pustą bramkę. Zabrakło troszkę doświadczenia, wyrafinowania, by wyrównać i urwać silniejszemu rywalowi choćby punkt – ocenił Ziętara.
– Ale naprawdę nie mogę chłopakom wiele zarzucić, bo w mojej opinii oświęcimianie mają najlepszą drużynę w lidze pod względem ofensywnym – podkreślił.
Warto też wspomnieć, że był to pierwszy mecz rozgrywany przez sanoczan w pustej hali. Dotychczas ekipa z grodu Grzegorza mogła liczyć na wsparcie ponad 1,5 tysiąca kibiców.
– Czuliśmy się troszkę nieswojo, bo fani zawsze są naszym szóstym zawodnikiem – wyjaśnił 50-letni szkoleniowiec.
Ekipa z Sanoka jest najmłodszą w lidze. Trzeba zaznaczyć, że kilku jej zawodników łączy grę w hokeja z innymi zajęciami.
– Spotykamy się wieczorami, bo mamy w drużynie graczy pracujących, są też studenci i licealiści. Staram się wpoić chłopakom, by wierzyli w siebie i nigdy nie odpuszczali. Kwestie psychologiczne i mentalne są niezwykle ważne – zaznaczył Ziętara.
Komentarze