Śmierć Adama Johnsona wywołała olbrzymią dyskusję, i słusznie. Bezpieczeństwo zawodników nie jest wcale tematem bardzo odwiecznym. Mimo, że kilkadziesiąt lat temu zawodnicy jeździli już w „czołgistkach” na głowach, to w dalszym ciągu hokej przypominał trochę sceny z filmu „Rollerball” z kratami zamiast pleksi i bramkarzami bez masek. Do pewnego momentu wszystko miało sens – od kasków po ochraniacze na szczęki. Od pewnego czasu jednak hokej na każdym poziomie stara się wprowadzić politykę „zero tolerancji”. Dlaczego taka utopia jest szkodliwa?
Po koszmarnym wypadku i śmierci Adama Johnsona coraz więcej lig wprowadza nakaz noszenia przez hokeistów ochraniaczy szyi.
O krok od tragedii na lodzie był bramkarz reprezentacji Słowacji, któremu rywal podczas meczu przypadkowo rozciął szyję łyżwą. Spotkanie nie zostało dokończone, a zawodnik dziś w nocy musiał przejść operację.