Hokej.net Logo

Muzyka i hokej – czyli ciąg dalszy (poza)sportowej symbiozy wartej uwagi

Piosenkarz podczas meczu NHL (nhl.com)
Piosenkarz podczas meczu NHL (nhl.com)

Do końca lat 60 organiści byli dodatkowym zawodnikiem drużyny gości, którzy swoją grą ze swadą reagowali na to, co dzieje się na lodzie, nadawali hokejowym meczom kolorytu i byli nie mniejszymi ulubieńcami kibiców niż sami sportowcy. Kluby, które powstały i dołączyły do NHL już po organowej eksplozji również dbały o to, by w ich arenach rozbrzmiewały znane wszystkim kibicom melodie i dźwięki. Powoli jednak coś zaczynało się zmieniać.

Pierwszym symptomem tego, że być może organiści i ich instrumenty przechodzą powoli do lamusa było to, co w 1969 roku wydarzyło się w hali Spectrum, w którym swoje domowe spotkania rozgrywali hokeiści Philadelphia Flyers. Tego wieczoru, 12 grudnia, z głośników w budynku poleciało nagranie patriotycznego utworu „God Bless America” w wykonaniu wokalistki Kate Smith. Było to z jednej strony złamanie tradycji odgrywania amerykańskiego hymnu przed meczami a z drugiej początek nowej – kibice z czasem zwrócili uwagę na to, że Flyers częściej wygrywają, gdy w hali rozbrzmiewa „God Bless America”. Postanowiono zatem trzymać się nowego zwyczaju, dodając później do niego nagranie wideo artystki śpiewającej ten skomponowany w 1918 roku nieoficjalny hymn Stanów Zjednoczonych. A więc można puścić nagranie z taśmy a ludzie ciepło to przyjmą? A odtwarzany utwór ma podobną moc zagrzewania do boju i kibicowania, co wysiłki organistów? Ciekawe.

Drugim punktem zwrotnym był skokowy wręcz rozwój technologii związanej z nagrywaniem i odtwarzaniem dźwięku oraz coraz popularniejsza muzyka rockowa i metalowa. Gdy organy pojawiły się w halach pod koniec lat 20, inżynieria muzyczna była jeszcze w powijakach a ludzie mieli zupełnie inny gust muzyczny niż pokolenie urodzone w trakcie powojennego baby boomu. Muzyka na żywo przestawała zatem być jedyną opcją, a organowy repertuar stawał się dla młodszych kibiców niezrozumiały. Co więcej, organiści, którzy najczęściej otrzymali swoje posady około trzydziestu lat wcześniej i zbliżali się do przejścia na emeryturę, ani nie znali się na nowej muzyce, ani jej nie rozumieli, nie mieli też wcale ochoty się jej uczyć.

Sytuację, kiedy dziękuje się organistom za ich pracę można symbolicznie zilustrować scenką z filmu „Na lodzie”, gdy grany przez Paula Newmana Reggie Dunlop gniewnie rozrywa muzykowi partyturę domagając się, by ten przestał w końcu grać arenowy klasyk, czyli utwór „Lady of Spain”.

W myśl zasady, że każdą formułę trzeba z czasem odświeżyć, bo inaczej robi się nudno, sztampowo i przewidywalnie, muzyka z taśmy zaczęła konsekwentnie wypierać organistów z lodowisk. Prym w tym wiodła drużyna North Stars z Minnesoty (obecnie Dallas Stars), która na początku lat 80 postawiła muzycznie w całości na heavy metal.

Dlaczego na hokejowe areny zawitała ciężka rockowa muzyka? Pierwszy powód był taki, że w latach 70 na szeroką skalę przeprowadzono marketingowe badania kibiców przychodzących na mecze i wyszło z nich, że większość spośród zasiadających na trybunach osób stanowili biali mężczyźni, głównie po dwudziestym roku życia, a muzyka rockowa była ogromnie popularna w tej grupie społecznej. Ponadto, okazało się, że samym zawodnikom i sztabom trenerskim głośna, rytmiczna gitarowa muzyka, jako ta, która naładowuje energią i podnosi poziom adrenaliny w żyłach, zaczęła się bardziej podobać. Mike Emerick w artykule „House Organ” (nhl.edgeboss.net) opisuje jak Mike Keenan, trener Philadelphii w latach 80, był święcie przekonany, że heavy metalowa muzyka grana na rozgrzewce przed spotkaniem musi być dodatkowo puszczana możliwie jak najgłośniej, żeby wprowadzić umysły zawodników w odpowiedni przedmeczowy nastrój. Ogłuszająca gitarowa muzyka była też uważana za emanację agresywnego z natury sportu, więc wszystko idealnie marketingowo, wizerunkowo i sportowo z(a)grało. Nastąpiła nowa era i w ciągu kolejnych dwudziestu lat organiści zupełnie zniknęli z hal NHL, zaś same organy, jeżeli w ogóle rozbrzmiewały, to z tylko z nagrań.

Sytuacja zaczęła się zmieniać na początku XXI wieku. NHL szykowała się do swoich stuletnich urodzin a wśród kibiców pojawiło się coś, co liga postanowiła wykorzystać promocyjnie – na tafle wjechała nostalgia. Socjolożka Janelle Wilson w swojej książce Nostalgia: Sanctuary of Meaning (2014) pisze, że głównymi cechami nostalgii, zjawiska, którego ofiarami padamy wszyscy bez wyjątku, są potrzeba tworzenia międzyludzkich więzi scalonych wspólnym pokoleniowym doświadczeniem, oraz ideologizowanie przeszłości. A takie emocje łatwo jest zagospodarować marketingowo, bo dlaczego wracają płyty winylowe a kasety VHS osiągają zawrotne ceny na portalach aukcyjnych? Kogo, kto dorastał w latach 90 nie kręcą flanelowe koszule w kratę, kogo, kto pamięta czasy PRLu nie rozczula powrót ciepłych lodów i syfonów do robienia wody sodowej, a kto, jeżeli chodził na mecze hokeja w Ameryce Północnej w latach 50 i 60 nie zatęsknił za organami i atmosferą, którą budowały oraz za organistami potrafiącymi muzycznie na bieżąco reagować na wszystko to, co dzieje się na tafli, czego nagrane i przygotowane wcześniej fragmenty nawet i tysięcy piosenek nigdy nie zrobią?

Trzeba pamiętać, że sama liga oraz wszystkie grające w niej kluby to podmioty, których jednym z celów jest finansowy zysk i rozwój. Stephen Brown w artykule „Retro-marketing: yesterday’s tommorows, today!”, w którym bada symbiozę nostalgii i marketingu opisuje dwie kategorie, przyświecające tej koegzystencji. „Repro” od „reprodukcji”, czyli wiernego odtworzenia jeden do jednego produktu, który znów jest pożądany na rynku, na przykład butelki czy puszki napojów gazowanych identyczne do tych sprzed lat, oraz „retro”, a więc produkty nawiązujące do tego, za czym tęsknią konsumenci, ale mające nowoczesny sznyt. Tutaj dobrym przykładem jest popularny „Garbus”, który wrócił, ale w nowocześniejszej formie, jedynie nawiązującej do produkowanego w latach 60 modelu auta.

Erę nostalgii rozpoczął w NHL klub Montreal Canadiens, który w 2009 roku obchodził stulecie istnienia, wypuszczając na lód zawodników w repro-koszulkach z czasów początków The Habs. Wkrótce nostalgiczny marketing całej ligi działał jak idealnie naoliwiona maszyna. Pojawił się wysyp albumów, publikacji, gadżetów, pamiątek, programów w telewizji, czy filmów dokumentalnych przypominającym wszystkim historię NHL. Nastąpił też triumfalny powrót organów, bowiem po krótkim zachłyśnięciu się obecnością rocka i metalu w halach, do wszystkich dotarło, że po pierwsze organy to hokejowy element kulturalny, coś unikatowego, co wyróżnia tę dyscyplinę na tle innych i czego nie można w związku z tym zupełnie wyrzucić a po drugie, w Ameryce Północnej NHL jest jedną z czterech potężnych lig - obok baseballowej MLB, koszykarskiej NBA i futbolowej NFL - ale jest spośród nich marketingowo najmniejsza. O ile inne amerykańskie ligi hokejowe nie są dla niej konkurencją, o tyle z pozostałymi organizacjami z wielkiej czwórki musi ostro walczyć o sponsorów i uwagę mediów, a nie będzie ani jednego ani drugiego bez kibiców. Jeżeli zatem ci domagają się powrotu organów, to trzeba do nich wrócić, bo hokejowe organy to doświadczenie scalające kibiców również międzypokoleniowo, nadające im tożsamość na zupełnie innym poziomie niż bycie fanami klubów. Są i Leafs Nation i Sens Army, ale nad tym wszystkim jest spinająca to hokejowa klamra a tej przygrywają właśnie organy nadające meczom wyjątkowego, lekko religijnego - naturalnie w sensie wspólnotowym, nie sakralnym - charakteru.

Obecnie w NHL około 25 do 30% muzyki na meczach jest grane przez organistów, osiągnięto zatem kompromis między ich pracą i muzyką z taśmy. Zatrudnia ich 27 z 32 klubów, w dodatku dostali na halach nowe, bardziej wyeksponowane miejsca, dzięki czemu są znacznie lepiej widoczni dla kibiców. A wśród nich jest Polak, który zagrzewa do meczów zawodników i kibiców Tampa Bay Lightning. Nad Wisłą Krzysztof Srebrakowski grał w kościele, obecnie jest uważany za jednego z najlepszych organistów w całej lidze NHL.

Świetnym przykładem na to, że symbioza organów z hokejem pozostaje, po chwilowych turbulencjach, niezachwiana jest klub Seattle Kraken, który dołączył do NHL zaledwie pięć minut temu, w sezonie 2021/22, ale jego dyrektor generalny, Tod Leiweke, ani przez chwilę nie wyobrażał, żeby nie zatrudnić organisty, którego pracę uważa za czynnik budujący i cementujący kibicowską społeczność. W wywiadzie dla dziennika The Seattle Times, Leiweke podkreśla, że organy pięknie łączą hokejową przeszłość z teraźniejszością i stanowią kulturowy most między tradycją a nowoczesnością.

Organy to jednak nie jedyny wspólny mianownik hokeja i muzyki. W latach 1968 – 2008 w sobotnie wieczory w kanadyjskich domach wybrzmiewał „The Hockey Theme”, utwór uważany za nieformalny hymn Kraju Klonowego Liścia.

W 1968 roku stacja CBC, która produkuje program Hockey Night in Canada, najdłużej na świecie emitowany program sportowy oraz jego francuskojęzyczny odpowiednik  La Soirée du Hockey,  zleciła agencji reklamowej McLaren Advertising stworzenie nowego motywu muzycznego dla cotygodniowej audycji. Zadanie to powierzono Dolores Claman, kompozytorce z wieloma popularnymi reklamowymi jinglami na koncie, która w momencie tworzenia „The Hockey Theme” nigdy nie widziała meczu hokeja na żywo, ale wyobraziła go sobie jako „pojedynek gladiatorów na łyżwach” (theglobeandmail.com). Utwór niemalże z miejsca urósł w Kanadzie do rangi symbolu narodowego, stał się zarówno sportowym jak i medialnym oraz kulturalnym fenomenem a jego kompozytorka przez wiele lat zarabiała na jego cotygodniowej emisji niemałe tantiemy. W 2008 roku CBC podało do wiadomości publicznej, że nie udało im się odnowić licencji na dalsze korzystanie z „The Hockey Theme” i prawa kupiła konkurencyjna stacja CTVglobalmedia. Sprawa licencji jingla do programu poświęconego hokejowi była bardzo uważnie śledzona przez kanadyjską opinię publiczną i szeroko komentowana w tamtejszych mediach, w których dominowało przekonanie, że oto ważą się losy elementu kulturowego dziedzictwa narodowego. W 2010 roku „The Hockey Theme” rozbrzmiał podczas ceremonii zamknięcia Igrzysk Olimpijskich w Vancouver.

Jeszcze innym muzycznym, kanadyjsko-hokejowym smaczkiem jest the Juno Cup. Co roku w Kraju Klonowego Liścia przyznawane są nagrody muzyczne dla rodzimych artystów. Uroczystość za każdym razem odbywa się w innym mieście a ceremonię ich rozdania poprzedza the Juno Week, podczas którego nominowani muzycy przybywają do miasta-gospodarza i biorą udział w szeregu spotkań z fanami i mediami. Zwieńczeniem tego tygodnia jest właśnie the Juno Cup, czyli mecz hokeja między zawodnikami-weteranami, drużyną NHL Greats oraz muzykami i artystami, czyli The Rockers. Tradycja rozpoczęła się w 2004 roku i jak do tej pory na szesnaście spotkań (ostatnie miało miejsce przed pandemią, w 2019 roku, ale w 2023 znów ma się odbyć) muzycy wygrali dwa. Dochód z imprezy jest przeznaczany na cele charytatywne.

Hokej i muzyka są ze sobą ściśle związane, prawdopodobnie bardziej niż ma to miejsce w przypadku innych dyscyplin sportowych, ponieważ w tym przypadku nie chodzi tylko o tło do wydarzeń, ale o kulturę i tradycję, które właśnie dzięki muzyce wokół hokeja urosły. Muzyka, zwłaszcza organy, kreują i komentują to, co dzieje się na taflach, uzupełniają swoją obecnością sportowy spektakl. Coraz częściej pojawiają się pomysły na zatrudnianie przy meczach zespołów, które grają muzykę na żywo. Prekursorem jest tu klub Nashville Predators. Z kolei Montreal Canadiens zdarzało się eksperymentować z tworzeniem „habs band”, grupy, która w przerwach w grze grała kawałki proponowane przez kibiców za pośrednictwem Twittera. Można zatem uznać, że wszystko jeszcze przed nami, ale jedno jest pewne – muzyka z lodowisk nie zniknie.


 


 

Bibliografia:

- Antonio Giamberardino, The Hockey Organs, its History, and its Performance Practice Traditions, Carleton University, Ottawa, Ontario, 2011

- Janelle Wilson, Nostalgia: Sanctuary of Meaning, Lewisburg, Bucknell University Press, 2014

- Stephen Brown, “Retro-marketing: yesterday’s tomorrows, today!”, 1999

- Morris Holbrook, Robert Schindler, “Some Exploratory Findings on the Development of Musical Tastes”, 1989

- Robert Higgis, God in the Stadium, Lexington, University Press of Kentucky, 1995

- Mike Emerick, “House Organ”, www.nhl.edgeboss.net


 

Agatha Rae – pisarka, fanka hokeja i Kanady. Autorka m.in. wyróżnionej nagrodą główną XX Costeriny powieści "Psychopomp" i zbioru wywiadów "Polki i Polacy w pracy", w którym o swoim zawodzie opowiada m.in. hokeista Szymon Marzec. Prowadzi bloga maplecorner.pl o kanadyjskiej kulturze popularnej i dorzuca drobną cegiełkę do pracy portalu Hokej.net w postaci transkrypcji, tłumaczeń i korekty.


 

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
Wypowiedz się o hokeju!
Shoutbox
  • botanick: Jesteśmy jedyni którzy nie strzelili bramki w przewadze na MŚ.
  • fruwaj: Pasiut wolny jak żółw
  • 1946KSUnia: To jakie głupie kary robimy to kryminał na tym poziomie
  • J_Ruutu: Regenda za to bardzo mądre kary łapie :D
  • PanFan1: Miałem właśnie pisać
  • botanick: Może w końcu się uda?
  • Luque: Walczyć chłopaki, walczyć! Nie mamy nic do stracenia a dużo do zyskania
  • J_Ruutu: Ciężki temat te nasze przewagi.
  • J_Ruutu: Ok, walczymy dalej. Nie odpuszczamy.
  • Simonn23: Ciekawe czy jakbysmy grali całą 3 tercję w przewadze to czy by coś wpadło
  • 1946KSUnia: Kombinujemy,kombinujemy kiedy mamy czyste okazję do strzału...podania kiedy wcześniej podkładają nam kija. W tych przewagach wybieramy najgorsze możliwe decyzję
  • Simonn23: Fruwaj dlatego trzeba się cieszyć że zostaje w Katowicach. Z roku na rok coraz słabszy
  • 1946KSUnia: Wynik jeszcze jak najbardziej otwarty, ale ciężko się patrzy na te przewagi. Może potrzeba przełamania?
  • hubal: dobra tercja naszych
  • botanick: Słowakom przy Fuciku nerwy puszczajo
  • botanick: Faul Ragendy..
  • hubal: ech gdyby tak Kolusze , Dziubki , Urbany mieli ze 10 lat mniej
  • Simonn23: 10 lat temu to z 1b do 1a był awans więc wcale lepiej nie było
  • fruwaj: @Simonn - i się cieszę tylko co tak wolny jak ślimak zawodnik w kadrze robi...
  • Simonn23: Później dwie wielkie szanse na turniejach w Polsce na awans do Elity zaprzepaszczone
  • botanick: Jeszcze po mś ktoś Fucika nam wyhaczy
  • Stoleczny1982: Chyba dobra decyzja wysylajac Alana na trybunu. Taki pikus z niego sie stal.
  • Luque: Fucik do toho! ;)
  • 1946KSUnia: Prosze no teraz!!!
  • 1946KSUnia: Ależ to obronił
  • szop: pieknie gramy brawo chlopcy
  • Stoleczny1982: 1. Zabolotny 2. Fucik. 3. Studzinski

    Murray, juz dziekujemy
  • BOBEK: Dla mnie Wronka na trybuny
  • Luque: Strzelmy tego fuksa i zróbmy mecz
  • thpwk: Ale strzały w nogi to firmowa zagrywka z THL ;))
  • BOBEK: Na razie to 3/4 bramki jego wina jeździ bez głowy a odbija się od wszystkich
  • BOBEK: Wygramy w dogrywce
  • Simonn23: To będzie dla chłopaków duży regres, powrót do meczów w polskiej lidze...
  • 1946KSUnia: Za co kara?
  • PanFan1: Kara za ała
  • Oświęcimianin_23: Jak to za co, po co atakował pięścią?
  • Oświęcimianin_23: A ten pseudo komentator na Polsat Sport nigdy nie widzi kary dla Polaków, zawsze sędziowie są źli. Dodatkowo pieprzy takie trzy po trzy.
  • BOBEK: To chyba pasiaki z Polskiej ligi hehe
  • 1946KSUnia: Kurrrrr tylko nie to
  • Luque: Ojj chyba kontuzja Tomka :(((
  • fruwaj: i po Fuciku...
  • 1946KSUnia: BAAARDZO ciężkie zadanie Davida
  • Simonn23: Oby nic groźnego
  • Simonn23: Fucik trzy levele wyżej niż Murray, wielką szkoda
  • fanhookeja: Tomasz trzymaj się
  • unista55: Zdrowia Tomas !
  • kuba17: Oj groźnie to u Fucika wyglądało :(
  • kuba17: Kolano?
  • szop: trener sie usmiechnal po rozmowie z Tomasem bedzie git
  • Stoleczny1982: Chyba Fucik dostal w fucika
  • dzidzio: Czy jakiś strzał dotrze w światło bramki
  • szop: na to wyglada ze mniejszy Fucik oberwal
  • PanFan1: Mamy swoje okazje, a nawet to bardziej Słowacy w tej tercji grają z kontry
  • dzidzio: Nie jesteśmy w stanie wymanewrować Słowaków i nie ma czystej pozycji do strzału
  • 1946KSUnia: Słowacy dziś grają przeciętne zawody
  • szop: Panowie cieszmy sie gra w elicie rreszta sama przyjdzie Nasi walcza
  • Oświęcimianin_23: Ale nam krążek ucieka z kija.
  • 1946KSUnia: Szkoda, że dziś nie wychodzi nic z przodu. Nie ma czystych okazji do bramki, znaczy są ale je zaprzepaszczamy
  • fruwaj: z taką grą jest nadzieja że pokonamy Kazachów
  • 1946KSUnia: Bez konkretów z przodu. Bramkarze robili co mogli
  • fruwaj: Kruczek nie pomógł...
  • Simonn23: Trenować od rana do nocy w dzień wolny grę w przewadze i strzały na bramke
  • botanick: ..bez Fucika..
  • 1946KSUnia: Zabol nie pomógł. Bardzo ciężki moment na wejście. I niesgety zaczyna się sytuacja podobna do meczu z Szwecja. Wynik na styku ale na koniec szybko dajemy sobie wbić kolejne
  • Luque: No cóż Tomasz jednak dawał wiele w tym meczu...
  • fruwaj: teraz Bryku jak żak zagrał..
  • Oświęcimianin_23: Mieli ulgę? Co oni pierd*lą?
  • Alex2023: Bryk gra tragicznie
  • Luque: Ale tak to jest jak się przestaje grać po bramce...
  • Stoleczny1982: Pasuit to jakos sam ze soba gra
  • krych: Mam nadzieję że Unia odpuści sobie Pasia. Najpełniejszy pampers w całej drużynie...
  • fruwaj: wszycsy nasi obrońcy popełniają karygodne błędy...
  • botanick: Akurat Paś jak dla mnie grał chyba najlepiej w ataku.
  • PanFan1: No nic, walczymy - do boju Polska 💪
  • PanFan1: dobranoc waszmościom
  • krych: Paś sytuacje miał ale jak je wykańczał...
  • fruwaj: no cóż... porażka była spodziewana ale gra daje nadzieję na mecz o wszystko z Kazachstanem ale koniecznie Fucik w bramce a reszta spina poślady, gra bez błędów w obronie i poprawia celowniki
  • Luque: Powiem Wam tyle, że oby Fuczik był zdrów, bo z Nim w bramce mamy jakiekolwiek szanse na utrzymanie
  • fruwaj: Paś coś tam jeszcze gra. dla mnie najsłabszy atak to Fraszko-Pasiut-Wronka
  • Simonn23: Powiem tak, po mistrzostwach czas na odmłodzenie kadry
  • botanick: Tatar pochwalił Fucika.
  • krych: O nich to nawet mi się pisać nie chciało
  • Luque: Pasiut bardzo słabo, niestety w tym sezonie już mu nawet opaskę zabrali, no chłop już jest u schyłku
  • Stoleczny1982: Najwyrazniejsza roznica miedzy nami i innymi druzynami to jazda na lyzwach i sprawnosc. Za kazdym razem jak mamy prawie break-away, obronca lapie naszego.
  • fruwaj: dobranoc chopy. jutro trza wstać do roboty...
  • BOBEK: Fruwaj: zgadzam się w 100% Pasiut i Wronka na trybuny
  • krych: Dronie i Kolusza też ten turniej chyba przerósł
  • botanick: Wymieńcie nazwiska lepszych od Wronki,Pasiuta czy Fraszki.
  • Luque: A ja powiem, że największa różnica jest w grze w przewadze... No niczym nie przypominamy tej drużyny z Nottingham gdzie umieliśmy sobie zagrać, tutaj totalnie gramy ten element źle...
  • botanick: Którzy nie grali.
  • Stoleczny1982: Brytole tylko 2 bramki strzelili do tej pory, slabo
  • botanick: Odpowiem za Was,NIE MA LEPSZYCH.
  • Giovanni: Hejeczka czyli wczoraj byłem blisko w typowaniu 5:0 a tu czwórka w plecy
  • Stoleczny1982: Luque - bo inny poziom przeciwnika. Z druzynami Div. 1A lub 1D da sie wolniej rozgrac krazkiem, w elicie to tak szybko jezdza ze od razu doskocza i wybija krazek lub cie rozloza
  • Stoleczny1982: *1B
  • Luque: Liczyłem że Krzysiek Maciaś strzeli fuksa i wrócimy dk gry, szkoda tej kontuzji Tomka może była większa szansa na to żeby ich trochę postawić w stresującej sytuacji
  • Arma: Turniej turniejem, Kalaber niech zostanie i przeprowadzi przesiew na następne lata. Jak ciągle będzie grać Dronią i resztą to zacznie się problem
  • Luque: Ogólnie życzę Krzyśkowi żeby jeszcze coś ustrzelił czy podał komuś w dobrej akcji, bo potrzebujemy kogoś kto się przebije
  • Stoleczny1982: Tez uwazam zwalniajac trenera ktory teraz ma doswiadczenie z ta druzyna bylby blad
  • Simonn23: Jak patrzę ile lat mają nasi obrońcy to wygląda to na kolejne lata bardzo źle
Tylko zalogowani użytkownicy mogą korzystać z Shoutboxa Zaloguj się!
© Copyright 2003 - 2024 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe