Mistrzostwa Świata: Kanada znów rywalem Finlandii w finale [WIDEO]
Reprezentacja Kanady wysoko pokonała Czechów w półfinale Mistrzostw Świata elity i jutro w Tampere zmierzy się z Finlandią o złoty medal. To trzeci taki finał światowego czempionatu z rzędu.
Kanadyjczycy dziś w drugim półfinale turnieju rozgrywanego w Finlandii pokonali Czechów aż 6:1.
Przed meczem dużo mówiło się o tym, że obrońcy tytułu mistrza świata muszą trzymać się z dala od ławki kar, bo Czesi najlepiej na mistrzostwach wykorzystywali gry w przewadze. Tymczasem Kanadyjczycy spędzili 1/3 pierwszej tercji grając w osłabieniu. Czeska drużyna zdobyła jednak tylko jednego gola w liczebniejszym składzie, a jego autorem był David Krejčí.
Ważniejsze dla losów meczu okazały się przewagi nie Czechów, a Kanadyjczyków. W pierwszej tercji jeszcze Dylan Cozens doprowadził do wyrównania w równych składach, ale o wyniku przesądziła druga odsłona, w której podopieczni Claude'a Juliena dwukrotnie wykorzystali grę 5 na 4 w polu.
W 28. minucie Adam Lowry trafił w takiej sytuacji na 2:1, a w 31. Mathew Barzal popisał się fantastycznym strzałem z nadgarstka w górny róg bramki Karela Vejmelki na 4:1. Pomiędzy tymi golami w równowadze liczebnej na listę strzelców wpisał się Kent Johnson - dopiero czwarty w historii hokeista, który w jednym sezonie strzelał gole na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich, Mistrzostwach Świata seniorów i MŚ juniorów.
Kanada w drugiej tercji nie dostała żadnej kary, co znacząco pomogło jej wygrać ją 3:0. W trzeciej części spotkania gola na 5:1 zdobył 19-letni napastnik Columbus Blue Jackets Cole Sillinger. Ostatnią szansę na powrót Czechów do gry miał w 47. minucie David Pastrňák, ale nie wykorzystał rzutu karnego.
Później jeszcze swojego drugiego gola w meczu strzelił Cozens. Czeska ławka zgłosiła "challenge", twierdząc, że wcześniej był spalony. Po bardzo długiej analizie wideo sędziowie stwierdzili, że nie da się tej sytuacji rozstrzygnąć, stąd utrzymana została decyzja z tafli o uznaniu gola, a Czesi dostali karę za opóźnianie z gry. Tym razem już Kanadyjczycy przewagi nie wykorzystali, ale nie musieli. Więcej goli w meczu nie padło i spotkanie zakończyło się wynikiem 6:1. 25 z 26 strzałów Czechów zatrzymał kanadyjski bramkarz Chris Driedger.
Kanadyjczycy w finale zmierzą się z Finlandią, z którą 3 lata temu przegrali o "złoto" w Bratysławie, a przed rokiem wygrali w Rydze. To pierwsza w historii sytuacja, w której 3 razy z rzędu w finale MŚ grają te same reprezentacje. Przed II wojną światową zdarzały się już sytuacje, że co najmniej 3 razy z rzędu dwa pierwsze miejsca w MŚ zajmowały te same drużyny (Kanada i USA oraz Kanada i Wielka Brytania), ale nigdy trzykrotnie nie decydował o tym finał. Reprezentacja ojczyzna hokeja jutro zagra o swój 28. w historii tytuł mistrza świata.
Tymczasem Czechom pozostała walka z Amerykanami o brązowy medal, który i tak byłby ich sukcesem, ponieważ na miejsce na podium Mistrzostw Świata czekają od 2012 roku, kiedy sięgnęli właśnie po "brąz" także w Finlandii.
Kanada - Czechy 6:1 (1:1, 3:0, 2:0)
0:1 Krejčí - Červenka - Hronek 07:07 (w przewadze)
1:1 Cozens - Dubois 19:27
2:1 Lowry - Johnson - Chabot 27:33 (w przewadze)
3:1 Johnson - Mercer 28:54
4:1 Barzal - Cozens - Batherson 30:52 (w przewadze)
5:1 Sillinger - Anderson 43:56
6:1 Cozens - Batherson - Whitecloud 52:50
Strzały: 35-26.
Minuty kar: 8-8.
Widzów: 9 047.
Niedziela:
Mecz o 3. miejsce:
USA - Czechy
Finał:
Finlandia - Kanada
Komentarze