Błąd sędziów zabrał bramkarzowi gola (WIDEO)
To mógł być kolejny gol bramkarza, choć krążek do bramki nie wpadł. Sędziowie jednak gola zaliczyli, ale zawodnikowi, który... w ogóle w tej akcji "gumy" nie dotknął. Ten błąd zepsuł wydarzenie, jakiego od 12 lat nie było.
Nietypowa sytuacja miała miejsce w końcówce wczorajszego meczu HC Lugano z Servette Genewa w szwajcarskiej National League. Przy stanie 4:2 dla drużyny z Lugano, gdy w bramce rywali nie było już wycofanego Gauthiera Desclouxa, bohaterem ostatniej akcji postanowił zostać bramkarz gospodarzy Elvis Merzļikins. Łotysz zatrzymał krążek przed swoją bramką i spróbował oddać strzał przez całą taflę. Krążek jednak do bramki Servette nie doleciał, bo na linii niebieskiej otwierającej tercję obronną gości w powietrzu zatrzymał go ręką gracz rywali Daniel Rubin. "Gumę" chciał dobić kolega Merzļikinsa Linus Klasen, którego jednak Rubin powalił na lód.
W tej sytuacji sędziowie nie mieli wątpliwości, że zgodnie z przepisami muszą gola zaliczyć, mimo że krążek do siatki nie wpadł. Bramka ustaliła wynik na 5:2 dla wicemistrzów Szwajcarii.
Takie sytuacje w hokeju nie zdarzają się często, ale od czasu do czasu mają miejsce. Tym razem jednak nietypowe było to, że gol został zaliczony... Klasenowi, który w ogóle w tej akcji nie dotknął krążka, a nie strzelającemu Merzļikinsowi, który najwyraźniej sam był przekonany, że to on zdobył gola. Reprezentant Łotwy podjechał do boksu swojej drużyny i przybił ze wszystkimi kolegami "piątki" jak strzelec. Również jego jako zdobywcę bramki wskazał szwajcarski komentator stacji MySports, która mecz transmitowała.
Sędziowie w protokole wpisali jednak jako zdobywcę gola Klasena i nie mieli racji. Załącznik do przepisów gry w hokeja na lodzie, który mówi o rejestracji statystyk stwierdza: "Bramka zostanie przypisana w protokole meczowym graczowi, który skierował krążek do bramki przeciwnika lub jakiemukolwiek graczowi drużyny atakującej, który jako ostatni dotknął krążek zanim ten znalazł się w bramce". Nie ma tu mowy o tym, że musi to być gracz z pola. Znamy zresztą przypadki przypisywania goli bramkarzom, gdy drużyna przeciwna sama skieruje krążek do własnej bramki, a ostatnim graczem drużyny atakującej, który dotknął krążka jest właśnie bramkarz.
W tym przepisie mowa jest co prawda o skierowaniu krążka do bramki, a w przypadku z Lugano nie miało to miejsca, ale przepisy nie precyzują, co zrobić w takiej sytuacji. Jedyną różnicą jest to, że wprowadzają zasadę, by nie przyznawać asyst za gole zaliczone bez umieszczenia krążka w bramce. W tej sytuacji Merzļikins nie ma więc nawet asysty. Ale skoro przepisy nie wprowadzają innych zasad przyznawania gola zawodnikowi w sytuacji, gdy krążek nie wpada do bramki, zapis z załącznika powinien zostać zastosowany przez analogię. Zwłaszcza, że a contrario wynika z niego, iż nie można przypisać gola zawodnikowi innemu niż ten, który dotknął krążka jako ostatni w drużynie atakującej.
Gdyby do protokołu wpisano Merzļikinsa, to byłby to pierwszy gol bramkarza w szwajcarskiej ekstraklasie od 12 lat. O tym, że tak powinno się stać mówił po meczu były sędzia, a obecnie sędziowski ekspert telewizji MySports Nadir Mandioni.
Elvis Merzļikins to bramkarz wybrany przez Columbus Blue Jackets z numerem 76 draftu NHL w 2014 roku. Dwukrotnie w trzech ostatnich sezonach otrzymywał nagrodę im. Jacquesa Plante'a dla najlepszego bramkarza szwajcarskiej ekstraklasy. Najprawdopodobniej po tym sezonie uda się za Ocean i będzie próbował wywalczyć sobie miejsce w NHL.
Po wczorajszym meczu może jednak nie być w najlepszym nastroju, bo nie tylko zabrano mu gola, ale także dalszy ciąg może mieć jego inne zachowanie na tafli. gdy uderzył trzonkiem kija w głowę przejeżdżającego za jego bramką gracza rywali Cody'ego Almonda. Sędziowie na lodzie go nie ukarali, ale być może zrobi to komisja dyscyplinarna.
Komentarze