Martin Erat kończy karierę
W ostatnich latach grał na tabletkach, z ogromnym samozaparciem. To nie może trwać dłużej. Hokejowy napastnik Martin Erat kończy karierę w wieku 38-lat. „Zdrowie jest najważniejsze, nie chcę skończyć na wózku inwalidzkim zamiast bawić się z dziećmi” - wyjaśnia mistrz świata juniorów z 2001 roku, uczestnik czterech igrzysk olimpijskich i dwukrotny mistrz Czech.
Przyznaje, że cierpiał w ostatnich latach. „Mam z tyłu dwie metalowe płytki, jest tam dziura do dwunastu milimetrów. Tylko operacja by to zmieniła, ale musiałbym ciągle ćwiczyć i wypróbowywać w sobie samozaparcie. Cierpiałem dużo, ale to wystarczyło. Zdrowie jest teraz najważniejsze. ”
Dlatego udało mu się rozegrać tylko 16 meczów w poprzednim sezonie. „Kiedy wyszedłem na lód, wiedziałem, że już nigdy nie będzie tak samo. Kosztowało mnie to wiele samozaparcia i wyrzeczenia. Mogłem jeździć po lodzie, ale najgorsze były nierówności. Jeden mecz jeszcze mogłem zagrać, ale to naprawdę nie byłoby możliwe przez cały sezon. ”
Martin Erat to mistrz świata juniorów z 2001 roku i uczestnik czterech igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata żegna się w wieku 38 lat jako zawodnik, który rozegrał 931 meczów w NHL oraz w fazie playoff. W barwach Nashville, Waszyngtonu i Arizony świecił w sumie 568 punktami za 184 bramki i 384 asyst.
Fot. hc-kometa.cz
Erat po powrocie z zagranicy, gdzie spędził piętnaście sezonów, przez rok występował w rosyjskim Omsku. Następnie udał się do Brna, z którym świętował tytuł mistrzowski w 2017 i 2018 roku. Grał także dla Zlína w ekstraklasie. W sumie rozegrał 227 meczów w czeskiej ekstralidze zdobywając 185 punktów (65 + 120).
„Zawsze chciałem, żeby moje dzieci widziały mnie na lodzie. To się dla mnie spełniło. Poza tym teraz latam z dziećmi po lodowiskach, więc będę jeszcze miał dość hokeja ” - uśmiecha się Erat, który jest teraz w pełni zaangażowany w pracę z młodzieżą. Kusi go, aby cały czas być na lodzie, w samym środku akcji.
Komentarze