Mistrzostwa Świata: Stali bywalcy
79. Mistrzostwa Świata Elity w hokeju na lodzie powoli dobiegają końca. Aby reprezentować swoją ojczyznę do Czech zjechali najlepsi zawodnicy globu. Kogo widzimy na tym turnieju po raz kolejny? Kto najczęściej reprezentował swój kraj na mistrzostwach świata? Więcej na ten temat poniżej.
Legendarny hokeista, dla którego czeski turniej najprawdopodobniej będzie ostatnim, w którym wystąpi w barwach Czech dał naszym południowym sąsiadom półfinał. Jaromír Jágr, bo oczywiście o nim mowa, niejednokrotnie pokazywał swoją wartość na tych zawodach. Czeski turniej jest dla 43-letniego napastnika dziesiątym w karierze, pierwszy raz na tym poziomie rozgrywek Jágr zagrał w 1990 roku. Wtedy to reprezentował nieistniejącą już Czechosłowację, z którą zdobył brązowy medal. Oprócz tego 43-latek ma na koncie jeszcze dwa złote krążki z Wiednia i Kolonii oraz jeden brązowy z Bratysławy.
Hokeista Florida Panthers jest najbardziej doświadczonym zawodnikiem czeskiej reprezentacji, tuż za nim najwięcej występów na mistrzostwach globu mają Jan Hejda i Jiří Novotný. Obaj ośmiokrotnie reprezentowali swój kraj na tym poziomie rozgrywek.
Takimi wynikami nie mogą pochwalić się dzisiejsi przeciwnicy Czechów. Skład Kanady wypełniony po brzegi gwiazdami znanymi z NHL ma o wiele mniejsze doświadczenie na tego typu turniejach. Hokeiści zza oceanu rzadziej stawiają się na mistrzostwa świata ze względu na wciąż trwające rozgrywki o Puchar Stanleya. Najczęściej do składu dołączają ci, których zespoły nie zakwalifikowały się do fazy play-off lub szybko zostały z niej wyeliminowane. Dan Hamhuis jest jednym z niewielu graczy ekipy "Klonowego Liścia", którego na tych zawodach widzieliśmy częściej niż trzy razy, dla 32-letniego obrońcy czeski turniej jest szóstym w karierze.
Jeszcze słabiej w tym zestawieniu wypada reprezentacja Stanów Zjednoczonych. Jim Johanson skompletował bardzo młody zespół, ze świecą szukać zawodników, którzy już wcześniej występowali na mistrzostwach globu. Nawet dla najstarszego Matta Hendricksa, kapitana drużyny jest to debiut. Dwukrotnie trykot USA na mistrzostwa świata zakładali Brock Nelson, Connor Murphy, Jack Campbell, Jake Gardiner oraz Seth Jones. Tylko Justin Faulk, którego oglądaliśmy także na olimpiadzie reprezentował swój kraj na tych zawodach trzykrotnie.
Ekipa Stanów Zjednoczonych zmierzy się dzisiaj z Rosją. Ubiegłoroczni mistrzowie mają w składzie kilku "stałych bywalców" tego typu turniejów. Prym w tej kategorii wiedzie Aleksandr Owieczkin, który dopiero dziś rozegra pierwszy mecz na tych zawodach. Jego Washington Capitals przed kilkoma dniami pożegnali się z marzeniami o Pucharze Stanleya, więc 29-latek postanowił dołączyć do reprezentacji. Dla rosyjskiego snajpera będą to jedenaste mistrzostwa globu. Tuż za jego plecami z dziesięcioma występami na koncie uplasował się kapitan rosyjskiej ekipy Ilja Kowalczuk.
Słabsze wyniki w tej kategorii notują Austriacy z Bernhardem Starkbaumem, którego na mistrzostwach świata widzieliśmy sześciokrotnie (trzykrotnie w Dywizji 1A), Finowie, wśród których najwięcej, sześć występów mają na koncie między innymi Leo Komarov, Petri Kontiola i Jussi Jokinen, Szwedzi z sześcioma turniejami Joela Lundqvista oraz Niemcy - dla kapitana reprezentacji Michaela Wolfa czeskie zawody są siódmymi na tym poziomie.
Najczęściej w ostatnich latach na mistrzostwach świata mogliśmy zobaczyć Duńczyka Kima Staala. 37-letni napastnik, który w swoich najlepszych latach grał w SHL zakończył niedawno siedemnaste mistrzostwa globu w karierze. Pierwszy występ zaliczył w 1996 roku, kiedy reprezentacja Danii była jeszcze w tak zwanej Grupie B.
Nienajgorszym wynikiem pochwalić mogą się także Alaksiej Kałużny z Białorusi, Łotysz Edgars Masaļskis oraz Słoweniec Tomaž Razingar, którzy swój kraj na tego typu turnieju reprezentowali czternaście razy. O jedno "oczko" mniej na koncie mają kapitan Szwajcarii Mark Streit oraz legenda francuskiego hokeja Cristobal Huet.
- Jestem szczęśliwy, bo mogę dalej grać i konkurować - przyznaje 39-letni golkiper. - Trudno mi odmówić reprezentacji Francji. Gra dla mojego kraju to zawsze zaszczyt, szczególnie jeśli w parze z tym idzie sukces.
Huet jest jedynym francuskim zawodnikiem, który podniósł nad głowę Puchar Stanleya. Pierwszy raz na mistrzostwach globu wystąpił osiemnaście lat temu. Francuski bramkarz zapowiedział jednak, że to nie koniec jego międzynarodowej kariery.
- Na pewno jeszcze jeden sezon, ponieważ mój kontrakt z Lausanne HC obowiązuje jeszcze przez rok. Myślę jeszcze o przedłużeniu tego o kolejny sezon, ale nie jestem pewny - powiedział Huet. - Lubię to, co robię, jeszcze zobaczymy.
Komentarze