Dzień Zwycięstwa Francji (VIDEO)
Pierwszej i od razu sensacyjnej porażki na hokejowych Mistrzostwach Świata doznała broniąca złotych medali sprzed roku reprezentacja Rosji. "Sborna" uległa dziś w Helsinkach Francji 1:2.
Broniący tytułu mistrzów świata Rosjanie po trzech meczach jako jedyni na szwedzko-fińskim turnieju mieli na koncie komplet punktów, a pojedynek z 14. w światowym rankingu Francją miał się skończyć kolejną łatwą zdobyczą. Zwłaszcza, że w Rosji świętowano dziś Dzień Zwycięstwa i nikt nawet nie dopuszczał do siebie myśli, że zwycięstwa mogą przy takiej okazji nie odnieść hokeiści. Tymczasem Francuzi od początku postawili faworyzowanym rywalom bardzo twarde warunki i nie zamierzali tanio sprzedać skóry. Choć Rosjanie w pierwszej tercji dwukrotnie grali w przewadze, to bramce rozgrywającego swój drugi mecz o punkty w reprezentacji Floriana Hardy'ego nie zagrażali zbyt często.
Co więcej, to Francuzi w pierwszych minutach byli aktywniejsi. Gdy zbliżała się połowa pierwszej odsłony, "Trójkolorowi" mieli przewagę w strzałach 6-1. Po 20 minutach różnica nie była tak wyraźna, ale podczas gdy Francja uderzała przed przerwą na bramkę Wasilija Koszeczkina siedmiokrotnie, to Rosjanie oddali tylko 6 strzałów. W końcówce pierwszej tercji dobrą okazję dla Rosji miał Kiriłł Pietrow, ale Hardy był na posterunku.
Na gole kibice zgromadzeni w Hartwall Areena musieli poczekać do drugiej odsłony. Zanim one padły, w 27. minucie dobrą okazję zmarnował Aleksandr Radułow. Napastnik C.S.K.A. Moskwa w sytuacji "sam na sam" z Hardym był zahaczany przez Kévina Hecquefeuille'a, w związku z czym sędziowie podyktowali rzut karny dla Rosjan. Radułow nie zamienił go na gola, ale już 15 sekund później było 1:0 po strzale Aleksandra Pierieżogina. Jeśli rosyjscy kibice jak zwykle zgromadzeni w hali w Helsinkach bardzo licznie oczekiwali, że gol Pierieżogina rozwiąże worek z bramkami dla mistrzów świata, to się pomylili.
Po niespełna trzech minutach Damien Fleury mocnym, precyzyjnym strzałem doprowadził do remisu. Już ten wynik był mocno niespodziewany, ale podopiecznym Dave'a Hendersona było mało. W 37. minucie jedyny występujący w NHL reprezentant "Trójkolorowych", Antoine Roussel pokonał Koszeczkina i dał swojej drużynie prowadzenie. Napastnik Dallas Stars, od którego z powodu przynależności klubowej oczekiwano przed turniejem, że będzie liderem francuskiej kadry, w pierwszych meczach w Helsinkach zawodził, ale tym razem wreszcie zdobył swojego pierwszego gola w całym turnieju. Trafienie to zdecydowało o tym, że po 40 minutach gry Francja sensacyjnie prowadziła z Rosją 2:1.
W trzeciej tercji "Sborna" natarła na Francuzów bardzo zdecydowanie. Bramka Hardy'ego była regularnie ostrzeliwana, ale bramkarz Ducs d'Angers spisywał się znakomicie. Drużyna Bielaletdinowa nie wykorzystała nawet okazji do gry w przewadze po karze za uderzanie dla Damiena Raux. Mijały kolejne minuty, a w rosyjskim obozie robiło się coraz bardziej nerwowo. Żadna z akcji nie przynosiła bowiem wyrównującego gola. Na 62 sekundy przed końcem trzeciej tercji z bramki reprezentacji Rosji zjechał Koszeczkin, ale i to nie dało rezultatu. Gdy do końcowej syreny brakowało 20 sekund pod francuską bramką zakotłowało się po raz ostatni. "Sborna" nie zdołała wepchnąć krążka do bramki "Trójkolorowych" i sensacja w Helsinkach stała się faktem.
Zinietuła Bilaletdinow przegrał swój pierwszy mecz o punkty w roli selekcjonera Rosji, "Sborna" po raz pierwszy w historii przegrała z Francją, z którą dotąd wygrała wszystkie 6 spotkań i miała bilans bramkowy 38-10. "Chłopaki, to wstyd!" - zatytułował relację z meczu internetowy serwis dziennika "Sowiecki Sport". - Trudno wyjaśnić taką porażkę - powiedział po spotkaniu Bilaletdinow. - Musimy przeanalizować ten mecz, wyciągnąć odpowiednie wnioski i mam nadzieję, że z Finlandią zagramy lepiej.
Trener Francuzów mówił z kolei o tym, jak ważna jest wygrana z Rosją, nie tylko dla jego zespołu. - Dla całego francuskiego hokeja to wydarzenie tak wielkie, że trudno je opisać. Pokonać obrońców tytułu i najlepszych hokeistów na świecie to fantastyczne uczucie - cieszył się francuski trener. Po 4 spotkaniach jego podopieczni zajmują w grupie H 5. miejsce. Rosja mimo porażki wciąż jest na czele grupy rozgrywającej swoje mecze w Finlandii.
Swój udział w historycznym triumfie francuskiej reprezentacji ma dwóch zawodników polskiej ekstraklasy. Nicolas Besch z Cracovii Kraków spędził na tafli 20 minut i 58 sekund i był na lodzie przy obu golach dla Francji, co dało mu wynik +2 w klasyfikacji +/-. Besch oddał 2 strzały na bramkę Koszeczkina. Teddy Da Costa występujący ostatnio w GKS-ie Tychy nie strzelał, w +/- zaliczył +1, a ogółem na tafli był przez 13 minut i 4 sekundy.
Rosja - Francja 1:2 (0:0, 1:2, 0:0)
1:0 Pierieżogin - Popow - Biełow 26:57
1:1 Fleury - Bellemare - Hecquefeuille 29:52
1:2 Roussel 36:48
Strzały: 29-19.
Minuty kar: 4-6.
Widzów: 3 173.
Grupa S:
Blisko porażki była dziś także reprezentacja Czech, która dopiero po rzutach karnych pokonała ostatecznie Danię 2:1. Przed ostatnim karnym w trzyrundowej serii podstawowej Duńczycy prowadzili 1:0, ale Czechów uratował celny strzał Jiříego Hudlera. O ich zwycięstwie rozstrzygnął z kolei Zbyněk Irgl w szóstej rundzie decydującej rozgrywki. Z gry dla Czechów trafił Zbyněk Michálek, a dla Danii Morten Poulsen. Dania zdobyła na Mistrzostwach Świata trzeci punkt, z kolei Czesi mają obecnie na koncie 5 "oczek" i nadal znajdują się poza pierwszą "czwórką", która awansuje do ćwierćfinału. Jutro wieczorem gracze Aloisa Hadamczika zmierzą się z outsiderem grupy S, Słowenią.
Czechy - Dania 2:1 (0:0, 0:0, 1:1, 0:0, 1:0)
1:0 Michálek - Hubáček - Šmíd 45:53
1:1 Poulsen - Staal 55:55
2:1 Irgl - decydujący rzut karny
Strzały: 31-19.
Minuty kar: 6-14.
Widzów: 3 359.
Komentarze