Reprezentacja Kanady do lat 20 po fascynującym meczu pokonała drużynę USA i awansowała do półfinału Mistrzostw Świata Juniorów rozgrywanych w Reginie i Saskatoon. W półfinale są już także Szwedzi.
Grupa A
Kiedy Kanada gra ze Stanami Zjednoczonymi niezależnie od kategorii wiekowej rywalizacja zawsze jest bardzo intensywna, a emocje wielkie. Amerykański zespół przed meczem otrzymał przesłanie od posiadającego przecież także kanadyjskie obywatelstwo trenera Toronto Maple Leafs, Rona Wilsona, który uderzał w patetyczny ton cytując nawet gen. Geogre'a Pattona. Kanadyjczycy z kolei mieli po swojej stronie wypełnioną ponad 15 tysiącami widzów halę Credit Union Centre w Saskatoon. Dokładnie rok wcześniej, na Mistrzostwach Świata w Ottawie obie drużyny zagrały przeciwko sobie znakomite spotkanie, ale wczoraj kibice na pożegnanie 2009 roku obejrzeli jeszcze lepszy spektakl.
Wydarzenia na tafli zaczęły dziać się bardzo szybko od samego początku. Mało kto jednak przed meczem spodziewał się, że sygnał do ataku da Kanadzie gracz specjalizujący się raczej w twardej grze niż strzelaniu goli. Równo rok wcześniej, Stefan Della Rovere niezbyt mądrym zachowaniem osłabił drużynę w meczu z USA. Tym razem był pozytywnym bohaterem początku spotkania. W 3. minucie Jordan Caron wrzucił krążek pod bramkę, Luke Adam nie trafił w niego czysto, ale Della Rovere był we właściwym miejscu i skierował go do bramki dając ekipie gospodarzy prowadzenie.
Radość Kaadyjczyków po tym golu pokazywała, jak wielkie miał on dla nich znaczenie. Kto jednak myślał, że teraz wszystko pójdzie gospodarzom gładko ten się mylił. Brayden Schenn usiadł na ławce kar, a po 74 sekundach gry w przewadze Amerykanów był już remis. Jerry D'Amigo zjechał pod bramkę i choć Kanadyjczykom udało się go zatrzymać w zamieszaniu najprzytomniej zachował się Philip McRae, który z zimną krwią pokonał Jake'a Allena kończąc jego marzenia o wyrównaniu rekordu trzech "shutoutów" na jednych Mistrzostwach Świata U-20.
Przez kolejne minuty mecz toczył się w bardzo szybkim tempie i gorącej atmosferze, a obie drużyny stwarzały sobie mniej więcej tyle samo okazji, jednak goli nie było. W 15. minucie fatalnie we własnej tercji pomylił się Ryan Ellis, ale Amerykanie nie skorzystali z prezentu. Druga tercja to dla Kanadyjczyków i ich kibiców prawdziwy koszmar. Nie dlatego że gospodarze stracili liczbę goli uniemożliwiającą odrobienie strat, ale sposób w jaki bramki były tracone był nieco zawstydzający. W 27. minucie na ławce kar wylądował Derek Stepan. Kiedy kibice gospodarzy czekali na gola, który da ekipie Willie'ego Desjardinsa prowadzenie Kanadyjczycy stracili krążek, a Jordan Schroeder ruszył sam na bramkę Allena.
Napastnik Uniwersytetu Minnesota nie dał kanadyjskiemu bramkarzowi żadnych szans i w osłabieniu wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Strzelony gol ani nie dodał animuszu Amerykanom, ani nie spowodował, że do odrabiania strat rzucili się bardziej agresywnie Kanadyjczycy. Mecz jednak nadal był bardzo żywiołowy i nie brakowało w nim spięć. W 32. minucie gospodarze wreszcie wyprowadzili akcję, na jaką czekali ich fani. Jordan Eberle zjechał z prawego skrzydła omijając obrońców rywali i bramkarza Jacka Campbella i strzałem z backhandu doprowadził do wyrównania. Zespół "Gwiazd i Pasów" już minutę później miał wyśmienitą okazję do ponownego wyjścia na prowadzenie, ale Chris Kreider nie wykorzystał rzutu karnego.
W 34. minucie Kyle Palmieri uciekł niezwykle często gubiącej się wczoraj kanadyjskiej defensywie i znów to Allenowi koledzy zawdzięczali fakt, że nie stracili kolejnego gola. W końcówce drugiej tercji dzięki grze w przewadze Kanadyjczycy przycisnęli rywali, jednak nie potrafili strzelić gola, a do tego ta odsłona gry kończyła się dla nich fatalnie. Amerykanin A. J. Jenks usiadł na ławce kar po starciu z Della Rovere po którym z pewnością postronnym kibicom przypomniało się powiedzenie o ścianach pomagających rywalom, bowiem Amerykanin w żadnym razie nie faulował. Podopieczni Deana Blaisa otrzymali jednak za tę sędziowską pomyłkę wymarzoną rekompensatę.
Jerry D'Amigo oddał strzał odbity przez Allena, a Tyler Johnson bardzo szczęśliwie, ale jednak trafił do kanadyjskiej bramki strzelając drugiego w drugiej tercji gola w osłabieniu. Zespół USA po 40 minutach niespodziewanie prowadził z mistrzami świata 3:2. Jeśli to miał być pierwszy prawdziwy test reprezentacji Kanady na tegorocznych mistrzostwach to nastolatkowie z ojczyzny hokeja zdali go popisowo. A było o to bardzo trudno, bowiem trzecia tercja zaczęła się od kolejnej fatalnej straty Kanadyjczyków i przejęcia krążka przez Dereka Stepana, który natychmiast zagrał długie podanie do uciekającego Danny'ego Kristo, a ten nie zmarnował okazji i już po minucie gry w trzeciej części gry było 4:2.
Taylor Hall miał szansę na natychmiastową odpowiedź, ale nie zdołał pokonać Campbella. W 46. minucie powinno być nawet 5:2, kiedy Jake Allen nie umiał opanować krążka przed swoją bramką, ale żaden z Amerykanów nie skorzystał z błędu kanadyjskiego bramkarza. To jednak gospodarze przejmowali inicjatywę. Mecz toczył się przez cały czas w tempie, jakiego nie powstydziłyby się drużyny NHL, ale Kanadyjczycy w połowie trzeciej tercji jeszcze przyspieszyli. W 51. minucie wreszcie udało im się zdobyć gola kontaktowego. Z dystansu strzelał Brandon McMillan, a stojący tyłem do bramki Jordan Eberle nieco szczęśliwie dotknął krążek idealnie by ten mógł wpaść do bramki USA.
Trener Blais obawiając się, że niesieni dopingiem swoich kibiców Kanadyjczycy za chwilę wyrządzą jego drużynie dalsze krzywdy poprosił o czas. Na niewiele się to jednak zdało, bo Kanadyjczycy rzucili się na swoich sąsiadów z niezwykłą wściekłością i zupełnie zdominowali wydarzenia na lodzie. Wydawało się, że zmieni się to kiedy w 55. minucie na ławce kar za przypadkowe uderzenie wysoko uniesionym kijem usiadł Eberle. Zespół "Klonowego Liścia" w najlepszy możliwy sposób zrewanżował się jednak rywalom za gole stracone wcześniej w przewadze.
Kiedy Alex Pietrangelo wjeżdżał do tercji obronnej drużyny USA było w niej sześciu (razem z bramkarzem) Amerykanów i dwóch Kanadyjczyków. Obrońca St. Louis Blues oddał fantastyczny strzał z nadgarstka pod poprzeczkę i doprowadził do remisu wprawiając w ekstazę ponad 15 tysięcy widzów na trybunach. Kanadyjczycy nie zamierzali jednak na tym poprzestać i dążyli do zwycięstwa w regulaminowym czasie gry. W 58. minucie wydawało się, że mają piątego gola. Jack Campbell ofiarnie wybijał krążek zderzając się z jednym z rywali, a Travis Hamonic strzelił do pustej bramki mniej więcej w momencie w którym rozbrzmiał gwizdek sędziego. Arbiter gola nie uznał co oczywiście nie spodobało się ani kibicom ani trenerowi Desjardinsowi.
Jako że po 60 minutach gry był remis trzeba było rozegrać dodatkowe 5. Kanadyjczycy po faulu Ryana Ellisa przez ostatnie 110 sekund dogrywki powinni grać w osłabieniu, ale sędziowie najwyraźniej nie odważyli się na tak znaczącą ingerencję w losy meczu. Na 20 sekund przed końcem dodatkowego czasu Jordan Eberle miał zwycięstwo Kanady "na kiju". Podanie Braydena Schenna wyrzuciło go nieco na zewnątrz, ale gracz Regina Pats zdołał zjechać do środka i chyba tylko Jack Campbell wie jakim cudem kładąc się na lodzie obronił strzał Kanadyjczyka. Skoro nawet w takiej sytuacji nie padł gol to nie mógł paść w żadnej innej, więc do rozstrzygnięcia musiało dojść w rzutach karnych.
Zaczął je Eberle i kiedy już wydawało się, że Campbell zatrzymał go ponownie krążek przetoczył się po plecach amerykańskiego bramkarza i wpadł do siatki. W odpowiedzi dla drużyny USA trafił Danny Kristo. Nazem Kadri może nie rozgrywa najlepszego turnieju, ale ręce nadal ma bardzo szybkie, co udowonił pokonując Campbella. Chwilę później nie pomylił się Jeremy Morin. Jako trzeci w ekipie Kanady strzelał Brandon Kozun. Gracz Calgary Hitmen umieścił krążek w bramce między nogami Campbella po czym wskoczył na bandę z której do boksu wciągnęli go szczęśliwi koledzy. W decydującym momencie zawiódł za to lider drużyny USA, Jordan Schroeder, którego strzał obronił Allen.
Mimo, że mecz nie był spotkaniem o życie, bowiem przegrany zespół wciąż ma szansę na awans do półfinału to obie drużyny grając dla dumy i prestiżu dały z siebie naprawdę wszystko i stworzyły wspaniały spektakl. Kanadyjczycy raz jeszcze pokazali, że nigdy nie można ich skreślać. Przed rokiem zespół wybrany przedwczoraj sportową drużyną roku w Kanadzie przegrywał z Amerykanami 0:3, a mimo to wygrał 7:4. Tym razem znów gospodarzom udało się odrobić straty. - To właśnie świadczy o wielkości Kanadyjczyków - mówił z duża pewnością siebie po spotkaniu Jordan Eberle. - Zawsze wierzymy, że się uda i nie dopuszczamy do siebie myśli o porażce.
Amerykanie oczywiście wypowiadali się w zupełnie innym tonie. - Niestety oni zagrali mądrzej od nas - skomentował po spotkaniu trener reprezentacji USA, Dean Blais. - Dobre drużyny własnie w takich sytuacjach znajdują sposób na odniesienie zwycięstwa. Trener Kanady, Willie Desjardins chwalił z kolei rywali. - My nie graliśmy dobrze, a oni byli niesamowici. Mieliśmy naprawdę dużo szczęścia - skomentował. Ktoś postronny oglądający radość Kanadyjczyków po meczu mógłby pomyśleć, że właśnie zdobyli mistrzostwo świata.
Do tego celu droga jeszcze daleka, ale gospodarze turnieju wygrali wczoraj fenomenalny mecz w którego pewnym momencie można już było zaczynać ich skreślać. Dla zbudowania atmosfery w zespole taka wygrana jest z pewnością znacznie cenniejsza niż rozgromienie Łotwy czy Słowacji. Kanada U-20 skończyła 2009 rok tak, jak zaczęła - zwycięstwem i czeka już na swojego półfinałowego rywala, którym będzie zwycięzca meczu Rosja - Szwajcaria. Amerykanie w sobotę zagrają z Finlandią w barażu.
USA U-20 - Kanada U-20 4:5 (1:1, 2:1, 1:2, 0:0, 0:1)
0:1 Della Rovere - Adam - Caron 02:03
1:1 McRae - D'Amigo 03:40
2:1 Schroeder - Johnson 27:08 SH
2:2 Eberle - Schenn - Scandella 31:15
3:2 Johnson - D'Amigo 39:49 SH
4:2 Kristo - Stepan 41:01
4:3 Eberle - McMillan - Schenn 50:03
4:4 Pietrangelo 55:45 SH
4:5 Kozun SO
Strzały: 28-35.
Minuty kar: 12-8.
W barażu o awans do półfinału podobnie jak drużyna USA zagra także Szwajcaria, która pokonała wczoraj Słowację 4:1. Bohaterem spotkania był Nino Niederreiter, który strzelił dwa pierwsze kluczowe gole, a później także asystował. Obie drużyny przed meczem miały po 3 punkty i jasne było, że to zwycięzca tego spotkania awansuje do "ćwierćfinału". Słowacy, którzy przed rokiem byli rewelacją turnieju w Ottawie w drugiej tercji podczas jednej gry w przewadze dwa razy trafili w słupek, a w trzeciej mieli nadzieję na odrobienie strat, kiedy w 54. minucie Richard Pánik strzelił gola na 1:2, ale ostatecznie będą musieli walczyć o utrzymanie w elicie. Na pocieszenie ekipie Štefana Mikeša pozostaje fakt, że do walki tej przystąpi z 3 punktami za zwycięstwo 8:3 nad Łotwą. Szwajcarzy o awans do półfinału zagrają z Rosją.
Szwajcaria U-20 - Słowacja U-20 4:1 (0:0, 1:0, 3:1)
1:0 Niederreiter - Füglister - Geering 27:27
2:0 Niederreiter 47:33
2:1 Pánik - Rais - Hraško 53:02
3:1 Scherwey - Geering - Stoop 56:08 PP
4:1 Jörg - Niederreiter - Geering 57:33 EN
Strzały: 30-41.
Minuty kar: 6-6.
Tabela grupy A
Miejsce
| Drużyna | Mecze
| Gole
| Punkty
|
1.
| Kanada | 4 | 35-6
| 11
|
2. | USA | 4 | 26-9 | 10 |
3. | Szwajcaria | 4 | 11-15 | 6 |
4. | Słowacja | 4 | 14-22 | 3 |
5. | Łotwa | 4 | 9-43 | 0 |
Miejsce | Drużyna | Mecze
| Gole
| Punkty
|
1. | Szwecja | 4
| 28-6
| 12
|
2. | Rosja | 4 | 14-8 | 9 |
3. | Finlandia | 4 | 15-13 | 6 |
4. | Czechy | 4 | 13-20 | 3 |
5. | Austria | 4 | 7-30 | 0 |
Miejsce
| Imię i nazwisko (Drużyna)
| G
| A | P |
1.
| Jordan Eberle (Kanada)
| 5
| 5
| 10
|
2. | Magnus Pääjärvi (Szwecja)
| 3 | 6
| 9
|
2. | Alex Pietrangelo (Kanada)
| 3 | 6
| 9
|
2. | Derek Stepan (USA)
| 3 | 6 | 9 |
5. | André Petersson (Szwecja)
| 5 | 3 | 8 |
Komentarze