Szwedzi przegrali ze sobą, ale wygrali z Austrią
Trener reprezentacji Szwecji do lat 20 po rozbiciu na inaugurację Mistrzostw Świata Czechów chciał szybko ściągnąć swoich podopiecznych na ziemię. Być może pomogli mu w tym wczoraj reprezentanci Austrii.
Grupa B
Wśród zachwytów nad inauguracyjnym zwycięstwem Szwecji nad Czechami jak głos z nieco innego świata brzmiała wypowiedź trenera Szwedów, Pära Mårtsa. Tuż po tym, jak jego podopieczni zmietli Czechów z lodu szwedzki trener powiedział dziennikarzom, że musi pozdejmować swoim zawodnikom kaski i sprawdzić, czy ich głowy za bardzo się nie rozgrzały. Mimo, że jego podopieczni wypowiadając się po zwycięstwie z Czechami nie zdradzali oznak triumfalizmu wczorajszy mecz z Austrią pokazał, że coś jest na rzeczy.
Tuż przed spotkaniem z Austrią z kolei Mårts powiedział wprost, że głównym rywalem Szwecji będzie w nim... sama Szwecja. Już pierwsza tercja wydawała się potwierdzać jego prognozę. Austriacy mogli się spodziewać szturmu rywali od pierwszych sekund i rzeczywiście z wynikiem bezbramkowym udało im się wytrwać zaledwie 41 sekund. Właśnie po upływie takiego czasu gry krążek dość przypadkowo spadł prosto na kij Jacoba Josefsona, a ten strzałem z nadgarstka otworzył wynik meczu.
Kto jednak myślał, że będzie to początek strzelaniny Szwedów na tafli w Reginie ten się mylił. Już chwilę później bowiem na ławce kar wylądował Mattias Ekholm, a Austriacy grali w przewadze. Rozgrywali ją nieźle i zagrażali bramce Andersa Nilssona, który zastępował na pozycji pierwszego odpoczywającego Jacoba Markströma. Reprezentacji Austrii nie udało się wykorzystać liczebnej przewagi, ale Szwedzi wyraźnie lekceważąc rywali nie grali w pierwszej odsłonie na swoim poziomie.
Jeśli na konferencji prasowej po zmiażdżeniu Czechów 10:1 Mårts zajmował się głównie wyliczaniem błędów swojej drużyny w wyprowadzaniu krążka to można się tylko domyślać, co myślał wczoraj po każdej kolejnej stracie swojej drużyny. W pierwszej odsłonie meczu widzieliśmy tylko przebłyski indywidualnego talentu szwedzkich hokeistów, tak jak w 11. minucie, kiedy pod bandą wszyscy czekali już na przerwanie gry, a Anton Rödin w sobie tylko wiadomy sposób wyłuskał krążek, zjechał pod bramkę, jednak nie zdołał zamknąć akcji i krążek uciekł mu z łopatki kija.
Kiedy w 12. minucie na ławce kar siadł Carl Klingberg Nilsson musiał dwukrotnie ratować swoją drużynę po strzałach Dominique'a Heinricha i Alexandra Pallestranga. W końcówce tercji "Małe Korony" wreszcie zagrały tak, jak chciałby tego ich wymagający trener. Szybko założony zamek podczas gry w przewadze i perfekcyjny strzał spod linii niebieskiej Olivera Ekman-Larssona dał im drugiego gola i jak się wydawało większy komfort gry na dalszą faze meczu.
Komfort ten Szwedzi jeszcze powiększyli na początku drugiej odsłony. Wicemistrzowie świata wyszli na nią bardziej skoncentrowani, niż na pierwszą i od początku narzucili rywalom swoje warunki gry. W 23. minucie Anton Lander wjechał za austriacką bramkę i próbował zagrywać zza niej. Trafił w słupek, ale przy krążku pierwszy był Anton Rödin, który podwyższył na 3:0. Szwedzi mieli wyraźną przewagę, prowadzili ze słabszymi na papierze rywalami 3:0 i pewnie poczuli, że mecz jest już wygrany. Nic bardziej mylnego.
W 27. minucie to Austriacy grali w liczebnej przewadze wyraźnie ustawiając ją na strzał dla Pallestranga. Dlaczego akurat taki był ich pomysł Szwedzi zrozumieli 7 sekund przed końcem kary Daniela Brodina. Pallestrang uderzył potężnie spod linii niebieskiej, a krążek idealnie przy słupku wpadł do bramki Nilssona ku radości austriackiego zespołu i oficjalnie neutralnych kibiców kibicujących w zdecydowanej większości Austriakom. W 31. minucie powinno być 4:1. Marcus Johansson trafił w słupek, a Magnus Pääjärvi nie zdążył do leżącego za austriackim bramkarzem, Marco Wieserem krążka zanim wybili go obrońcy.
W 37. minucie grający w przewadze Austriacy wreszcie strzelili gola kontaktowego. Na listę strzelców wpisał się wówczas Dominique Heinrich. Jego zespół zrozumiał, że nie taki diabeł straszny, jak go malowano i śmiało ruszył do ataku w poszukiwaniu gola wyrównującego. Szwedzi tymczasem wyraźnie zaczęli się gubić. Nieco ponad 90 sekund po golu Heinricha podopieczni Dietera Werfringa wyszli z kontrą "2 na 1". Ekholm nie był w stanie ich zatrzymać, a Andreas Kristler idealnie obsłużył podaniem Konstantina Komarka, który doprowadził do wyrównania.
Reprezentanci Szwecji chyba w najczarniejszych snach nie spodziewali się, że pierwszy poważny test Mistrzostw Świata Juniorów będą przechodzić w meczu z Austrią. Beniaminek elity jednak zbyt długo świętował gola wyrównującego, bowiem nie zdołał dotrwać do końca drugiej tercji z remisem. W ostatnich sekundach Adam Larsson kapitalnym, ok. 25-metrowym podaniem na linię niebieską obsłużył Rödina, a ten w sytuacji "sam na sam" trafiając między parkany Wiesera strzelił swojego drugiego gola w meczu.
W trzeciej tercji Szwedzi przeważali, ale wciąż nie był to zespół, który jego kibice chcą oglądać. O niemocy podopiecznych Pära Mårtsa we wczorajszym spotkaniu może świadczyć fakt, że nawet po kontrowersyjnej podwójnej karze dla Marco Zoreca grając przez 4 minuty w liczebnej przewadze nie potrafili strzelić gola. W 50. minucie po fatalnej interwencji Nilssona krążek znalazł się już za jego plecami, ale na szczęście dla szwedzkiego bramkarza najprzytomniejszy był w tej sytuacji jego kolega z drużyny, David Rundblad, który wybił "gumę".
Austriacy w ostatniej części gry próbowali zaskoczyć Szwedów twardą grą, ale nie przyniosło to pożądanego efektu. Do 54. minuty jednak "Małe Korony" prowadziły tylko jednym golem i niespodzianka wciąż wisiała w powietrzu. Wówczas Mattias Ekholm uderzył sprytnie z dystansu, a zasłonięty w bramce Wieser nie miał nic do powiedzenia i musiał się pogodzić ze stratą piątego gola. W samej końcówce Szwedom udało się poprawić wynik, by wyglądał jak efekt ich znacznie lepszej gry, niż ta rzeczywista.
W 57. minucie podczas podwójnej przewagi Magnus Pääjärvi z ostrego kąta trafił w górną część konstrukcji bramki zdobywając jak najbardziej prawidłowego gola, ale sędziowie po analizie wideo trafienia nie zaliczyli. Jak się okazało - co się odwlecze to nie uciecze. Jeszcze podczas tej samej przewagi André Petersson wepchnął krążek do bramki rywali, a w ostatniej minucie Oliver Ekman-Larsson trafił z dystansu w przewadze po raz drugi zdobywając siódmego gola dla drużyny. Ekman-Larsson z dwoma golami i asystą był wczoraj najlepszym graczem szwedzkiej drużyny.
Szwecja pokonała Austrię 7:3, ale mecz raz jeszcze udowodnił, że w kategorii juniorów, nawet tych najlepszych na świecie chimeryczność zespołów może być bardzo duża. Zespół Pära Mårtsa miał szczęście, że wczoraj jego rywalem nie była silniejsza drużyna, bowiem wówczas to pewnie nie Szwedzi cieszyliby się po meczu ze zwycięstwa. Na pocieszenie szwedzki szkoleniowiec może sobie powiedzieć, że mecz taki, jak wczorajszy mówi mu o drużynie znacznie więcej, niż sobotnie rozbicie Czechów.
- Dobrze, że zdarzył się taki mecz, bo zawodnicy napotkali jakąś trudność przy stanie 3:3 - powiedział po meczu Mårts. - Przed trzecią tercją mówiłem im, żeby kontynuowali swoją pracę, a to że udało nam się w końcówce zapewnić sobie zwycięstwo dobrze rokuje na przyszłość. Austriacy z kolei przegrali już drugi mecz w turnieju, ale najtrudniejszych grupowych rywali mają za sobą, a w obu pierwszych meczach pokazali, że nie będą tanio sprzedawać skóry.
- Chyba nikt nie spodziewał się, że zaczniemy ten turniej tak dobrze - mówił po meczu Alexander Pallestrang, mimo że jego zespół ma na koncie 0 punktów. - Mamy już za sobą dwa najtrudniejsze mecze w grupie i liczę, że przeciwko Czechom oraz Finlandii zagramy co najmniej tak samo dobrze, a może uda nam się nawet zdobyć jakieś punkty. Wierzę, że jesteśmy w stanie utrzymać się w elicie.
Austria U-20 - Szwecja U-20 3:7 (0:2, 3:2, 0:3)
0:1 Josefson - Ekman-Larsson 00:41
0:2 Ekman-Larsson - Josefson - Larsson 18:36 PP
0:3 Rödin - Lander - Silfverberg 22:41
1:3 Pallestrang - Hartl 26:54 PP
2:3 Heinrich - Ulmer - Kristler 36:41 PP
3:3 Komarek - Kristler - Heinrich 38:13
3:4 Rödin - Larsson 39:47
3:5 Ekholm - Josefson - Krüger 53:33
3:6 Petersson - Andersson 58:12 PP2
3:7 Ekman-Larsson - Rödin - Lander 59:22 PP
Strzały: 24-54.
Minuty kar: 20-12.
W drugim wczorajszym meczu grupy B Czesi przegrali z Finlandią 3:4, mimo że zwycięstwo mieli podane na tacy. Do 38. minuty reprezentacja Czech prowadziła 3:0. Wtedy jednak pierwszego gola dla Finów strzelił Teemu Hartikainen, a w trzeciej tercji na lodzie istniał już tylko zespół "Suomi". Dwa gole Samiego Vatanena doprowadziły do wyrównania, a na nieco ponad 2 minuty przed końcem Joonas Rask strzelił gola na 4:3. Taki wynik utrzymał się już do końca meczu. Dla Czechów ta porażka może być jeszcze bardziej bolesna, niż sobotnia ze Szwecją, bowiem właśnie Finów uważali oni za głównych rywali w walce o awans do ćwierćfinałowych baraży. Teraz już wiadomo, że jeśli podopieczni Jaromíra Šindela nie wygrają z faworyzowaną Rosją prawdopodobnie skończą turniej grając o utrzymanie w elicie. Finowie z kolei dobrze rozpoczęli turniej rozgrywany w prowincji Saskatchewan, ale dziś będą musieli stawić czoła Rosjanom.
Czechy U-20 - Finlandia U-20 3:4 (2:0, 1:1, 0:3)
1:0 Kubalík - Nestrašil - Roth 12:23 PP
2:0 Káňa - Knotek - Vincour 16:01 PP
3:0 Horák - Jordán - Kubalík 27:53
3:1 Hartikainen - Granlund 37:13
3:2 Vatanen - Ortio 43:40 PP
3:3 Vatanen - Lajunen - Myttynen 54:46
3:4 Rask - Nättinen - Eronen 57:48
Strzały: 21-41.
Minuty kar: 16-12.
Grupa A
W meczu grupy A pomiędzy dwoma największymi niespodziankami poprzednich Mistrzostw Świata U-20 Słowacy pokonali Łotwę 8:3. Mecz rozstrzygnęła już pierwsza tercja, którą Słowacja wygrała 5:0. Na początku na lodzie w Saskatoon rządził pierwszy atak słowackiego zespołu. Już w 33. sekundzie Marek Viedenský obsłużył świetnym podaniem Richarda Pánika, a ten nie dał szans łotewskiemu bramkarzowi. W 4. minucie Pánik powtórzył swoje zagranie i podwyższył na 2:0. Później do bramki Raimondsa Ermičsa trafiali: także grający w pierwszym ataku Marek Viedenský i Tomáš Tatar, a piątą bramkę zdobył Jakub Gašparovič.
W drugiej tercji Słowacy prowadzili nawet 7:0, ale Łotyszom udało się odrobić część strat, co sprawiło, że mecz skończył się wynikiem 8:3. Pánik strzelił dwa gole i zanotował dwie asysty, Tomáš Tatar miał o jedną asystę mniej, a Viedenský raz trafił i trzykrotnie asystował. W trzeciej tercji trener Štefan Mikeš oszczędzał już swój pierwszy atak. We wtorek jego drużyna rozegra bardzo trudny mecz z Kanadą, ale kluczowym spotkaniem powinno być dla Słowaków to czwartkowe przeciwko Szwajcarii. Zwycięstwo da im awans do barażu i uniknięcie gry o utrzymanie. Łotwa we wtorek zagra ze Stanami Zjednoczonymi.
Słowacja U-20 - Łotwa U-20 8:3 (5:0, 2:2, 1:1)
1:0 Pánik - Viedenský 00:33
2:0 Pánik - Viedenský 03:44
3:0 Viedenský - Tatar - Pánik 05:31 PP
4:0 Tatar - Viedenský - Šiška 13:14
5:0 Gašparovič - Illo - Marinčin 17:06
6:0 Rais - Hudáček - Bakoš 29:34
7:0 Tatar - Jankovič - Pánik 33:00
7:1 Lipsbergs - Ķēniņš - Vīgners 33:27
7:2 Bukarts - Freibergs 34:21 PP
8:2 Illo - Mlynarovič - Gašparovič 49:48
8:3 Bukarts - Vilkoits - Cinks 50:44
Strzały: 41-29.
Minuty kar: 12-14.
Amerykanie wczoraj pokonali Szwajcarów 3:0, choć początkowo mieli z tym sporo problemów. W pierwszej tercji to nawet "Helweci" mieli lekką przewagę, ale nie potrafili pokonać Jacka Campbella. W drugiej odsłonie Amerykanie przywrócili już oczekiwany obraz zdarzeń i w 26. minucie podczas gry w przewadze Chris Kreider dał im prowadzenie. W trzeciej tercji zespół Deana Blaisa dołożył jeszcze dwa gole i ostatecznie wygrał 3:0. Na listę strzelców wpisali się Matt Donovan i A. J. Jenks. Przy okazji przed meczem Amerykanie dowiedzieli się, że kara meczu ze spotkania ze Słowacją w czasie gry błędnie nałożona na Tylera Johnsona została teraz zaliczona Jasonowi Zuckerowi. Zespół USA zanim zagra z Kanadą o awans do półfinału zmierzy się we wtorek z Łotwą.
USA U-20 - Szwajcaria U-20 3:0 (0:0, 1:0, 2:0)
1:0 Kreider - Stepan - Fowler 25:57 PP
2:0 Donovan - Palmieri - Bourque 52:35
3:0 Jenks - Morin - Warsofsky 56:36
Strzały: 49-22.
Minuty kar: 6-10.
Następne mecze:
Poniedziałek:
Grupa A
Kanada - Szwajcaria
Grupa B
Finlandia - Rosja
Komentarze