MŚ Elity 2019: Norwegowie uciekają spod topora, a Słowacy wracają na zwycięską ścieżkę (WIDEO)
W pojedynku drużyn zagrożonych spadkiem z elity Norwegowie pokonali 5:3 Austriaków, a Christian Bull popisał się hat trickiem. W grupie A Słowacja po trzech porażkach z rzędu wreszcie odniosła zwycięstwo, pokonując Francję 6:3.
Grupa A (Koszyce)
Gospodarze wyglądają na mocno zmęczonych… psychicznie tymi mistrzostwami. Starają się bardzo, ale nie wychodzi. Rozbudzili nadzieje wygrywając w dniu otwarcia z USA, ale dalej było znacznie gorzej, a nawet pechowo. Trudno inaczej nazwać trzy kolejne porażki, w tym dwie jednobramkowe, w których punkty wymykały się gospodarzom dosłownie w ostatnich minutach, a nawet sekundach.
Dziś wreszcie Słowacy odetchnęli z ulgą, zdobywając komplet „oczek” w starciu z Francuzami. Zaczęło się od bramki Richarda Pánika, zdobytej w zamieszaniu, które wytworzyło się tuż przed Florianem Hardym. Zgodnie ze znanym porzekadłem do trzech razy sztuka, bowiem już dwukrotnie wcześniej podopieczni Craiga Ramseya rozgrywali przewagi, ale nie potrafili sforsować twierdzy golkipera „Kaczorów” z Angers.
Pánik wybrany najlepszym Słowakiem w tym spotkaniu, jeszcze dwa razy wpisywał się do protokołu za sprawą zdobywanych przez siebie punktów. To on podawał do Libora Hudáčka przy strzale na 3:0, jak również zaraz po rozpoczęciu ostatniej tercji, gdy trafienie zaliczył Erik Černák.
Ten gol pozwolił Słowakom odskoczyć na bezpieczny dystans dwóch bramek. Po tym jak prowadzili już 3:0 w 26.minucie, Francuzi zwarli swoje szeregi i doszli rywali na odległość jednego gola.
Dorobek „Trójkolorowych” otworzył Antonin Manavian, a kilka minut później wykorzystując okres gry pięciu na czterech bardzo ładnym uderzeniem popisał się Alexandre Texier. Strzał był mierzony, z dalszej odległości. To pokazało, że nadzieja hokeja nad Sekwaną faktycznie dysponuje umiejętnościami, które skłoniły Columbus Blue Jackets do podpisania z nim kontraktu, po tym jak dwa lata temu został wybrany w drafcie z wysokim numerem 45.
19-latek ma już nawet na koncie trzy gole w NHL. W sezonie zasadniczym rozegrał tylko dwa spotkania, ale w play-offach pokazał się w 8 meczach. Pojedynek ze Słowakami zakończył asystą przy bramce Anthony’ego Recha zamykającej popisy strzeleckie obu drużyn.
Francuzom pozostały do rozegrania jeszcze dwa spotkania. Jak na razie mają na koncie komplet porażek, choć w dorobku jeden punkt za mecz przegrany po rzutach karnych z Danią.
Słowacja – Francja 6:3 (2:0, 1:2, 3:1)
1:0 – Richard Pánik - Róbert Lantoši, Andrej Sekera (13:25, 5/4)
Strzały:27-20
Grupa B (Bratysława)
Do boju stanęły drużyny, które w stolicy Słowacji nie wywalczyły nawet punktu. Tym samym łatwo się domyślić, jakie znaczenie miało to spotkanie w kontekście walki o utrzymanie.
17 maja w Norwegii to Dzień Konstytucji, obchodzony tak jak święto o tej samej nazwie w naszym kraju. W takich okolicznościach „Wikingowie” postanowili dać trochę radości swoim rodakom i pokonali Austriaków 5:3, oddalając od siebie nieco widmo spadku.
Do atmosfery świątecznej dostosował się Christian Bull, 22-letni obrońca Storhamar IL. Już w 3. minucie otworzył wynik meczu, po czym o swoich umiejętnościach strzeleckich przypomniał w końcowych fragmentach spotkania. Skompletował hat tricka, przy czym ostatnie trafienie zadał na 43 sekundy przed syreną oznaczającą, że minęło 60 minut gry, kiedy w bramce rywali nie było już Bernharda Starkbauma.
Na każdy z dwóch pierwszych goli Norwegów, podopieczni Rogera Badera znajdowali odpowiedź. Najpierw wykorzystali podwójną przewagę za sprawą trafienia Petera Schneidera, a później prawoskrzydłowy szwajcarskiego EHC Biel-Bienne zaliczył asystę przy bramce Konstantina Komarka.
Typowany przez wielu przed turniejem na lidera Austriaków 26-latek z Malmö Redhawks dopiero w piątym meczu reprezentacji w Bratysławie zdobył swoje pierwsze punkty. Komarek oprócz gola na 2:2 zaliczył także asystę przy pierwszej bramce wyrównującej.
Hokeiści znad Dunaju nie znaleźli szybkiej odpowiedzi na trafienie Alexandra Reichenberga, którego podaniem najwyższej klasy obsłużył Michael Haga. Aby to wykonać nie musiał nawet patrzeć w kierunku swojego partnera, wykazując się nie lada wyczuciem oraz instynktem.
Dotychczasowy porządek zdobywania bramek na przemian zakłócił Bull golem na 4:2. Najlepszy strzelec meczu tylko wykończył to, co wypracował Mathis Olimb prezentujący pełną kontrolę krążka, jak również rozstawienia swoich partnerów.
Austriacy nie odpuszczali do ostatnich chwil. Po wyprowadzeniu Starkbauma i stworzeniu liczebnej przewagi w polu, zadali trafienie kontaktowe na 51 sekund przed końcem meczu. Dominique Heinrich mający już na koncie asystę, wykorzystał dobrą pracę swoich kolegów, którzy kompletnie zasłonili Henrikowi Holmowi pole widzenia.
Ambicja Austriaków nie została jednak nagrodzona, a pomimo, iż do zakończenie pozostała niecała minuta, to i tak świętujący Norwegowie zdołali jeszcze raz umieścić krążek w siatce.
Austria – Norwegia 3:5 (0:1, 1:1, 2:3)
0:1 – Christian Bull - Tobias Lindström (2:01)
Strzały:33-30
Komentarze