MŚ elity: Amerykanie po trzech latach powrócili na podium (WIDEO)
Reprezentacja USA pokonała 4:1 Kanadę, która po raz pierwszy od czterech lat wróci do ojczyzny bez medalu, natomiast „Jankesi” zdobywając brązowe krążki pojawili się na podium po trzech sezonach przerwy.
Raz jeszcze na tych mistrzostwach stanęły naprzeciwko siebie ekipy dwóch krajów Ameryki Północnej, USA i Kanady, których spotkania zawsze są bardzo emocjonujące. Ich pojedynek odbył się pierwszego dnia czempionatu i wtedy dopiero rzuty karne wyłoniły triumfatora, którym była ekipa USA. Dzisiejszy mecz miał dać odpowiedź na pytanie, która z nich wróci do ojczyzny z kolejnym krążkiem MŚ, a która zostanie z niezmienionym dorobkiem medalowym.
W pierwszej tercji bardziej klarowne sytuacje do objęcie prowadzenia w spotkaniu były udziałem drużyny USA. Cam Atkinson nie opanował krążka i zmarnował sytuację sam na sam z Curtisem McElhinneyem. Równie dobrej sytuacji nie wykorzystał Dylan Larkin w czasie, gdy Amerykanie rozgrywali przewagę po wykluczeniu Tysona Josta. Dogodną okazję zmarnował też Johnny Gaudreau, a po drugiej stronie tafli pojedynek z Chrisem Kinkaidem przegrał Joshua Bailey.
Reprezentacja USA z brązowymi medalami MŚ elity 2018.
Na początku kolejnej partii spotkania niewiele brakowało Aaronowi Ekbladowi, żeby dać prowadzenie Kanadzie. Guma po jego strzale odbiła się o kask amerykańskiego bramkarza. Za chwilę Charlie McAvoy trafił w słupek kanadyjskiej świątyni. Z obu stron pojawiało się bardzo realne zagrożenie, ale cały czas brakowało czegoś, żeby wreszcie któraś z drużyn wyszła na prowadzenie. Do zmiany tego stanu przysłużył się kapitan „Klonowych Liści” Connor McDavid, który zagubił się kompletnie w swojej tercji i Chris Kreider dał Amerykanom upragnione 1:0. Kanadyjczycy podrażnieni takim obrotem sprawy „podkręcili rywalom śrubę”. Matt Barzal był o krok od gola w zamieszaniu pod bramką USA, ale znów się nie udało. W drugą stronę dobrej sytuacji nie wykorzystał Josh Jensen i w odpowiedzi na to wreszcie udało się trafić podopiecznym Billa Petersa. Wyrównanie dał Marc-Édouard Vlasic po podaniu Bo Horvata.
W trzeciej tercji na ławkę kar powędrował Ryan O’Reilly. „Jankesi” ruszyli do ataku, żeby wykorzystać ten prezent. Najpierw udało się ich rywalom zastopować Patricka Kane’a, ale po chwili nikt już nie potrafił zatrzymać Nicka Bonino, dając USA prowadzenie 2:1. Negatywnym bohaterem tej akcji okazał się znów McDavid, który trącając gumę utrudnił interwencję swojemu bramkarzowi. Na 3:1 wynik mógł podwyższyć Kreider będąc sam na sam z McElhinneyem, ale to golkiper Toronto Maple Leafs okazał się lepszy od napastnika New York Rangers. Kanada szukając gola wyrównującego znalazła się w świetnej sytuacji, którą zmarnował O’Reilly nie trafiając w krążek. Zdesperowany trener „Klonowych Liści” postanowił na trzy minuty przed końcem spotkania zagrać bez bramkarza, co okazało się przysłowiowym gwoździem do trumny. Po chwili w pustą bramkę gumę zapakował Anders Lee, a potem jeszcze Kreider, ustalając wynik końcowy na 4:1 dla USA.
Tegoroczny występ był dla Kanadyjczyków najgorszym od 2014 roku, kiedy odpadli w ćwierćfinale MŚ po przegranej 2:3 z Finlandią. Dla USA natomiast to dziewiętnasty medal zdobyty w czempionacie globu i wyrównanie najlepszego startu od 1960 roku, kiedy zdobyli tytuł mistrzowski. Od tego czasu sześciokrotnie zdobyli brązowy krążek, co ostatni raz miało miejsce w 2015 roku.
USA – Kanada 4:1 (0:0, 1:1, 3:0)
1:0 – Chris Kreider – Dylan Larkin, Alex DeBrincat (26:40, 5/4)
1:1 - Marc-Édouard Vlasic – Bo Horvat, Kyle Turris (38:06)
2:1 – Nick Bonino – Patrick Kane (53:21, 5/4)
3:1 – Anders Lee – Charlie McAvoy (57:45, pusta bramka)
4:1 - Chris Kreider (58:18)
Strzały: 37 - 25
Kary: 4 - 14
Widzowie: 12111
Komentarze