Hokeista uniknął zamachu w Nicei. "Czułem się jak w filmie"
Hokejowy reprezentant Szwecji Calle Ridderwall omal nie stał się jedną z ofiar czwartkowego zamachu terrorystycznego w Nicei. Wstrząśnięty zawodnik opowiedział dziennikarzom o tragicznych wydarzeniach wczorajszego późnego wieczora.
Hannah i ja jesteśmy w Nicei, wszystko z nami w porządku. Jesteśmy zamknięci w barze, a na zewnątrz są żołnierze. Czujemy się bezpieczni Może minutę po tym jak weszliśmy do restauracji, wszyscy podeszli do okien, a tam widzieliśmy setki ludzi biegnących w panice ulicą. Zastanawialiśmy się, co się stało, a do tego ktoś usłyszał strzały. Przez jakieś 10 minut czułem się jak w filmie
Hannah and I are okay in Nice. We're locked in a bar with military outside. We feel safe. pic.twitter.com/CpWhLthvS3
14 lipca 2016Wszyscy zaczęli sprawdzać w telefonach, co się dzieje, a Francuzi dzwonili do swoich krewnych i przyjaciół. Dopiero wtedy dowiedzieliśmy się, że ktoś wjechał ciężarówką w tłum. Kiedy pojawiły się informacje o liczbie zabitych i rannych, ludzie byli bardzo przestraszeni. Nasza restauracja została zamknięta, podobnie jak inne bary i knajpki na całej ulicy Czuliśmy się jak w strefie wojny Antyterroryści chodzili po ulicy z wyciągniętą bronią. To było niewiarygodne.
Chcieliśmy wyjść stamtąd jak najszybciej, ale też nie mogliśmy tego zrobić, zanim nie było całkiem jasne, co się stało
To było święto narodowe, więc na miejscu znajdowało się dużo policjantów. Byli dobrze przygotowani, ale nigdy nie wiadomo, kto okaże się terrorystą. Musiało mu się udać jakoś przejść przez zabezpieczenia
Spędziliśmy tam trzy dni. To wspaniałe miasto, a Francuzi są bardzo miłymi ludźmi, ale przyjechaliśmy tam poleżeć na plaży i zjeść coś dobrego, a po tym co się stało cieszę się, że już wracamy do Sztokholmu
Komentarze