Fatalny start trzynieckich Stalowników
W piątek, 13 września rozegrano pozostałe pięć spotkań czeskiej extraligi. Trzynastka okazała się niezwykle pechowa m.in. dla Trzyńca. Porażka zespołu spod Beskidów na własnym lodzie z Libercem to z pewnością największa niespodzianka pierwszej kolejki.
Białe Tygrysy w zeszłym sezonie kompletnie zawiodły i musiały grać w grupie barażowej o utrzymanie, stąd było rzeczą naturalną, że dojdzie do wzmocnień. Pod Jested zawitali napastnicy Koba Jass, Martin Bartek,Petr Vampola, a także obrońca Tomáš Voráček. Wielką niewiadomą był Petr Nedvěd, ostatecznie ten doskonały napastnik postanowił kontynuować karierę, ale zaznaczył, że jest to jego ostatni sezon na lodzie. Gospodarzom udało się zachować trzon zeszłosezonowego składu, w którym Stalownicy dotarli do półfinału rozgrywek. Pomimo niezłego wyniku doszło tu jednak do zmiany trenera i obecnie głównym szkoleniowcem zespołu jest Jiří Kalous.
Mecz rozpoczął się fatalnie dla miejscowych, którzy już w pierwszej minucie stracili gola. Broniący bramki StalownikówŠimon Hrubec przepuścił zupełnie niegroźny strzał szesnastoletniego Pavla Zachy, dla którego był to nie tylko debiut w extralidze, ale także pierwsze wejście na lód. Ten młody napastnik jest wielką nadzieją naszych południowych sąsiadów. Hokej zaczął grać za namową ojca, który za punkt honoru postawił sobie, że wychowa swojego syna na zawodowego sportowca. W młodszych latach P. Zacha trenował również tenis, ale ostatecznie wybrał hokej. Sam senior Zacha twierdzi, że jeden sezon kosztuje go ok. 20 tys. zł. na samo doskonalenie umiejętności syna.
Szybko stracony gol wytrącił miejscowych na tyle, że praktycznie do końca meczu gra im się zupełnie nie układała. Jeżeli nawet udało im się stworzyć groźną sytuację to albo fatalnie pudłowali (szczególnie tu "wyróżniał się" Martin Adamský), albo doskonale bronił wybrany później najlepszym zawodnikiem gości Marek Schwarz, który dodatkowo zaliczył jeszcze asystę przy pierwszym golu. Przyjezdni z kolei nie pokazali wielkiego hokeja, ale bezlitośnie wykorzystywali błędy miejscowych. W pierwszej tercji dołożyli jeszcze drugie trafienie, natomiast w połowie meczu było już 0:3. Pewne nadzieje dała Stalownikom bramka strzelona przez Adama Rufera na niecałe dwie minuty przed końcem drugiej odsłony, jednak w trzeciej tercji obraz gry nie uległ zmianie, zaś goście dołożyli jeszcze jednego gola.
W zespole Białych Tygrysów oprócz wspomnianego wyżej bramkarza na szczególne wyróżnienie zasłużył też strzelec dwóch goli MartinBartek. Ten słowacki napastnik przypomniał sobie czasy finałów z 2012 roku, gdzie został uznany najlepszym graczem decydującej batalii o mistrza. W drużynie gospodarzy trudno kogokolwiek wyróżnić, ich gra była dość chaotyczna z dużą ilością niecelnych podań i brakiem skuteczności w decydujących momentach. Jedynie atak strzelca gola złożony z młodych graczy zasłużył na wyróżnienie za ambitną grę. Zaś końcowy rezultat to także skutek nienajlepszej dyspozycji bramkarza Stalowników.
HC OCELÁŘI TŘINEC – BÍLÍ TYGŘI LIBEREC 1:4 (0:2, 1:1, 0:1)
Bramki i asysty: 38. Rufer (Marek Růžička) - 1. Zacha (Schwarz), 7. Bartek (Bulíř), 29. Bulíř z karnego, 54. Bartek (Filippi, Bulíř).
Widzów 4097
HC Oceláři Třinec: Hrubec - Hrabal, Linhart, Roth, Galvas, Lojek, Zíb, Foltýn - Martin Růžička, Bonk, Varaďa - Gorškov, Polanský, Adamský - Ostřížek, Peterek, Rákos - Matuš, Marek Růžička, Rufer. Trenerzy: Kalous i Marek.
Bílí Tygři Liberec: Schwarz - Hunkes, Derner, Kolman, Výtisk, Voráček, Čakajík, Čutta - Pospíšil, Nedvěd, Vampola - Jass, Zacha, Víšek - Bartek, Filippi, Bulíř - J. Vlach, Urban, Špaček. Trenerzy: Hynek, Černý i Láska.
Jednym z największych transferowych hitów w czeskiej extralidze jest powrót Tomáša Kaberle do Kladna. Jednak i on nie pomógł swojej drużynie w przegranym meczu ze Slavią. Praski klub jest konsekwentnie budowany z młodych graczy, w dodatku powrócił wychowanek klubu JaroslavBednář, który już w zeszłym sezonie rozegrał 13 spotkań. Nic zatem dziwnego, że Slavia jest zaliczana do największych faworytów rozgrywek.
RYTÍŘI KLADNO – HC SLAVIA PRAHA 1:3 (0:0, 0:1, 1:2)
Drugi praski klub nie miał większych problemów z odniesieniem zwycięstwa nad Hradcem Kr. Sparta przed sezonem doznała chyba największych wzmocnień, do zespołu przyszli m.in. Lukáš Pech, Petr Kumstát, Tomáš Rolinek i Tomáš Pöpperle, w związku z tym trudno takiej ekipy nie typować do grona faworytów. Należy jednak pamiętać, że w ostatnich latach, pomimo że w zespole grało wielu doskonałych hokeistów to Spartanie zawodzili.
HC SPARTA PRAHA – MOUNTFIELD HK 5:1 (1:1, 3:0, 1:0)
Pozostałe dwa mecze pierwszej kolejki rozstrzygnęły się dodatkowym czasie gry. Szczególnie dramatyczny przebieg miało spotkanie w Kajot Arenie w Brnie (oczywiście, jak to w Brnie bilety były wyprzedane). Gospodarze prowadzili z Pardubicami jednym golem i nie trafili w ostatniej minucie trzeciej tercji na pustą bramkę. Goście natomiast wyrównującego gola strzelili na sekundę przed końcem regulaminowego czasu gry. W dogrywce lepsi byli miejscowi. Nie mniej dramatycznie było w Karlowych Warach, tu gospodarze pokonali Chomutow dopiero po karnych.
HC KOMETA BRNO – HC ČSOB POJIŠŤOVNA PARDUBICE 4:3 po dogrywce (0:1, 2:1, 1:1 - 1:0)
HC ENERGIE KARLOVY VARY – PIRÁTI CHOMUTOV 3:2 po karnych (1:2, 0:0, 1:0 - 0:0)
Komentarze