Elitserien - najzimniejsze derby Europy w finale
Drużyna Luleå HF wywalczyła dziś awans do finału szwedzkiej ekstraklasy. Oznacza to, że losy mistrzowskiego tytułu rozstrzygną się pod kołem podbiegunowym w serii, którą szwedzkie media i sami hokeiści nazywają "finałem marzeń".
Ekipa z Luleå pokonała dziś w piątym meczu półfinałowym na wyjeździe Färjestads Karlstad 2:1. Gola na wagę zwycięstwa zdobył w 73. minucie gry Linus Klasen, który kapitalnym strzałem z nadgarstka zaskoczył Alexandra Saláka. - To taki gol, o strzeleniu którego całe życie się marzy - powiedział po spotkaniu najskuteczniejszy w tych play-offach gracz LHF.
Klasen dał swojej drużynie wygraną w całej półfinałowej serii 4-1 i awans do pierwszego od 16 lat finału Elitserien. O triumf podopieczni Jonasa Rönnqvista musieli powalczyć bardzo twardo, bo po dwóch tercjach dzisiejszego spotkania przegrywali 0:1 i zanosiło się na to, że tym razem jeszcze nie zdołają sobie zapewnić awansu do decydującej rozgrywki.
W 52. minucie Linus Persson doprowadził jednak do remisu, a w dogrywce przesądził Klasen. Na decydujące trafienie fani musieli czekać prawie przez 13 minut dodatkowego czasu gry, ponieważ w Elitserien dogrywki w play-offach rozgrywa się w klasycznej formule - do złotego gola. Klasen miał fantastyczny powrót do gry po kłopotach żołądkowych, które wykluczyły go z czwartkowego spotkania numer 4. Tamten mecz również rozstrzygnął zresztą "złoty gol", którego wówczas zdobył dla LHF Persson już po 12 sekundach dogrywki.
Luleå HF zagra w finale Elitserien po raz pierwszy od 1997 roku, gdy ekipa z dalekiej północy Szwecji uległa swojemu dzisiejszemu rywalowi, Färjestads Karlstad. Tylko raz w historii - dokładnie 17 lat temu, a więc 6 kwietnia 1996 roku ekipa LHF zdobyła mistrzowski tytuł, ale w tamtych czasach play-offy grano jeszcze do trzech zwycięstw.
Szwedzka rzeczywistość hokejowa w ogóle była wówczas zupełnie inna, bowiem w ekstraklasie nie było ekipy Skellefteå AIK, z którą drużyna Rönnqvista zmierzy się w tegorocznym finale. O złoto zagrają więc zespoły z Norlandii, z dwóch najdalej na północ wysuniętych miast Elitserien, które regularnie rywalizują ze sobą w meczach nazywanych derbami, choć oba miasta nie leżą nawet w jednym regionie administracyjnym. Po części wynika to z faktu, że w Szwecji nie ma miasta reprezentowanego w Elitserien przez dwa zespoły, więc liga cierpi na niedobór derbowych pojedynków, a po części z tego, że "Derby Północy" naprawdę są najgorętszą rywalizacją hokejową w Szwecji.
Luleå i Skellefteå dzieli około 130 kilometrów, ale w północnej części Szwecji, gdzie ani piłka nożna, ani żaden inny sport nawet nie zbliża się popularnością do hokeja, linie podziału kibicowskich sympatii wyznaczają właśnie nazwy obu drużyn. Z tego pierwszego miasta do koła podbiegunowego jest jeszcze kolejne 100 kilometrów, ale choć średnie temperatury w tych okolicach mogą ciepłolubnych fanów przerażać, to na lodzie i na trybunach zawsze jest bardzo gorąco.
Choć historia spotkań obu drużyn jest bogata, to nigdy jeszcze nie grały one ze sobą o taką stawkę. Ekipa Skellefteå AIK ostatnio była uważana za tę silniejszą, ponieważ tegoroczny finał będzie już jej trzecim z rzędu. Poprzednie dwa - z Färjestads Karlstad i z Brynäs Gävle były przegrane. Zespołowi z Gävle podopieczni Hansa Wallssona zrewanżowali się w tym sezonie boleśnie, rozbijając go w pierwszej rundzie play-offów 4-0. W półfinale było 4-1 z Linköpings HC i po wygraniu sezonu zasadniczego SAIK ma ochotę na podkreślenie swojej dominacji w szwedzkim hokeju zwycięstwem w finale. Byłoby to drugie "złoto" w historii klubu, który poprzednio triumfował w Elitserien w 1978 roku.
W trakcie półfinałów trudno było w Szwecji znaleźć kogoś, kto nie życzyłby sobie derbowego finału. Czekali na niego nie tylko ludzie związani z obydwoma klubami, ale także neutralni eksperci. - Finał między Skellefteå a Luleå byłby czymś nowatorskim. Nie chodzi tylko o emocje, ale też o dwie interesujące filozofie budowania drużyny, które mogą wyznaczyć kierunek dla szwedzkiego hokeja. W pozbawionym granic hokejowym świecie, gdzie kopia goni kopię i wszystko staje się coraz bardziej szare, potrzebujemy nowych barw w tej palecie - napisał na swoim blogu były trener reprezentacji Szwecji, a obecnie jeden z czołowych ekspertów telewizyjnych, Leif Boork.
Pytani po piątkowym awansie do finału gracze Skellefteå AIK nie mieli żadnych problemów z wytypowaniem wymarzonego finałowego rywala. - Byłoby świetnie zagrać z Luleå - mówił Oscar Lindberg. - My weźmiemy, co nam los da, ale dla hokeja w Norlandii byłoby bardzo fajnie, gdyby w finale były derby. Wtórował mu Oscar Möller. - Pytano mnie o to wcześniej i mówiłem, że mam gdzieś to z kim zagramy, ale teraz myślę, że byłoby świetnie zmierzyć się z Luleå. Taki finał to historyczne wydarzenie.
Dokładnie to samo mówili dziś po awansie zawodnicy LHF. Bracia Cam i Chris Abbottowie nie pochodzą ani z Norlandii, ani w ogóle ze Szwecji, ale Kanadyjczycy też wiedzą, co oznaczają derby w finale. - Oj, będzie wojna - mówił po dzisiejszym spotkaniu półfinałowym dziennikarzom uśmiechnięty Chris Abbott. - Takie mieliśmy marzenie. Jedno mogę powiedzieć - to będzie naprawdę niesamowita seria finałowa. Jak przystało na brata bliźniaka, Cam Abbott myśli dokładnie to samo. - Nie mogliśmy sobie życzyć niczego innego. Będzie fantastycznie - skomentował gracz, któremu dwa lata temu po poważnym wstrząśnieniu mózgu część ekspertów wróżyła nawet przedwczesne zakończenie kariery.
Obu rywali, którzy od najbliższej soboty będą rywalizować w finale Elitserien różni wiele, ale jedno z pewnością łączy. Przynajmniej zdaniem trenera LHF, Jonasa Rönnqvista. - W tym jednym wszyscy - zarówno w Luleå, jak i w Skellefteå jesteśmy zgodni - to będzie finał marzeń - mówi Rönnqvist.
@grabowski_j
Komentarze