Rekord pobity, Sanok w finale
Rekord frekwencji polskiego hokeja padł podczas półfinałowego meczu, w którym hokeiści Ciarko PBS Bank KH Sanok pokonali Comarch Cracovii 3:2 (0:1, 2:0, 1:1). – Na trybunach zasiadło 12 800 widzów – przekazał prezes PZHL, Dawid Chwałka.
Początek spotkania należał do krakowian, którzy szczelnie zamykali dostęp do własnej tercji. Podopieczni Rudolfa Rohačka, byli również lepsi w ataku i stwarzali znacznie więcej sytuacji bramkowych. Już w 3 minucie grając z przewagą jednego zawodnika wynik spotkania mogły otworzyć próby Patryka Noworyty czy Patryka Wajdy ale w bramce pewnie interweniował Brian Pitton. Wynik spotkania dopiero w czternastej minucie otworzył Marek Wróbel, który wykorzystał idealne podanie wzdłuż bramki od Filipa Stoklasy.
Cracovia nie zwolniła tempa i już dwie minuty później idealną sytuację zmarnował Grzegorz Pasiut, który znajdując się sam na sam przed golkiperem gospodarzy uderzył prosto w niego. Swoje okazje mieli również zawodnicy Sanoka, którzy szybko próbowali doprowadzić do remisu. Znakomitej sytuacji nie wykorzystał m. in. Martin Vozdecky, którego uderzenie z problemami na raty wybronił Rafał Radziszewski. Również strzały Petra Sinagla i Mata Williamsa nie znalazły drogi do bramki Cracovii.
„Pasy” mogły podwyższyć prowadzenie już na początku drugiej odsłony. Kapitalnym rajdem popisał się bowiem Dennis McCauley, który „wypalił” z nadgarstka, a następnie próbował dobić swój strzał.
W 24 minucie Jordan Pietrus przechwycił krążek, a następnie strzałem z nadgarstka próbował pokonać Radziszewskiego. Mimo, iż nie zdołał doprowadzić do wyrównania, to akcja ta pociągnęła za sobą kolejne szanse w wykonaniu dzisiejszych gospodarzy. Najdogodniejszą z nich zmarnował Jordan Pietrus, który wymienił kilka podań z Mikiem Dantonem ale po jego strzale krążek pewnie wybronił „Radzik”.
W połowie regulaminowego czasu gry przewaga Cracovii na lodzie była coraz większa, lecz żaden z zawodników nie był w stanie pokonać Pittona. Najbliżej podwyższenia wyniku był Sebastian Kowalówka, który najpierw strzelił w boczną siatkę, a chwilę później z metra trafił wprost w leżącego już na lodzie bramkarza sanoczan.
W 32 minucie do wyrównania doprowadził Mike Danton, który wykorzystał błąd jednego z defensorów Cracovii i strzałem w okienko nie dał szans „Radzikowi”. Warto wspomnieć, że wyrównująca bramka padła w momencie gdy zawodnicy z Podkarpacia grali w liczebnym osłabieniu.
Na niespełna trzy minuty przed końcem drugiej odsłony na prowadzenie wyszła ekipa z Sanoka. Martin Richter odegrał krążek do Robert Kosteckiego, który strzałem z bekhendu zaskoczył Radziszewskiego.
- Zagraliśmy dobrze, lecz w drugiej tercji chyba pomyśleliśmy sobie, że łatwo wygramy. Niestety popełniliśmy dwa głupie błędy które nie powinny się zdarzyć. Jak się później okazało w dużym stopniu zadecydowały one o naszej porażce - mówił po meczu bramkarz "Pasów".
Trzecia odsłona zaczęła się od szturmu Cracovii na bramkę Sanoka, a to po chwili przyniosło zamierzone efekty. W 41 minucie Filip Stoklasa podał przed bramkę do Grzegorza Pasiuta, który pięknym strzałem pod poprzeczkę doprowadził do wyrównania. Radość licznie zgromadzonych kibiców Cracovii nie trwała jednak długo, gdyż cztery minuty później ich drużyna ponownie przegrywała jedną bramką. Po akcji Šinágla dobrą interwencją popisał się Radziszewski, jednak przy dobitce Martina Vozdeky’ego był już bez szans.
W kolejnych minutach sanoczanie skupili się na utrzymaniu korzystnego dla nich wyniku skutecznie rozbijając ataki Cracovii. Ostatecznie w drugim półfinale więcej bramek już nie padło i to podopieczni Miroslava Fryčer’a mogli cieszyć się z awansu do po końcowej syrenie.
- Wielka szkoda, dziękujemy publiczności za tak liczne przybycie i naprawdę żałujemy, że jutro nie zagramy - zakończył Radziszewski.
Radości nie krył natomiast zdobywca drugiej bramki dla sanoczan.
- Cieszymy się ze zwycięstwa, lecz nie było łatwo. Pierwszy raz graliśmy przed taką publicznością. Na początku zjadła nas trochę trema ale później udało się już rozgrywać składne akcje. Musimy już powoli myśleć o niedzielnym finale i skupić się na tym meczu - powiedział po meczu Robert Kostecki.
Powiedzieli po meczu:
Rudolf Roháček, trener Comarch Cracovii: – Mogę powiedzieć, że był to bardzo dobry mecz. Żałować możemy wielu niewykorzystanych okazji. Dochodziło do sytuacji, że nie byliśmy w stanie trafić do pustej bramki. Można powiedzieć, że dawaliśmy przeciwnikowi prezenty, dzięki którym on zdobywał trafienie. Udało nam się doprowadzić do wyrównania, jednak kolejne popełnione błędy spowodowały, że straciliśmy gola. Goniliśmy wynik, jednak nie udało się nam znów wyrównać. Przeciwnik skutecznie grał w defensywie, przez co my nie mogliśmy swobodnie rozgrywać krążka.
Miroslav Fryčer, trener Ciarko PBS Bank KH Sanok: – Również myślę, że był to bardzo dobry mecz ale za razem bardzo ciężki. Przyjemnie było zagrać w takiej arenie, przy takiej publice. W pierwszej tercji nasi zawodnicy być może przez to grali trochę nerwowo i popełniali spora ilość błędów. Zdołaliśmy jednak wrócić na swój tor gry, wypracowaliśmy swoje okazje, a w bramce świetnie spisywał się Pitton. Myślę, że nie wygrała dzisiaj drużyna lepsza a, która miała więcej szczęścia. Bardzo cieszy nas fakt awansu do finału.
Ciarko PBS Bank KH Sanok – Comarch Cracovia 3:2 (0:1, 2:0, 1:1)
0:1 Wróbel – Stoklasa, Kalus (14:53)
1:1 Danton (32:16, 4/5)
2:1 Kostecki – Richter, Zapała (37:38)
2:2 Pasiut – Stoklasa – Kowalówka S. 40:54
3:2 Vozdecky – Sinagl 44:22
Sędziowali: Meszyński i Kępa oraz Smura i Hyliński
Strzały: 31-37
Minuty karne: 8-6 min.
Widzów: ok. 12 500
Ciarko PBS Bank KH Sanok: Pitton (2) – Zaťko, Richter, Vozdecky(2), Zapała , Šinάgl – Dutka (2) , Williams, Cichy, Pietrus, Danton – Turoň, Rąpała, Endάl, Wilusz, Krajči– Demkowicz, Ćwikła, Strzyżowski (2), Kostecki, Wanat.
Trener: Miroslav Fryčer
Comarch Cracovia: Radziszewski – A. Kowalówka, Noworyta, Pasiut, Słaboń, S. Kowalówka – Wajda, Kruczek, Fojtik, Valćak (2), McCauley (4) – Kłys, Liotti, Kalus, Kozłowski, Stoklasa – Maciejewski, Witowski, Wiśniewiski, Wróbel, Fraszko. Trener: Rudolf Roháček
Komentarze