Cracovia w finale! Kuriozalny samobój Zabolotnego
Comarch Cracovia pokonała JKH GKS Jastrzębie 3:0 i awansowała do finału Pucharu Polski w Nowym Targu. Po spotkaniu najwięcej się chyba jednak będzie mówiło o kuriozalnym samobóju autorstwa bramkarza JKH, Davida Zabolotnego.
Pierwsza tercja półfinałowego spotkania była bardzo zacięta. Po początkowych minutach, w których działo się niewiele, powoli do głosu zaczęli dochodzić jastrzębianie, stwarzając sobie kilka dogodnych sytuacji, jednak dobrze w bramce Pasów spisywał się Radziszewski, nie dając się pokonać m.in. Pastrykowi, Bordowskiemu, Stantienowi czy debiutującemu w tym spotkaniu w barwach JKH, Janowi Latalowi.
Im bliżej było końca premierowej odsłony, tym częściej krążek znajdował się pod bramką Zabolotnego. Szczęścia próbowali Guzik, Drzewiecki i Kruczek, ale krążek nie znajdował drogi do bramki. Aż do momentu, kiedy krakowianie grali w liczebnej przewadze, podczas odbywania kary przez Tobiasza Bigosa. Wtedy to Damian Kapica świetnie wypatrzył przed bramką Petera Novajovskgo, a ten z bliska posłał krążek do siatki.
W odpowiedzi bardzo blisko wyrównania był Patrik Stantien, jednak trafił w słupek bramki Cracovii, podobnie jak w ostatnich sekundach Svitana, któremu w zdobyciu bramki również przeszkodził słupek i tercja zakończyła się jednobramkowym prowadzeniem Pasów.
W drugiej tercji lekką przewagę od początku mieli zawodnicy Cracovii, co w końcu, w 28 min., przypieczętowali golem. Zza bramki zagrywał Drzewiecki do Guzika, młody zawodnik Cracovii zamarkował strzał i świetnie obsłużył Pasiuta, któremu zostało tylko wpakować gumę do pustej bramki JKH. Chwilę później mogło być 3:0, a bramkę zdobyć mógł Sinagl, jednak w dobrej sytuacji uderzył w Zabolotnego.
Młody golkiper JKH nie był tego dnia najmocniejszym punktem swojej drużyny, ponieważ często zdarzało mu się „wypluwać” przed siebie niezbyt groźne uderzenia, jednak krakowianie nie korzystali z tych prezentów. W końcu jednak Zabolotny postanowił obdarować swoich rywali spóźnionym prezentem świątecznym i… wbił krążek do swojej bramki. Nie wiadomo, co Zabolotny chciał w tej sytuacji zrobić, jednak faktem jest, że nieatakowany przez nikogo, chcąc zagrać krążek od bandy za bramką, ulokował go prosto w niej.
Jeśli chodzi o jastrzębian, to nie zdziałali zbyt wiele pod bramką dobrze grającej w defensywie Cracovii. Najbliżej zdobycia kontaktowego gola był Bordowski, który w 31. minucie uderzał nieatakowany z dwóch metrów, jednak prosto w Radziszewskiego i była to w zasadzie jedyna groźna akcja JKH w drugich dwudziestu minutach.
Na początku trzeciej tercji jastrzębianie mieli dwie wyśmienite okazje aby zdobyć bramkę kontaktową i zachować szansę na dogonienie Cracovii, jednak najpierw Bordowski, a kilkadziesiąt sekund później Laszkiewicz nie wykorzystali sytuacji sam na sam z Radziszewskim, a nie wykorzystując tak klarownych sytuacji ciężko myśleć o korzystnym rezultacie.
Po mocnym początku jastrzębian pozostała część tercji była dość wyrównana. Obie strony oddały po kilka strzałów na bramkę rywali. Krakowianie nie forsowali tempa i skupili się na utrzymaniu korzystnego rezultatu, co w 100% wykonali, nie dając sobie zrobić krzywdy i zameldowali się w środowym finale.
Po meczu powiedzieli:
Rudolf Rohaczek (trener Comarch Cracovii): Oczekiwaliśmy ciężkiego meczu, wiemy, że JKH to wymagający przeciwnik, potrafi wykorzystać każdy błąd, dlatego z dużym respektem podeszliśmy do tego meczu. Powiedzieliśmy sobie, że ważna będzie pierwsza tercja, nie chcieliśmy stracić bramki. Uważam, że była najszybsza i najtwardsza tercja. W drugiej wypracowaliśmy szanse i ze szczęściem naszym i błędem bramkarza JKH zdobyliśmy bramki. Z mojego punktu widzenia to mogła być kluczowa sytuacja meczu, bo taka bramka coś w głowie zostawia. W trzeciej tercji chcieliśmy tylko utrzymać ten wynik. Zdarzyły się jednak błędy, ale Rafał dzisiaj dobrze bronił i po ciężkim meczu wygraliśmy.
Robert Kalaber (trener JKH GKS Jastrzębie): Była na początku walka, były nasze szanse, trafiliśmy w poprzeczkę... Gdybyśmy zdobyli gola to mecz by się inaczej potoczył. Potem po naszym błędzie i karze zrobiło się 1:0. Potem popełniliśmy fatalne błędy w obronie, a Cracovia super to wykorzystała. Co do bramki na 3:0, no to stało się jak się stało. Graliśmy jednak do końca, walczyliśmy, ale Cracovia nie pozwoliła nam na zdobycie bramki i gratulacje dla nich za zwycięstwo.
Krystian Dziubiński (Comarch Cracovia): Mecz nie był łatwy. Straciliśmy dużo sił. Decydująca była pierwsza tercja, JKH miało okazje, wybroniliśmy się i w przewadze strzeliliśmy gola. Po tej przerwie świątecznej ta pierwsza tercja była dość trudna. Krążki skakały, na hali jest dość zimno, nie wszyscy są do tego przyzwyczajeni, ale przyjechaliśmy po finał, udało się awansować i jutro będziemy znowu walczyć.
Kamil Górny (JKH GKS Jastrzębie): Uważam, że zabrakło trochę szczęścia w wykończeniu akcji. Mieliśmy swoje sytuacje w pierwszej tercji, nie wykorzystaliśmy ich, a z Cracovia trzeba wykorzystywać okazje. Tak jak mówił trener, jakby było 1-0 dla nas pewnie by się inaczej potoczyło, no ale skończyło się jak się skończyło…
Comarch Cracovia - JKH GKS Jastrzębie 3:0 (1:0; 2:0; 0:0)
1:0 - Peter Novajovsky - Damian Kapica, Patryk Noworyta (16:51) 5/4
2:0 - Grzegorz Pasiut - Kacper Guzik, Filip Drzewiecki (27:06)
3:0 - Krystian Dziubiński (33:12) 4/5
Comarch Cracovia: Radziszewski - Rompkowski, Grman; Svitana, Dziubiński, Sinagl - Novajovsky, Noworyta; Urbanowicz, Słaboń, Kapica - Wajda, Kruczek; Drzewiecki, Pasiut, Guzik - Dutka, Dąbkowski, Kisielewski, Wróbel, Domogała.
JKH GKS Jastrzębie: Zabolotny - Bigos, Górny; Laszkiewicz, Nalewajka Ł., Bordowski - Pastryk, Gimiński; Danieluk, Stantien., Kulas - Janacek, Latal; Nalewajka R., Petro, Plichta – Szczurek, Vrana; Stasiewicz, Jaworski, Matusik.
Sędziowali: Przemysław Kępa, Tomasz Radzik (główni) – Marcin Młynarski, Tomasz Przyborowski. (asystenci)
Kary: Cracovia - 8 min., JKH - 8 min.
Strzały:31:31.
Widzów: 500.
Bramkarz strzela do własnej bramki! Gol kuriozum Davida Zabolo...
Coś niesamowitego! Bramkarz JKH GKS Jastrzębie pakuje krążek do własnej bramki podczas meczu półfinałowego Pucharu Polski z Comarch Cracovią.
Hokej.Net
Komentarze