PP: GKS wciąż bez porażki
Porażką zakończyli rozgrywki fazy grupowej Pucharu Polski hokeiści Nesty Karaweli Toruń. Na własnym lodzie ulegli wicemistrzom Polski GKS Tychy 1:2. Dla tyszan to trzecia kolejna wygrana w PP.
Dla torunian był to ostatni mecz fazy grupowej Pucharu Polski i chcieli zwycięstwem zakończyć tą fazę rozgrywek. Faworytem spotkania jednak byli goście i to oni od początku meczu narzucili swój styl gry. Bramce toruńskiej w której tym razem wystąpił Tomasz Witkowski co chwilę zagrażali podopieczni Jacka Płachty. Bardzo aktywna była pierwsza formacja z Romanem Simickiem na środku oraz ofensywnie usposobionymi obrońcami Łukaszem Sokołem oraz Tomasem Jakesem. Jednak to nie pierwsza formacja zmusiła Witkowskiego do kapitulacji. W 6 minucie strzał Grzegorza Pasiuta znalazł drogę do toruńskiej bramki. Gospodarze długo nie mogli otrząsnąć się po utracie gola i przed kolejnymi szansami stawali zawodnicy gości. Dobrze jednak dysponowany był Tomasz Witkowski. Nesta Karawela swoją doskonałą okazję miała w 15 minucie. Najpierw indywidualna akcja Jacka Dzięgiela i strzał z nadgarstka trafił w poprzeczkę a chwilę później uderzenie Wojciecha Jankowskiego trafiło w słupek. Dużo szczęścia w tej akcji miał Arkadiusz Sobecki i po pierwszej tercji było 1:0 dla gości.
Na początku drugiej tercji doszło do dramatycznej sytuacji na lodzie. W przypadkowym starciu Kamila Gościmińskiego z jednym z zawodników tyskich toruński zawodnik doznał kontuzji ręki po tym jak łyżwa tyszanina przecięła rękę młodego napastnika Nesty. Na lodzie pojawiła się kałuża krwi i torunian udał się do szpitala. Na lodzie niewiele sie zmieniło.Grę kontrolowali goście a na nieszczęście torunian w 30 minucie podczas gry w osłabieniu GKS zdobył drugą bramkę. Po akcji pierwszej formacji do siatki trafił Adam Bagiński. Torunianie podrażnieni stratą bramki ruszyli do ataków i pokazali że potencjał ofensywny brzemię w tym zespole spory. Co chwilę w opałach był Arkadiusz Sobecki. Obronę wicemistrza Polski rozmontowali dopiero w 37 minucie Mariusz Kuchnicki z Przemysławem Bomastkiem i kapitan gospodarzy zdobył bramkę na 1:2. Jeszcze przed końcem drugiej tercji torunianie zaatakowali bramkę gości, ale wynik nie uległ zmianie.
Toruńscy kibice liczyli na to, że od początku trzeciej tercji gospodarze ruszą do ataków i kwestią czasu pozostanie bramka wyrównująca. Tak się jednak niestało zespół gości dobrze zmotywowany i ustawiony przez Jacka Płachtę częściej zagrażał bramce gospodarzy. Tyszanie bardzo mądrze grali podczas gry w osłabieniu, ale duża w tym „zasługa” gospodarzy którzy w przewadze spisywali się fatalnie. Ten element a także wznowienia to dwa duże problemy przed startem ligi. Mądra gra defensywna tyszan oraz nieporadność torunian sprawiła że wynik nie uległ już zmianie i GKS odniósł trzecie zwycięstwo w Pucharze Polski. Nesta kończy z bilansem 1:3 i z pewnością nie będzie zbyt wysoko rozstawiona przed kolejną fazą rozgrywek.
„ Zagraliśmy lepiej niż w Tychach, chce pochwalić chłopaków, ponieważ walczyli, było to widać, że gdy wróciliśmy z Tychów, to popracowaliśmy nad sobą. Miałem bardzo dużo szczęścia w dniu dzisiejszym. Jesteśmy ogólnie zadowoleni, mieliśmy zdjąć pod koniec bramkarza i strzelić bramkę, niestety nie wyszło, no cóż taki jest sport. Podsumowując dzisiejszy mecz, uważam go za udany, na pewno zawiesiliśmy wysoko poprzeczkę Tychom. – Mówił Tomasz „Witek” Witkowski.
Nesta Karawela Toruń – GKS Tychy 1:2 (0:1,1:1,0:0)
0:1 05:04 Pasiut – Csorich
0:2 29:29 Bagiński – Jakes (4/5)
1:2 36:22 Bomastek – Kuchnicki (5/4)
Nesta: Witkowski – Bluks, Gaisins, Bomastek, Kuchnicki, Marmurowicz; Smeja, Maj, Jankowski, Dzięgiel, Ziółkowski; Porębski, Gimiński, M.Kalinowski, K.Kalinowski, Pieniak; Lidtke, Koseda, Gościmiński, Chrzanowski, Połącarz.
GKS: Sobecki – Sokół, Jakes, Bagiński, Simicek, Woźnica; Csorich, Kotlorz, Pasiut, Da Costa, Witecki; Wanacki, Gwiżdź, M.Kozłowski, T.Kozłowski, Sośnierz; Ciura, Majkowski, Bigos, Sowa, Banachewicz.
Sędziowali: Dzięciołowski oraz Szachniewicz, Moszczyński.
Kary: 8 - 8
Strzały: 15 - 51
Widzów: 450
Kontuzje:
-K.Gościmiński : Przecięcie lewego przedramienia (ścięgna i mięśnie).
Komentarze