Urbanowicz: "Kosa" głównym autorem zwycięstwa
− Chciałbym, aby po tym meczu kibice zaczęli mówić, że Jastrzębie gra dobry hokej. Owszem czasem popełniamy głupie błędy, jak w spotkaniu z Tychami, ale z drugiej strony jeśli zagramy konsekwentnie, to jesteśmy bardzo silni i możemy pokonać każdego – powiedział nam tuż po odebraniu Pucharu Polski Maciej Urbanowicz, kapitan JKH GKS Jastrzębie.
HOKEJ.NET: − Były premier naszego kraju Leszek Miler, zwykł mawiać, że prawdziwych mężczyzn poznaje się nie po tym, jak zaczynają, ale po tym jak kończą. Tym kultowym powiedzeniem można w zasadzie podsumować waszą grę w finałowym starciu…
Maciej Urbanowicz, kapitan JKH: − Zgadza się, w zasadzie wyszliśmy z opresji. Powiedzieliśmy sobie przed trzecią tercją, ze musimy jak najszybciej wrócić do gry i strzelić drugą bramkę. Zdobyliśmy tych bramek troszkę więcej i zaczęliśmy kontrolować przebieg spotkania.
Z perspektywy trybun wyglądało to tak, że sanoczanie w drugiej troszkę „spuchli”, a wy zanotowaliście przypływ sił witalnych, co zaowocowało trafieniem Mateusza Danieluka…
− My też odnieśliśmy takie wrażenie, ale dzięki temu mogliśmy narzucić rywalom swój styl gry. Łatwiej było też przedrzeć się przez ich zasieki defensywnie i zawiązać kombinacyjną akcje.
Wasza postawa w tym turnieju była dla wielu sporym zaskoczeniem. Niewielu wierzyło, że uda wam się awansować do finału, na dodatek w nieco okrojonym składzie…
− Chciałbym, aby po tym meczu kibice zaczęli mówić, że Jastrzębie gra dobry hokej, bo rzeczywiście tak jest. Owszem czasem popełniamy głupie błędy, jak w spotkaniu z Tychami, ale z drugiej strony jeśli zagramy konsekwentnie, to jesteśmy bardzo silni i możemy pokonać każdego.
Na dobę przed rozpoczęciem turnieju w Sanoku powiedziałeś nam, że dużo będzie zależało od dyspozycji Kamila Kosowskiego. Teraz należy zaznaczyć, że w obu spotkaniach spisał się bez zarzutu…
− „Kosa” ten sezon miał różny. Więcej bronił Sopko i bronił lepiej, ale w tym turnieju Kamil był mocnym punktem naszego zespołu. Na jego ręce składamy ten puchar, bo jest on głównym autorem tego zwycięstwa. Gdyby nie „Kosa”, to nasza drużyna na pewno by nie wygrała. Bramkarz to przecież 70 procent zespołu.
Dla ciebie i dla Jastrzębia to pierwszy Puchar, radość jest zatem podwójna…
− Grałem już w finale Pucharu Polski (w barwach Stoczniowca Gdańsk – przyp. red.), ale wówczas przegraliśmy po rzutach karnych z GKS Tychy. Cieszę się, że dzisiaj mogłem wznieść to trofeum. Naprawdę jestem szczęśliwy.
Teraz pora na świętowanie…
− W zasadzie każdy z nas myśli już o sylwestrze, który będzie w tym roku bardzo huczny, bo naprawdę jest co świętować. Póki co, mamy jeszcze kilka treningów, ale wydaje mi się, że będą one nieco lżejsze.
Rozmawiał Radosław Kozłowski
Komentarze