Ambitni torunianie grają dalej w Pucharze Polski
Bardzo słabe spotkanie w ramach rozgrywek Pucharu Polski obejrzeli dziś kibice Stoczniowca - za to na pewno podróży do Gdańska nie żałowała garstka przyjezdnych kibiców toruńskiej Nesty, która wygrała 8-1. Gospodarze odpadli z dalszych rozgrywek PP w tragicznym stylu i - zdaje się - na własne życzenie. Gdańskich kibiców przepraszali po meczu i trener i kapitan Stoczniowców.
I tercja przebiegła bardzo wolno i bez większych emocji, z lekką przewagą gości. Bramki biało-niebieskich pilnował trzeci bramkarz Stoczniowca, Bartosz Maza. Widok młodego golkipera wyraźnie ośmielił strzelających z każdej możliwej pozycji przeciwników, jednak gdański goalie stanął na wysokości zadania. Niewysokie prowadzenie na zakończenie tej odsłony torunianie zawdzięczali Połącarzowi, który na 2 metrze wykorzystał podanie Kalinowskiego, i wpakował gumę między parkanami Mazy.
Druga tercja przyśpieszyła tylko nieznacznie. Ożywienie w sektorze zajmowanym przez kibiców gości wywołał dopiero Bomastek, który w tempo uruchomił Marmurowicza, a ten umieścił gumę w siatce. W odpowiedzi Stoczniowcy wyszli z szybką kontrą, lecz strzał Drzewieckiego trafił w słupek. Kiedy do końca tercji pozostały zaledwie 4 sekundy, ponownie Marmurowicz wykorzystał podanie Bomastka i podwyższył na 0:3.
W III tercji gra praktycznie toczyła się pod jedną bramką, a na 5 bramek torunian gospodarze odpowiedzieli jednym trafieniem. Kanonadę gości w 46 minucie rozpoczął Bomastek, a w ciągu kolejnych 10 minut po dwa trafienia zaliczyli Kalinowski i Kuchnicki. Po stracie 8 bramki rozgoryczeni kibice Stoczniowca krzyknęli do swoich zawodników „Po co wy gracie, jak wy honoru nie macie?” – i zamilkli do końca spotkania, co już dawno się nie zdarzyło na gdańskich trybunach. Dwie minuty przed zakończeniem meczu bramkę dla biało–niebieskich strzelił Aron Chmielewski. Tak naprawdę trudno nazwać to trafienie honorowym, gdyż w kontekście całego spotkania Stoczniowcy nie okazali ani honoru, ani nawet krzty szacunku dla kibiców, którzy zapłacili za bilety jak na regularny mecz ligowy – a obejrzeli żenujący spektakl w wykonaniu swoich ulubieńców. Mimo ogromnej przewagi bramkowej torunianie nie odpuścił do ostatniej sekundy, wynagradzając swoim kibicom trudy prawie 200 kilometrowej podróży.
Trener TKH Nesta Toruń, Wiesław Walicki:
Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku. Nie wiem czemu Stoczniowiec grał tak słabo. Do połowy mecz był wyrównany. W bramce stał Bartek Maza więc mieliśmy świadomość, że nie jest to doświadczony zawodnik. Gramy dalej w Pucharze Polski i myślę, że dalej będziemy awansować.
Trener Stoczniowca Gdańsk, Tadeusz Obłój:
Gratuluję zwycięstwa przeciwnikom z Torunia. Jestem zawiedziony postawą naszych zawodników - nie chcę ich usprawiedliwiać, ale to nie była ta drużyna, która grała w Oświęcimiu. Trzeba o tym meczu szybko zapomnieć, ponieważ czeka nas w piątek trudny mecz z JKH. Wystawiłem Bartka Mazę ponieważ, chciałem dać mu szansę na rehabilitację po przegranej w Toruniu – i Bartek rozegrał bardzo dobre dwie pierwsze tercje. Chciałbym bardzo przeprosić naszych kibiców za ten mecz, nie chcę usprawiedliwiać ani siebie, ani zawodników. Przeciwnik był lepszy i tyle. My nadal będziemy koncentrować się na meczach ligowych. Mam nadzieję, że w nadchodzących meczach szybko się zrehabilitujemy naszą grą.
Kapitan Stoczniowca Gdańsk, Wojciech Jankowski: Wiemy, że dzisiejsze spotkanie musiało bardzo rozczarować naszych kibiców. W imieniu drużyny chciałbym wszystkich przeprosić za dzisiejsze spotkanie, natomiast w oficjalny sposób zrobimy to w piątek, wygrywając mecz z JKH.
Komentarze