Puchar Kontynentalny: Pełni nadziei i wiary. Tauron KH GKS Katowice wyrusza na podbój Europy
W piątek Tauron KH GKS Katowice przystąpi do swojego historycznego pierwszego boju w finałowym turnieju Pucharu Kontynentalnego w Belfaście. O godzinie 16:00 rzucony zostanie krążek, a na tafli oprócz wicemistrzów Polski będzie zespół Arłanu Kokczetaw. Co o turnieju, rywalach i szansach myślą główni aktorzy, czyli katowiccy hokeiści i szkoleniowiec?
Awans wicemistrzów Polski do najlepszej czwórki tej ogólnoeuropejskiej rywalizacji to spory sukces. Narodził się w listopadzie, w tym samym miejscu, do którego teraz katowiczanie wracają. W zawodach półfinałowych Polacy na początek rozprawili się 4:0 z włoskim Ritten Buam Collalbo. Później przyszła niestety porażka 2:3 z chorwackim Medveščakiem Zagrzeb, a na koniec zespół znad Rawy zagrał niesamowity mecz z gospodarzami. The Stena Line Belfast Giants zmuszeni byli uznać wyższość podopiecznych Toma Coolena, którzy wygrali 4:2, choć przegrywali już dwoma bramkami. Katowiczanie awansowali z drugiego miejsca, mając tyle samo punktów co triumfatorzy, czyli północnoirlandzcy „Giganci” oraz chorwackie „Niedźwiedzie”.
Z drugiego półfinału, który równolegle odbywał się w Lyonie awans wywalczyły ekipy ze wschodu, a konkretnie białoruski HK Homel oraz kazachski Arłan Kokczetaw.
–Wśród naszych rywali z oczywistych względów znam gospodarzy i mogę powiedzieć, że to bardzo dobry zespół – mówi Patryk Wronka. –Na temat dwóch pozostałych ekip nie wiem nic. Zespoły z jakimi spotkamy się w turnieju finałowym, to już jest półka, na której nie ma przebaczenia błędów. Tacy rywale wykorzystują wszelkie potknięcia w bezlitosny sposób.
Bramkarz ekipy z Korfantego Kevin Lindskoug zauważa, że obsada, w której przyjdzie rywalizować jego drużynie zapewnia najwyższe emocje.
–Bardzo ciekawa stawka – zauważa Szwed. –Znam zespół z Belfastu i Homla. Z pierwszym grałem w listopadzie, a drugi był rywalem Szachciora Soligorsk, w którym występowałem wcześniej. Trzy dni, trzy ekscytujące mecze i wymagający przeciwnicy.
Fot. iihf.com
O klasie zespołów, z którymi przyjdzie się zmierzyć wicemistrzom Polski przekonany jest również grający pierwszy sezon w Katowicach defensor Damian Tomasik.
–Każdy z trzech naszych rywali jest mocny – mówi reprezentant Polski. –Do wszystkich spotkań musimy podejść w stu procentach skoncentrowani, z szacunkiem do rywala i bez lekceważenia. Finałowa stawka to już jest wysoka półka europejskiego hokeja.
Żeby myśleć o udanym występie, a odważniej mówiąc o ewentualnym triumfie lider PHL musi zagrać swój najlepszy hokej, czemu z pewnością nie sprzyja chwiejna forma drużyny, jaką prezentuje od około miesiąca. Jeden z liderów zespołu, którym niewątpliwie jest Wronka nawołuje do uważnej gry w defensywie.
–Musimy skupić się na właściwej obronie, żeby nie robić głupich błędów, które pozwalają przeciwnikom zdobywać gole – zauważa 23-latek.
Po serii 22 wygranych „GieKSa” zaczęła grać „w kratkę”. 20 grudnia uległa na wyjeździe MH Automatyce Gdańsk 3:4, po czym u siebie przegrała 0:3 z KH Energą Toruń i odpadła w Tychach w półfinale Pucharu Polski z JKH GKS Jastrzębie, choć prowadziła już 3:0. Katowiczanie przegrali 3:4 po rzutach karnych.
Wszystkie te porażki miały miejsce w czasie, gdy do Kanady w celu załatwienia pewnych formalności oraz spędzenia w rodzinnych stronach świąt, wyjechał trener Tom Coolen. Czy jego powrót uzdrowił sytuację? Trudno na to pytanie odpowiedzieć. Najpoważniejszym rywalem, jakiego od tego czasu miała „GieKSa” była toruńska Energa, z którą na wyjeździe wygrała 6:2 oraz gdańska Automatyka. Nad Bałtykiem podopieczni byłego asystenta polskiej reprezentacji seniorów przegrali 2:4. O wartości wygranych 8:2 z PGE Orlikiem Opole i 11:2 z Węglokoksem Kraj Polonią Bytom trudno wspominać, bo to ekipy, które ledwie wiążą koniec z końcem, co przekłada się na ich postawę sportową.
–Jestem optymistą – podkreśla Coolen – Mamy swoje problemy, ale taki jest hokej, więc jedziemy tam zagrać najlepiej jak umiemy, a jeżeli nam to wyjdzie, to wygramy ten turniej.
Najważniejsze na chwilę obecną jest to, że zespół jest właściwie zmotywowany, a wyjazd do Belfastu odbiera go jako swoją szansę, pewien rodzaj „okna na świat”.
–Sam występ w finale pucharu jest już dużą nobilitacją. Zdarzyło się to pierwszy raz w historii GKS-u - mówi Roch Bogłowski, dyrektor sportowy „GieKSy”. –Cieszymy się, że zarówno klub, jak i sami zawodnicy będą mogli pokazać się na arenie międzynarodowej. To już jest spory sukces, dlatego nie wyznaczamy jakichś konkretnych celów. Wszyscy wiedzą o co gramy, także nie potrzebna jest jakakolwiek dodatkowa motywacja.
–Taki turniej to jest szansa nie tylko dla drużyny, ale i dla każdego z zawodników, żeby pokazać się na arenie międzynarodowej, co może przełożyć się później na ofertę gry w lepszej lidze – analizuje Malasiński.
Fot. iihf.com
Lindskoug podkreśla natomiast, że występ w finale Pucharu Kontynentalnego ma szersze znaczenie niż tylko prestiż dla samego klubu.
–To ważne wydarzenie dla polskiego hokeja – zauważa skandynawski golkiper. –Udział w finałowej rozgrywce pozwala zaistnieć w ujęciu ogólnoeuropejskim.
Stawka imprezy jest bardzo wyrównana. Każdy z zespołów stać na wygraną. Tak naprawdę trudno prorokować, a wszystko zweryfikuje forma, którą dysponować będą drużyny w nadchodzący weekend.
–Ciężko powiedzieć, kto będzie faworytem w turnieju finałowym. O wszystkim zadecyduje aktualna forma – mówi Dušan Devečka. –HK Homel i Arłan Kokczetaw to dla nas niewiadome. Znamy już Belfast Giants i wiemy, że to mocna drużyna.
Klasę gospodarzy oraz znaki zapytania dotyczące dwóch pozostałych rywali podkreśla również kanadyjski szkoleniowiec polskiej drużyny.
–Graliśmy w listopadowym turnieju półfinałowym z zespołem gospodarzy. Wtedy wygraliśmy, ale wiemy już, że ekipa z Belfastu to bardzo wymagający przeciwnik. Dysponujemy nagraniami spotkań Arłanu i będziemy je wnikliwie analizowali już na miejscu. Zespół białoruski jest największą niewiadomą – informuje Coolen.
Fot. iihf.com
Porównując skład turnieju z listopada z listą zespołów, które wystąpią w finałowej rywalizacji nie trudno zauważyć, że na tafli będzie panował nieco inny styl niż poprzednio. Wtedy każda z drużyn starała się grać jak najbardziej po „kanadyjsku”. Mocny, fizyczny hokej z dużą ilością walki. Obecność ekip z Białorusi i Kazachstanu zwiastuje pokaz techniki oraz umiejętności indywidualnych.
–Nie stanowi dla nas różnicy jakim stylem grają nasi rywale, czy to będzie rosyjska szkoła hokeja, czy kanadyjska – podkreśla Devečka. –Przeciwnik zagra na tyle, na ile mu pozwolimy. Przygotowujemy się do tej rywalizacji i chcemy w każdym spotkaniu realizować swój plan, bez oglądania się na to, co robią rywale.
–Mnie odpowiada akurat taki techniczny styl gry, ale na pewno nie będziemy się podporządkowywać rywalom, tylko zagramy swoje, czyli mocny forechecking – informuje Wronka. –Ważne, żeby wszystko zagrało w tym czasie w naszej ekipie. Żeby te elementy, które decydują o wygranej funkcjonowały jak należy.
Zawodnicy GKS-u są zadowoleni z harmonogramu gier, z którego wynika, że pierwszym przeciwnikiem będą Kazachowie, a dopiero w sobotę czeka ich mecz z gospodarzami imprezy, co zawsze oznacza inną atmosferę, wzmożony doping i zdwojoną motywację przeciwników.
–Bardzo się cieszę, że nie zaczynamy turnieju od spotkania z gospodarzami – nie ukrywa zadowolenia Martin Čakajík. –Na ich meczach będzie na pewno dużo kibiców i inna atmosfera niż w czasie pozostałych pojedynków. Dla nas to dobrze, że rozpoczniemy od boju z Arłanem, który możemy rozegrać w spokoju, a potem do pojedynku z Giants przystąpić już z innej pozycji.
Największym doświadczeniem jeżeli chodzi o udział w turniejach Pucharu Kontynentalnego dysponuje Mikołaj Łopuski. 33-letni napastnik startował w tych rozgrywkach już w sezonie 2009/10 w barwach Cracovii, zaliczając z „Pasami” dwa występy pod rząd (wspólnie z Grzegorzem Pasiutem). Oba zakończone odpadnięciem w półfinale. Smak decydującej rozgrywki poznał natomiast trzy lata temu, gdy wraz z tyskim GKS-em przebywał we francuskim Rouen. Polski zespół zajął wtedy trzecie miejsce.
Stałym uczestnikiem Pucharu Kontynentalnego od trzech lat jest Lindskoug. Szwedzki golkiper brał udział w tych rozgrywkach najpierw jako zawodnik Szachciora Soligorsk z Białorusi, a następnie duńskiego Rungsted Seier Capital. Po raz pierwszy dotarł jednak do finału dopiero z drużyną z Polski.
–Puchar Kontynentalny to bardzo fajna rywalizacja – zaznacza wychowanek słynnego Malmö Redhawks. –Wiadomo, że najważniejsza jest liga, play-offy i wywalczenie mistrzostwa Polski, ale to bardzo przyjemna sprawa móc zagrać w takim doborowym towarzystwie, zmierzyć się z przeciwnikami z innych państw.
Przed pierwszym gwizdkiem w Belfaście kilka pytań pozostaje bez odpowiedzi, a próba ich znalezienia i tak nie ma sensu, dopóki nie rozpocznie się twarda rywalizacja, która zweryfikuje wszystkie ambitne plany i zamierzenia. Jedno jest pewne. Zespół GKS-u nie leci do Irlandii Północnej w charakterze chłopca do bicia, a za podsumowanie niech posłużą słowa głównego szkoleniowca zespołu oraz kapitana drużyny.
–Naszym celem będzie zagrać najlepiej jak potrafimy i jeżeli zrobimy na lodzie to co chcemy, to mamy szansę wygrać ten turniej – stwierdza Coolen.
–Zawsze chcemy wygrać i do Belfastu też oczywiście jedziemy, by zwyciężyć – to słowa Malasińskiego, które jasno oddają cel eskapady na „zieloną wyspę”.
Harmonogram gier finałowego turnieju Pucharu Kontynentalnego
Piątek (11 stycznia)
Tauron KH GKS Katowice – Arłan Kokczetaw (16:00)
The Stena Line Belfast Giants – HK Homel (20:00)
Sobota (12 stycznia)
Arłan Kokczetaw - HK Homel (16:00)
The Stena Line Belfast Giants – Tauron KH GKS Katowice (20:00)
Niedziela (13 stycznia)
Tauron KH GKS Katowice – HK Homel (14:00)
The Stena Line Belfast Giants – Arłan Kokczetaw (18:00)
Transmisje ze wszystkich meczów turnieju przeprowadzi klubowa telewizja Belfast Giants. Chęć oglądania za jej pośrednictwem rywalizacji wiąże się z obowiązkiem wykupienia dostępu, którego cena to 30 funtów w przypadku abonamentu na wszystkie spotkania lub 10 funtów za każdy mecz z osobna. Aby dokonać zakupu należy wejść na live.belfastgiants.com.
Komentarze