Mariusz Czerkawski: Mamy swój plan na wyjście z tego patu
Grupa "Olimpijczycy dla hokeja" działa coraz prężniej. Ostatnio jej przedstawiciele, wraz z szefostwem Polskiego Związku Hokeja na Lodzie, gościli u ministra sportu Witolda Bańki i rozmawiali na temat wyjścia z trudnej sytuacji.
Prezesury Piotra Hałasika i Dawida Chwałki mocno odbiły się na kondycji finansowej hokejowej centrali Już teraz głośno mówi się długach przekraczających 10 milionów złotych, ale audyt nie został jeszcze zakończony. Jeśli PZHL chce dalej otrzymać dotacje z resortu sportu, musi zaprezentować plan naprawczy.
– Jedno jest pewne, związek na pewno nie ucieknie przed spłatą długów. Musi zrobić wszystko, by znów stać się wiarygodnym partnerem dla ministerstwa – mówi Mariusz Czerkawski. Najlepszy zawodnik w historii polskiego hokeja wspólnie z Waldemarem Klisiakiem, Wojciechem Tkaczem, Czesławem Borowiczem, Walentym Ziętarą i Andrzejem Tkaczem współtworzy grupę, która chce postawić tę piękną dyscyplinę na nogi.
– Nie da się ukryć, że teraz najważniejsze jest to, co wykaże audyt. Nie wiem, dlaczego trwa on tak długo – dodaje.
Grupa "Olimpijczycy dla hokeja" ma swój plan na rozgrywki oraz na szkolenie dzieci i młodzieży.
– Ważne jest jednak to, abyśmy wszyscy zaczęli ciągnąć ten wózek w jednym kierunku. To dotyczy zarówno hokejowej centrali, jak i przedstawicieli klubów, którzy mają swoją politykę i różne podejścia. Nasz hokej potrzebuje jak najszybszych zmian. Zdrowych i rozsądnych rozwiązań, które pomogą naszemu hokejowi odbić się od dna – wyjaśnia "Marre".
Byli świetni trenerzy i hokeiści chcą aby osoby, które dopuściły się nadużyć, zostały ukarane. Liczą też na to, że obecni członkowie zarządu potwierdzą, że nie mieli z poprzednimi działaniami nic wspólnego.
– Może należałoby zwołać konferencję prasową i w świetle kamer powiedzieć, że nie wiedzieli o tych "złych rzeczach". Nie wiem, może czegoś się boją, a może to jakaś taktyka? – zastanawia się Czerkawski.
– Słyszymy głosy, że powinniśmy przejąć związek i rozpocząć nowy rozdział. Żaden z nas nie jest samobójcą i dopóki nie poznamy dokładnej sytuacji finansowej naszej krajowej centrali, to nie będziemy podejmować pochopnych decyzji – podkreśla.
Olimpijczycy oczekują od Polskiego Związku Hokeja na Lodzie zaproszenia na Walny Zjazd Sprawozdawczy, który odbędzie się 30 czerwca. Wcześniej chcieliby spotkać się z zarządem hokejowej centrali i poznać wyniki audytu. Według wstępnych planów, ma do tego dojść pięć dni wcześniej.
– Nie wyobrażamy sobie sytuacji, w której przyjedziemy na Walny Zjazd i wszystkiego dowiemy się na miejscu. Mamy swój plan na wyjście z tego patu oraz szkolenie młodzieży. Zależy nam na tym, aby PZHL poważnie potraktował naszą grupę. By nadał nam pewną moc sprawczą i związał się umowami z Henrykiem Gruthem oraz Walentym Ziętarą, którzy na pracy z młodzieżą zjedli zęby. To wspaniałe, że chcą się tym wszystkim podzielić z polskimi zawodnikami – zaznacza Czerkawski.
Obecnie PZHL przypomina dziewczynę, której nie chce żaden chłopak. Bo jest garbata, połamana, a jej przyszłość nie rysuje się zbyt ciekawie. Dlatego w tej sytuacji trudno odrzucić pomocną dłoń wyciągniętą przez olimpijczyków.
Komentarze