Maciejewski: Wreszcie wróciłem do siebie
Dawid Maciejewski to nowy nabytek MH Automatyki Gdańsk. 26-letni obrońca w rozmowie z oficjalną stroną klubu opowiedział o swojej dotychczasowej karierze i powrocie w rodzinne strony.
W Twoim przypadku zaryzykuję stwierdzenie, że sześć lat „tułaczki” i wystarczy…
– Żebyś wiedział. Te sześć lat gry poza Gdańskiem to szmat czasu. Byłem w tym czasie w Sanoku, Norwegii, Bytomiu oraz Krakowie i powiem ci, że w żadnym z tych miejsc nie czułem, jakbym był u siebie. Trzy miesiące temu zamknąłem sprawy z Cracovią, spakowałem się i wróciłem do domu. Ja jestem taki, że dobrze się czuję tutaj, nad morzem. Choćby jadąc samochodem, dajmy na to obwodnicą Trójmiasta, widzę miejsca, w których się wychowałem. Dla mnie to super uczucie. Cóż, cieszę się, że udało się dojść do porozumienia z zarządem klubu i będę grał w Gdańsku, w MH Automatyce.
Tę „tułaczkę” trochę osłodziły Ci trzy mistrzostwa i Puchar Polski…
– No tak. Udało się kilka trofeów zdobyć, ale ja nie jestem typem człowieka, który spina się na nagrody. Dla mnie najważniejsze jest, aby wyjść na lód i zagrać dobry mecz. A mistrzostwo Polski? Fajny dodatek do gry w hokeja.
Wracając jeszcze do 2011 roku, gdy ekstraklasowy hokej kończył się w Gdańsku, to z całej kadry Ty miałeś największe problemy z odejściem z zespołu. Udzieliłeś też wtedy emocjonalnego wywiadu, w którym nie kryłeś żalu do władz Twojego ówczesnego klubu…
– Taaak… (kilka sekund ciszy) Tak, pamiętam ten wywiad. Byłem wtedy mocno sfrustrowany, bo wszyscy odchodzili, a mi groziło, że przez kolejny sezon – po tym jak grałem w ekstralidze i zdobyłem mistrzostwo Polski juniorów – będę się “ślizgał” w Centralnej Lidze Juniorów. Prezes klubu, jako że byłem młodzieżowcem, żądał za mnie ekwiwalentu za wyszkolenie. I to mimo tego, że nie było drużyny w rozgrywkach. Ostatecznie ekwiwalent zapłacić zdecydował się klub z Sanoka i tam trafiłem. Po roku zaś, przez sąd arbitrażowy PZHL, uwolniłem się od GKS Stoczniowca. To też ciekawa historia, bo w sprawie odejścia z klubu GKS Stoczniowiec wysłałem kilka pism do PZHL i … cisza. Nic się nie działo w tej sprawie. W końcu napisałem do ministerstwa sportu i … od razu odebrałem kilka telefonów z PZHL. Mówili mi: “To nie tak, że utrudniamy. To dlatego, że pismo nam zaginęło”. (śmiech).
Mimo tak długiej przerwy, doliczyłem się w kadrze MH Automatyki siedmiu zawodników, z którymi grałeś w 2011 roku. Potrafisz wymienić?
– Czekaj, spróbuję. Witek (Tomasz Witkowski – przyp.red), Mateusz Strużyk, Krzysiek Kantor, Maciek Rompkowski, Szymon Marzec i … kto jeszcze?
Jan Steber i Filip Pesta.
– Racja. Wiesz, najfajniejsze jest to, że my jesteśmy kolegami na lodzie i przyjaciółmi poza. Jak nie było hokeja w Gdańsku, staraliśmy się trzymać razem. W Norwegii, w klubie Nes IK, byłem razem z Tomkiem Witkowskim. A w Polonii Bytom to było nas razem pięciu. Tomek Witkowski, Mateusz Strużyk, Kuba Stasiewicz oraz Krzysiek Kantor. No i ja. Fajny okres. Cieszę się, że teraz znów zagramy razem. Mam nadzieję, że uda nam się zrobić fajny wynik.
Czujesz dreszczyk emocji przed pierwszym meczem przed gdańską publicznością w barwach MH Automatyki?
– Nie zastanawiałem się nad tym, ale rzeczywiście, to będzie świetne uczucie. Przede wszystkim nie mogę się doczekać treningów na lodzie, wręcz odliczam dni. To będzie też okazja spotkać się z kolegami, bo do sezonu przygotowuję się sam. Mieszkam w Gdyni i w okolicy nie ma nikogo z drużyny, z kim mógłbym razem ćwiczyć.
Zapytam jeszcze o reprezentację Polski. Trenerem kadry został Kanadyjczyk Ted Nolan. Nowy szkoleniowiec to nowe rozdanie. W przypadku dobrej gry liczysz na powołanie do reprezentacji?
– Zacznę od tego, że od dawna mówiłem, iż kadrze potrzebny jest dobry trener z Kanady lub Szwecji. Dobrze się stało dla reprezentacji Polski, że stery przejął Ted Nolan. Czytałem rozmowę z Kanadyjczykiem, w której mówił, iż drużynę dobierać zamierza charakterologicznie i zgodnie z potrzebami taktycznymi. Czyli nie będzie powoływał tylko zawodników, którzy strzelają bramki, ale też tych, którzy dobrze wywiązują się ze swoich zadań.
Ty goli akurat dotychczas dużo nie strzelałeś…
– Pewnie dlatego poprzedni trener reprezentacji omijał mnie szerokim łukiem (śmiech). Jestem stricte defensywnie nastawionym obrońcą. Tak zawsze ustawiali mnie trenerzy i takie mieli względem mnie oczekiwania. Stąd też liczba goli, które strzelałem, nie jest zbyt duża.
Komentarze