3. kolejka PHL - zapowiedź
Za kilka godzin kolejne ligowe emocje. Hitem trzeciej serii spotkań będzie starcie brązowych medalistów zeszłego sezonu TatrySki Podhala Nowy Targ z urzędującym mistrzem Polski GKS Tychy.
TatrySki Podhale Nowy Targ - GKS Tychy godz. 18:00
Nowotarżanie na własnym lodzie potrafią wygrać z każdym i tego nie trzeba nikomu przypominać. Dziś ich rywalem będą tyszanie, którzy po pokonaniu JKH GKS Jastrzębie 3:0 chcą zdobyć kolejne punkty.
- Podhale jest młodym i ambitnym zespołem, dlatego spodziewamy się ciężkiego meczu, tym bardziej, że gramy na wyjeździe - zaznacza Filip Komorski, napastniktrójkolorowych. - Musimy wyjść na mecz w stu procentach skoncentrowani, zagrać skutecznie i odpowiedzialnie.
Bojowe nastroje panują także w ekipie "Szarotek". - Jesteśmy pozytywnie nastawieni na ten mecz i oczywiście liczymy na wsparcie kibiców. Mamy nadzieję, że w niedzielę przyjdzie zdecydowanie więcej ludzi, a kibice nam pomogą w budowaniu zwycięstwa. My ze swojej strony postaramy się stworzyć widowisko i powalczymy o wygraną - twierdził na łamach oficjalnej strony klubu Maciej Sulka, defensor nowotarżan.
Unia Oświęcim - Polonia Bytom godz. 17:00
Ciekawie powinno być także w Oświęcimiu, gdzie miejscowa Unia zmierzy się z Polonią Bytom. Biało-niebiescy, zmagający sie z ogromnymi kłopotami finansowymi, mają na swoim koncie komplet zwycięstw i przewodzą w ligowej tabeli. Z kolei podopieczni Dariusza Jędrzejczyka jeszcze nie wygrali. W obu poprzednich meczach z Sanokiem i Cracovią prowadzili już 3:1, ale ostatecznie przegrywali 3:4.
- Mamy respekt przed każdym rywalem, ale patrzymy przede wszystkim na siebie - przekonuje Josef Doboš, trener Unii. - Istotną kwestią będzie realizacja założeń taktycznych. Mam nadzieję, że z pomocą przyjdą nam kibice, którzy w sporej liczbie pojawią się na trybunach naszego lodowiska.
W grodzie nad Sołą trwa ogromna mobilizacja. Fani biało-niebieskich chcą pokazać, że hokej w mieście jest niezwykle potrzebny. Mają także zamiar włączyć się w poszukiwanie dla klubu nowych sponsorów.
Orlik Opole - Naprzód Janów godz. 17:00
Remont Toropolu dobiegł końca, a oznacza to, że kibice Orlika Opole w końcu będą mogli obejrzeć ten zespół we własnej hali. Podopieczni Jacka Szopińskiego zmierzą się dziś z Naprzodem Janów.
- Oczywiście naszym celem będzie zwycięstwo. Chcemy jak najlepiej zaprezentować się przed naszymi kibicami - stwierdził jasno 51-letni szkoleniowiec Orlika.
Janowianie nie wygrali jeszcze w tym sezonie. Najpierw musieli uznać wyższość Comarch Cracovii, a ostatnio Unii Oświęcim. Złą passę będą chcieli przerwać w Opolu.
Ciarko PBS Bank KH Sanok - Nesta Mires Toruń godz. 17:00
Do Sanoka przyjedzie beniaminek Polskiej Ligi Hokejowej - Nesta Mires Toruń. Podopieczni Kariego Rauhanena mają na swoim koncie komplet zwycięstw, ale w ostatnich meczach musieli sporo się napocić. Najpierw wygrali 4:3 z Polonią Bytom, a ostatnio wygrali z beniaminkiem z Sosnowca tylko 1:0.
- Mieliśmy dużo sytuacji, ale trener uczulał nas, że Zagłębie to beniaminek, który tanio skóry nie sprzeda. I rzeczywiście tak było - stwierdził Robert Kostecki.
W ostatnim spotkaniu zabrakło kontuzjowanych Jere Ölandera i Travisa Ouellette. Niewiele wskazuje na to, że ta dwójka zagra w dzisiejszym starciu ze "Stalowymi Piernikami". W ekipie z grodu Kopernika zabraknie z kolei obu Łukaszów: Chrzanowskiego i Zachariasza.
- Musimy grać tak jakbyśmy grali ostatni mecz. Nikt nie przyjedzie do Sanoka przez pół Polski, by przegrać - dodał kapitan ekipy z Podkarpacia.
SMS U20 Sosnowiec - JKH GKS Jastrzębie godz. 17:00
Niewątpliwie najłatwiejsze zadanie czeka zawodników JKH GKS Jastrzębie, którzy zmierzą się na wyjeździe z SMS U20 Sosnowiec. Przed tym spotkaniem jedyną niewiadomą pozostaje to w jakich rozmiarach wygrają podopieczni Roberta Kalabera.
Comarch Cracovia - Zagłębie Sosnowiec godz. 18:30
Mająca mistrzowskie aspiracje Comarch Cracovia podejmie na własnym lodzie beniaminka z Sosnowca. „Pasy” będą zdecydowanym faworytem tego spotkania.
W ostatnim meczu podopieczni Rudolfa Roháčka stracili punkt z Polonią Bytom, którą pokonali dopiero po dogrywce. Warto jednak zaznaczyć, że 55. minuty przegrywali jednak 1:3.
- Z przebiegu tego meczu i z wyniku 4:3 po dogrywce możemy być zadowoleni, ale co się tyczy gry, to była duża różnica między drugą a trzecią tercją i oczywiście dogrywką, gdzie po prostu graliśmy do jednej bramki. Rywale strzelali nam bramki po indywidualnych błędach - zaznaczył 52-letni szkoleniowiec.
Komentarze