Rudolf Rohaček: Jedziemy do Jastrzębia wygrać
Przed spotkaniami Cracovii z Sanokiem w półfinałach jedynie Stanisław Snopek stawiał na zespół Pasów. Tymczasem hokeiści z Krakowa zagrali na nosie pozostałym ekspertom i awansowali do finału. Duża w tym zasługa Rudolfa Rohačka, który po raz kolejny w porę zdołał poukładać i zmotywować swój zespół.
Po ostatnim meczu z Sanokiem czeski szkoleniowiec nie krył zadowolenia. Ocenił nawet wtorkowy pojedynek jako jedno z najlepszych spotkań jakie rozegrała jego drużyna w ostatnich latach. Trener Cracovii docenia jednak także klasę przeciwnika. - Chciałbym podziękować zawodnikom z Sanoka, bo wszystkie mecze były bardzo dobre. Jestem zadowolony, bo awansowaliśmy. Mogę jednak powiedzieć, ze oba zespoły pokazały super hokej. Rozpropagowaliśmy ta dyscyplinę, zarówno Sanok jak i Cracovia. Był to przedwczesny finał całej ligi. Dużo emocji, szkoda tylko, że takie mecze nie transmituje telewizja i nikt o tym nie wie - kręcił głową z niedowierzaniem.
Czech potrafi także popatrzeć szerzej na problemy polskiego hokeja, czym zaskarbił sobie szacunek kibiców na innych lodowiskach. Po wygranej z Ciarko PBS Bank Sanok powiedział - Moim zdaniem, to że przeciwnik miał miesięczna przerwę w grze, jest kluczowe. Nie znaczy to, że gdyby przerwy nie było to byśmy przegrali. Powiedzcie mi jednak gdzie się na tym etapie rozgrywek miesiąc nie gra? Jak ma się trenować do czegoś co jest za miesiąc? Jak motywować zawodników? - pytał zgromadzonych po meczu dziennikarzy.
Comarch Cracovia przeszła w play-off istną metamorfozę. Zawodnicy prezentowali się z meczu na mecz lepiej. Sam Rohaček nie obawiał się także pomieszać w ustawieniach. - Taktyka i myślenie przychodzi z sytuacjami, które stwarza przeciwnik. W drugim, przegranym meczu w Sanoku trochę się pogubiliśmy. Wiedziałem, że jeśli czegoś nie zmienimy to przegramy w niedzielę. W takiej dyspozycji Sanok nam nie pozwoli wygrać - wspomina drugi, przegrany pojedynek na Podkarpaciu. - To są nieprzespane noce i każdy trener to zna. Czasem wyjdzie, czasem nie wyjdzie. Poskładałem to, zaczęliśmy grać i to zaprocentowało - uśmiecha się trener Pasów.
Zmiany w piątkach zaowocowały zwycięstwem w kolejnym meczu, jednak zanim zabrzmiała szczęśliwa dla krakowian syrena, widzowie obejrzeli tercję, jaka nie zdarzy się długo. - Ten mecz, gdzie padło 10 bramek w jednej tercji. Nie ma nawet co o nim rozmawiać. To była taka euforia, takie emocje. Sytuacja zmieniała się raz w jedną stronę, raz w drugą. Do tego krzyczą kibice, krzyczą trenerzy. Nikt nikogo nie słyszy - wspomina czeski szkoleniowiec. - Skończyło się to dla jednej drużyny szczęśliwie, dla drugiej nie. To są play-offy, to jest hokej!
Teraz na drodze Comarch Cracovii jest już tylko jedna przeszkoda. Czy jednak zawodnicy Pasów będą znowu w stanie tak mocno spiąć się na przeciwnika? - Nie może być mowy, ze nie będzie motywacji. Zregenerujemy się, przygotujemy.
To Jastrzębie powinno się nas obawiać, a nie my. Chcemy przyjechać do Jastrzębia i wygrać. Znamy rywala i wiemy jak to zrobić. Jeśli oczywiście wszystko zafunkcjonuje poprawnie
- Rudolf Rohaček
Komentarze