Komorski: Hokeistą się jest, a nie tylko bywa
Długo musieliśmy czekać na ostateczną decyzję środkowego GKS-u Tychy. Filip Komorski ostatecznie zostaje w ekipie mistrza Polski. Co miało największy wpływ na jego decyzję?
Komorski to ważny zawodnik trójkolorowych i z pewnością jedna z postaci, która miała duży wpływ na to, że tyszanie trzykrotnie sięgnęli po mistrzostwo Polski. Był on najskuteczniejszym polskim zawodnikiem w zeszłym sezonie. Dlatego przedłużenie z nim kontraktu było sprawą priorytetową dla klubu.
– Zastanawiałem się dość długo. Ofertę z Tychów dostałem cztery tygodnie temu. Tyle czasu potrzebowałem, żeby rozpatrzyć oferty zagraniczne. Przemyśleliśmy to wszystko z rodziną. Nie ukrywam, że obecny czas jest ciężki do podejmowania takich spontanicznych decyzji. Po czterech tygodniach gdybania i rozmyślania stwierdziliśmy z żoną, że zostaniemy w Tychach. Chcę zdobywać tu kolejne trofea – wyjaśnił w rozmowie z klubowa telewizją 28-letni napastnik, który z powodzeniem występuje w naszej reprezentacji.
Warto wspomnieć, że środkowy tyskiego zespołu miał propozycję gry we francuskim Rouen. Umowa była jednak obwarowana wieloma klauzulami. Pojawiały się też oferty z czeskiej ligi, ale tam przypadałaby mu rola zawodnika szerokiego składu, który byłby skazany na grę na farmie. Sytuacja związana z pandemią koronawirusa sprawiła, że został w Tychach, gdzie dobrze mu się żyje.
– Dowodem na to jest fakt, że podpisuję tu swój szósty kontrakt. Może gdybym dostał lepsze oferty, to zdecydowałbym się na przenosiny. Na pewno sytuacja z koronawirusem pomogła podjąć bezpieczną decyzję, a taką jest pozostanie w Tychach – stwierdził „Komora”.
Przez pięć lat Komorski zapewnił kibicom sporo radości. To właśnie jego złoty gol zakończył serię z Katowicami w finale play-off.
– To był rok 2018, kiedy zdobyliśmy mistrzostwo Polski i ta złota bramka w finale…. Cóż, jest to na pewno przeżycie nie do zapomnienia. Zawsze gdy gdzieś natrafię na powtórkę tego gola w telewizji czy internecie, to wewnętrznie się uśmiecham – powiedział napastnik GKS-u Tychy.
Z uwagi na pandemię COVID-19 zawodnicy byli zmuszeni do trenowania we własnych domach. Sztab szkoleniowy musiał też przesunąć termin przygotowań do sezonu.
–Wszyscy trenowaliśmy w jakichś domowych zakamarkach. Ja miałem tę przyjemność, że mogłem to robić na działce. Nie było tam sąsiadów, więc mogłem spokojnie wyjść na zewnątrz – zaznaczył wychowanek warszawskiej Legii.
– Hokeistą się jest, a nie tylko bywa. To, że skończyliśmy sezon nie zwalnia nas z dbania o siebie. Po treningach widać, że wszyscy solidnie przepracowali ten okres. Cieszymy się, że możemy trenować i że zakończyliśmy w końcu etap treningów indywidualnych – dodał Komorski.
W tym roku tyszanie pracują pod okiem Krzysztofa Majkowskiego, który już w trakcie poprzedniego sezonu zastąpił Andreja Husaua.
– Zawsze zmiana trenera wiążę się ze zmianą poglądów treningowych. Na pewno to przygotowanie będzie się różniło od tych z zeszłych lat. Monotonii raczej nie będzie. Nie tylko jest chęć treningów, ale też ciekawość, bo będzie na pewno coś nowego – zakończył Komorski.
Komentarze