Znów ciemne chmury nad „Szarotkami”
Kwiecień to w Klubie Hokejowym Podhale zawsze był czas kompletowania kadry przed nowym sezonem, po ty by mniej więcej w połowie maja rozpocząć przygotowania. Obecnie jednak nic takiego nie ma miejsca i nic nie zapowiada by w najbliższym czasie się to zmieniło. Przyszłość klubu - któremu za niespełna dwa lata „stuknie” 90 lat – kolejny raz w historii stanęła pod dużym znakiem zapytania.
Prezes Marcin Jurzec nie chce na ten moment się wypowiadać. Przyznaje jednak, że dalsze funkcjonowanie klubu stanęło w martwym punkcie. Powodem są oczywiście pieniądze, a dokładniej ich brak. Część firm - i tak z wąskiej już grupy - dotychczasowych sponsorów, w związku z postępującym – w skutek pandemii koronowirusa - w naszym kraju kryzysem gospodarczym, zrezygnowała na ten moment z dalszej współpracy z klubem. Kilku innych przełożyło rozmowy na bliżej nieokreślony termin.
Nie wiadomo w jakim stopniu – bo w jakimś na pewno – aktualna sytuacja na rynku wpłynie na wysokość miejskiej dotacji, która dotychczas stanowiła największą część budżetu. Od kilku lat była ona na poziomie pół miliona złotych. W marcu tego roku z tego tytułu na konto klubu wpłynęło już 255 tys. złotych. Druga transza wypłacana była zazwyczaj jesienią. Teraz stanęło to jednak pod dużym znakiem zapytania. „Gwoździem do trumny” może być obowiązujący w naszym kraju zakaz organizacji imprez masowych. To oznacza bowiem znaczny spadek wpływów ze sprzedaży biletów. A w przypadku Podhala – gdzie frekwencja na trybunach była jedną z najwyższych z całej ligi – to była pokaźna kwota (około ¼ budżetu).
Prezes Jurzec podkreśla, że nawet przy bardzo restrykcyjnej polityce finansowej, do tego aby grać na poziomie ekstraklasy potrzebne jest minimum 1,5 miliona złotych. Na ten moment to dla klub z Nowego Targu zupełnie abstrakcyjna kwota.
Aby myśleć o przyszłości, klub musi się też uporać z bieżącymi problemami, jak te związane z zaległościami względem zawodników, które sięgają prawie dwóch miesięcy. Zresztą lista nieuregulowanych zobowiązań jest znacznie dłuższa.
Poza młodym Fabianem Kapicą, żaden z graczy nie ma aktualnego kontraktu. Są tacy – na czele z Krystianem Dziubińskim – którzy już zadeklarowali chęć odejść z klubu. Najlepszy strzelec „Szarotek” w minionym sezonie, który kilka miesięcy temu związał się z agencją menedżerską Hockey Progress Management, chciałby spróbować sił zagranicą. Część zawodników, nie widząc perspektyw na poprawę sytuacji, zaczęła rozglądać się za innymi zajęciami. Zresztą większość z nich od dłuższego czasu grę w hokeja dzieli z pracą zarobkową.
Jedną wielką niewiadomą jest na dzisiaj system rozgrywek. Od jakiegoś czas między klubami, a władzami Polskiego Związku Hokeja i Polskiej Hokej Ligi na Lodzie trwają na ten temat rozmowy w formie wideokonferencji. Są pomysły by w związku ze wspomnianym zakazem imprez masowych i bliżej nieokreślonym jego zniesieniem, znacznie opóźnić start rozgrywek. Mówi się o październiku, a nawet o listopadzie. Jeżeli sytuacja nie ulegnie zmianie brane są m.in. warianty znacznego zredukowania spotkań i grania i tylko w weekendy, po to by zawodnicy w tygodniu mogli… pójść do pracy. Mówi się też o terytorialnym podziale ligi, ale z racji nierównomiernego rozłożenia klubów, jest to mało prawdopodobne.
Kluby nie mają też co liczyć - na wzór klubów piłkarskich – na jakąkolwiek finansową pomoc z pogrążonego w finansowym dołku PZHL-u. Jedyna propozycja jaka dotąd padła ze strony władz, to obniżenie wpisowego z 50 tys. zł do … 40 tys. zł.
Komentarze