Co słychać u hokejowych legend? Zbigniew Bryjak mówi o mocnych uderzeniach, heblowaniu i nowej roli
- Kiedy trzy tysiące kibiców skandowało „Polonia Bytom” ciarki przechodziły po plecach – wspomina Zbigniew Bryjak, który ma w swojej kolekcji wszystkie złote medale, jakie zdobyła Polonia Bytom w historii, czyli sześć krążków.
Wychowanek KTH Krynica już wwieku 15 lat zaczął grać przy Pułaskiego.
- Ojciec przyprowadził go na zajęcia ipowiedział, żebyśmy nie zmarnowali mu syna. Ani nie zmarnowaliśmy talentu, ani syna - mówił trener Polonii Tadeusz Nikodemowicz, który przez lata był asystentem swojego brata Emila, apóźniej prowadził drużynę samodzielnie.
Kiedy Bryjak wlatach 80. wchodził do drużyny nie miał łatwo.
- Musiałem wypruwać sobie żyły, aby pokazać, że jestem wart bycia wzespole. Przeszedłem także chrzest, który był wtedy normą. Otrzymywałem klapsy po gołym tyłku od kolegów zdrużyny. Szlagi były czasami naprawdę mocne – przypomina były świetny obrońca.
Wtamtym czasie wklubie czasami rygor był jak wwojsku.
- Po moim ślubie, na drugi dzień musiałem przyjść na trening, ale to nie koniec, bo trener Emil Nikodemowicz nakazał mi jechać zzespołem na zgrupowanie! To była niedziela iwieczorem zamiast wrócić do domu do żony, musiałem pojechać zdrużyną do Tarnowskich Gór – przyznaje Bryjak. Koledzy zdrużyny żartowali, że trener sprezentował mu ... miesiąc miodowy.
Kiedy Polonia zdobywała kolejne złote medale, wielkim atutem zespołu była „Stodoła”, czyli hala przy Pułaskiego oraz fanatyczni kibice.
- Fani potrafili nas zmotywować, ahałas whali był niesamowity. Kiedy trzy tysiące kibiców skandowało „Polonia Bytom” ciarki przechodziły po plecach – wspomina zuśmiechem bytomianin.
Realia były wtedy takie, że zawodnicy musieli sami przygotowywać sobie kije.
- Otrzymywaliśmy kije produkowane przez Bronisława Smolenia. Musieliśmy je jednak wyprofilować. Jak to robiliśmy? Grzaliśmy kij, apóźniej wkładaliśmy między ławkę iwyginaliśmy czubek. To nie koniec, trzeba było go też wyheblować, podciąć. Byliśmy przyzwyczajeni do tego – dodaje.
Jakie hokeiści otrzymywali premie za mistrzostwo Polski?
- Nie były to duże kwoty. Wlatach 80. odkładałem zpensji pieniądze przez trzy lata, dołożyłem do tego premie iuzbierałem na upragnionego fiata 126p. „Maluch” prosto zfabryki kosztował 320 tysięcy złotych, ale, aby go dostać trzeba było mieć jeszcze talon, który uprawniał do kupna iztym był duży problem. Za dwulatka na giełdzie, bez talonu, trzeba było zapłacić aż 800 tysięcy złotych. Wkońcu udało mi się kupić tego fiata ibyłem szczęśliwy – przyznaje.
W1988 roku Bryjak wziął udział wIgrzyskach Olimpijskich wCalgary, wdrugiej połowie lat 80. występował kilkakrotnie wmistrzostwach świata. Wklasyfikacji na najlepszych sportowców whistorii 750-lecia Bytomia został sklasyfikowany na 7. miejscu.
Po zakończeniu kariery przez blisko dwie dekady, do 2003 roku pracował wOśrodku Sportu iRekreacji wBytomiu.
- Zaczynałem od konserwatora askończyłem na stanowisku kierownika lodowiska – mówi. Później był trenerem młodzieży whokejowej Polonii oraz pracował jako nauczyciel. Od roku Bryjak zatrudniony jest na stanowisku dyrektora OSiR wBytomiu.
- Akurat zbiegło się to zrozpoczęciem prac przy budowie nowego lodowiska przy ulicy Pułaskiego. To było jedno zmoich marzeń, aby Polonia doczekała się porządnego obiektu. Prace idą wbardzo dobrym tempie aja ciągle jestem blisko ukochanej dyscypliny. Zarządzamy również innymi obiektami wmieście – mówi były świetny obrońca, który pod koniec maja będzie obchodził 55 urodziny.
Komentarze