Serce, walka, charakter i wiara w sukces
JKH GKS Jastrzębie po siedmiomeczowej batalii pokonał Comarch Cracovię i wywalczył awans do półfinału play-off. W ostatnim meczu hokeiści znad czeskiej granicy wygrali 2:1, udowadniając, że ambicją i wolą walki można zdziałać wiele.
– Wiedzieliśmy, czego możemy spodziewać się po Cracovii. Gdy spojrzycie na skład naszego rywala i na nasz, od razu widać różnicę w filozofii budowy zespołu. My mamy swoich wychowanków, którzy systematycznie dostają szansę gry. Z kolei Cracovia co sezon buduje drużynę na finał. Wyznajemy zasadę „krok po kroku” i nie ukrywam, że zmartwiłoby nas bardzo, gdybyśmy zakończyli sezon tak wcześnie – analizowałRobert Kaláber, trener JKH.
Słowacki szkoleniowiec zdawał sobie sprawę z tego, że „Pasy” mają mocny zespół składający się z pięciu wyrównanych piątek i bardzo silny „na krążku”.
– Dlatego musieliśmy wykazać się bardzo dobrą dyscypliną taktyczną i zagrać bardzo dobrze bez krążka. To był właśnie ten decydujący czynnik, dzięki któremu zdołaliśmy wygrać cztery mecze. Ponadto należało zagrać bardzo zdyscyplinowanie – podkreślił 50-letni szkoleniowiec, który chwalił zespół za grę z sercem i charakterem. – Jestem bardzo zadowolony z podejścia chłopaków do tych spotkań. Dziękuję im za walkę, jaką zaprezentowali w tych meczach.
Opiekun ekipy znad czeskiej granicy wystawił też kilka indywidualnych cenzurek.
– Wspomnę jeszcze, że o wyniku decydującego meczu zadecydowała postawa dwóch młodych zawodników. Kamil Wałęga asystował przy obu bramkach, a Dominik Paś strzelił pierwszą z nich. Oni dostają szansę i z roku na rok są coraz lepsi – pcenił Kaláber.
– Przed meczem wierzyliśmy w zwycięstwo, ale wiedzieliśmy zarazem, że bardzo dobrze musi zagrać bramkarz. Ondřej Raszka notował bardzo dobre występy, ale nie było jeszcze takiego spotkania, w którym wybronił nam wszystko. Przyszedł w końcu ten mecz. „Ondra” pokazał klasę i „trzymał” nas w tym spotkaniu. Rywale mieli mnóstwo okazji, które Raszka wybronił. To na nim spoczywał dziś ciężar gry, a koledzy z drużyny mu w tym pomogli – dodał.
Warto zaznaczyć, że jastrzębianie w ostatnich dwóch meczach wystąpili bez Henricha Jabornika, Martina Kasperlíka. Pierwszy z nich narzeka na uraz kolana, a drugi zmaga się z kontuzją żeber. Czy istnieje szansa, że obaj zawodnicy zagrają w półfinałowych starciach z Re-Plast Unią Oświęcim?
– Co do Jabornika i Kasperlíka to trudno powiedzieć, kiedy powrócą do gry. Być może będzie to czwarty lub piąty mecz półfinału? Naprawdę nie wiem. To są bardzo istotni członkowie ekipy, podobnie jak Łukasz Nalewajka, który bardzo dobrze blokuje strzały i też nie zagrał. Z kolei dwaj pozostali zawodnicy potrafią zdecydować w przewagach i „robią punkty” – zwrócił uwagę opiekun JKH.
Na potwierdzenie jego słów dodajmy, że Henrich Jabornik zdobył w tym sezonie 46 „oczek” w 45 meczach (16 w przewagach), a Martin Kasperlík w 49 spotkaniach strzelił 29 bramek i zanotował 28 asyst (15 w punktów w „power playu”).
– Mimo, że ich brakowało, to zdołaliśmy postawić się Cracovii. Gdy grali, wówczas przewaga krakowian nie była aż tak widoczna. Cóż, hokej to taka dyscyplina, że nie zawsze wygrywa mocniejsza drużyna. A ja nie ukrywam, że Cracovia była mocniejsza. Jednak my pokazaliśmy serce, walkę, charakter i wiarę w sukces. Jestem bardzo szczęśliwy z awansu i z tego, że przed nami kolejne mecze – zakończył 50-letni Słowak.
Komentarze