Malasiński o sytuacji w Podhalu: Błędem było kombinowanie z kontraktami przed sezonem
Tomasz Malasiński postanowił skomentować sytuację w klubie, w którym stawiał pierwsze hokejowe kroki. – Takiej polityki nie popieram, tym bardziej, że jeszcze przed sezonem mieli takich zawodników w składzie jak Marcin Kolusz, Krzysztof Zapała czy Dariusz Gruszka. Cała trójka na pewno nie była słabsza od tych obcokrajowców – powiedział popularny "Malaś".
HOKEJ.NET: – Co myślisz o sezonie w wykonaniu Podhala, rekordowej ilości obcokrajowców i polityce klubu?
Tomasz Malasiński, wychowanek „Szarotek”: – Liga open, więc mają do tego pełne prawo. Ja takiej polityki nie popieram, tym bardziej, że jeszcze przed sezonem mieli takich zawodników w składzie jak Marcin Kolusz, Krzysztof Zapała czy Dariusz Gruszka. Cała trójka na pewno nie była słabsza od obcokrajowców, którzy byli w Podhalu w tym sezonie.
Liga w tym sezonie jest bardzo wyrównana, masa nowych zawodników z zagranicy.
–W Podhalu czy w Katowicach istniało ryzyko, że coś nie wypali, więc drużyny trzeba było budować na nowo. Nowi trenerzy i masa nowych zawodników. Jeden się odnajdzie drugi nie, dlatego w tym roku liga jest tak nieprzewidywalna.
Co myślisz o złym potraktowaniu Kolusza i Zapały? Czy rezygnacja z nich była warta zatrudnieniu kilku przeciętnych obcokrajowców?
– Nie i to zachowanie pokazuje, jak profesjonalną ligę mamy i jak traktuje się w niej zawodników. Można zrezygnować z usług zawodników, ale po ludzku, a nie zaproponować kontrakt przed sezonem, by nie odeszli do innych klubów. Później działacze zmienili warunki umów i postawili zawodników pod ścianą. Stało się to na moment przed startem sezonu, kiedy to wszystkie drużyny miały już zamknięte kadry.
Myślisz, że do słabego wyniku w play-off przyczyniła się większa ilość obcokrajowców, a mniejsza wychowanków? W Podhalu zawsze miejscowi zawodnicy pokazywali charakter.
– Myślę, że zawsze wychowankowie w Podhalu dawali z siebie wszystko i dawali drużynie bardzo wiele, ale też było potrzeba zaangażować obcokrajowców tylko takich, którzy potrafili zrobić różnice. Powinna zostać zachowana jakaś równowaga. Myślę, że błędem było kombinowanie z kontraktami przed sezonem.
A co do meczów, to Podhalu mało zabrakło do tego, by wygrać mecz w Katowicach. Wtedy ta rywalizacja mogłaby się inaczej ułożyć. GieKSa była zdecydowanie lepsza w piątym starciu, w tym meczu z zawodników Podhala zeszła para i to GieKSa była lepsza od pierwszej minuty.
Może miało to związek z chorobami, jakie przeszli zawodnicy?
– Teraz można gdybać. Mam nadzieję, że w przyszłym roku Podhale postawi jednak na równowagę i wychowankowie Podhala, głównie młodzi zawodnicy - bo starsi na pewno nie wrócą - będą mieli się od kogo uczyć.
Czy szkolenie w Nowym Targu pozwala na to, aby czerpać narybek do pierwszej drużyny?
– Myślę, że jest tam kilka „perełek”, którymi trzeba się zaopiekować i dobrze ich prowadzić. Krótko mówiąc dawać im czas na lodzie, by szybko zaadaptowali się do wyższego poziomu. Tymczasem często jest tak, że od młodych oczekuje się od razu Bóg wie czego. Po jednym nieudanym meczu lub zmianie sadza się go do „koca”!! W Nowym Targu nie ma już tak, jak kiedyś, że po rozpadzie mistrzowskiej drużyny było ją kim zastąpić. Trzeba dbać o to, co się ma. A z tym w tej chwili jest chyba problem.
Czy po takim sezonie i traktowaniu przez zarząd klubu zawodników, ktoś może wrócić z wychowanków?
- W Podhalu nie od dziś jest problem z traktowaniem wychowanków, więc każdy z nich szuka okazji do wyjazdu. Gdyby wszyscy grali w Podhalu, to mielibyśmy mocną drużynę. Zostali jednak źle potraktowani, więc nie mają po co i do kogo wracać.
Rozmawiał: Sebastian Królicki.
Komentarze