Kaláber: Obcokrajowcy zamiast podnosić poziom ligi rzucają się na lód jak koziołki
W ćwierćfinałowej rywalizacji między Comarch Cracovią a JKH GKS-em Jastrzębie nie brakuje emocji. Dało się je odczuć również podczas ostatniej konferencji prasowej. Po czwartym meczu serii Róbert Kaláber skrytykował postawę dwóch obcokrajowców występujących w barwach „Pasów”. – Wstyd, że niektórzy zawodnicy symulują faule i rzucają się na lód jak koziołki – podkreślił opiekun JKH.
Trener Róbert Kaláber jest zwolennikiem twardej gry, ale ma uczulenie na punkcie graczy, którzy w niektórych sytuacjach przejawiają skłonności aktorskie. Po ostatnim meczu podpadli mu Aleš Ježek i Ondrej Mikula. Choć nie wymienił ich nazwisk podczas konferencji, to zapewne wszyscy wiedzieli, o kogo dokładnie mu chodziło.
– Wczoraj trener Rudolf Rohaček mówił, że nieważny jest styl odniesienia zwycięstwa. Dla mnie jest on akurat ważny. Tak w drugim, jak i w pierwszym meczu w Krakowie straciliśmy bramkę po karze, której być nie powinno. Obcokrajowcy, którzy mieli podnosić poziom tej ligi, rzucali się na lód jak koziołki – słowacki trener nie gryzł się w język.
– To wstyd. Prezes PZHL widział to wszystko na własne oczy. Jeśli tak ma to wyglądać, to jest to po prostu bardzo smutne. Zawodnikom dziękuję za walkę, bo robili co mogli. Walczyliśmy, jednak przydarzył nam się błąd, który rywale wykorzystali. Myślę, że gdybyśmy grali 4 na 4 przez całą dogrywkę, to dotrwalibyśmy do serii rzutów karnych – dodał Kaláber.
Rudolf Rohaček starał się nieco ostudzić emocje. Zupełnie zmienił temat zapoczątkowany przez szkoleniowca rywali.
– Chciałbym poprawić kolegę. Powiedziałem, że nie ważne jest to, w jakim stylu się wygrywa. Że najważniejsze jest zwycięstwo. My nie mamy wpływu na postawę arbitrów. To, co się dzieje na lodzie, nie jest dobre. Ale ten problem musi rozwiązać ktoś inny. Cieszę się, że jest 2:2 w rywalizacji, która tym samym rozpoczyna się od nowa – zaznaczył opiekun ekipy spod Wawelu.
Chwilę później nadeszła chwila na zadawanie pytań. Andrzej Stanowski, dziennikarz przez lata związany z „Dziennikiem Polskim” zaatakował Róberta Kalábera i wskazywał, że dowodzony przez niego zespół tylko czekał na konkurs rzutów karnych, prezentując przy tym zbyt defensywną postawę.
– My mieliśmy cztery akcje w dogrywce. Dobrze się spisał bramkarz rywali. Zauważcie to kim gra Cracovia, a kim gramy my. My gramy dziećmi z Jastrzębia. Gramy tym, na co nas stać. Nie możemy być lepszą drużyną od „Pasów”. Gdybyśmy prowadzili otwartą grę, wówczas seria zakończyłaby się tak, jak rok temu, czyli 4:0 dla rywali. Cracovia była dziś lepsza. O to się nie kłócę – zaznaczył szkoleniowiec JKH.
Komentarze