Śląski szlagier dla GieKSy (WIDEO)
W ramach 45. kolejki śląski klasyk zakończył się zwycięstwem GKS-u Katowice z GKS-em Tychy (5:3). O wyniku zdecydowała pierwsza tercja, gdyż po niej goście się już nie podnieśli.
Mecz od początku przebiegał pod dyktando gospodarzy, to oni głównie nakręcali akcje ofensywne. Goście niemalże nie istnieli. Wszystko zaczęło się od braku dyscypliny w tyskich szeregach. Pomimo, że pierwsze osłabienie zdołali przetrzymać, to już przy drugim wykluczeniu byli bezradni. W 12. minucie gry Tuukka Rajamäkidobił strzał Tadeja Cimžara i zdobył pierwszego gola.
Gospodarze poszli za ciosem i niespełna trzy minuty później mieliśmy już 2:0. Tyska defensywa została rozmontowana. Szymon Mularczyk dograł do niepilnowanego Kamila Paszka, a ten bez problemów umieścił krążek w bramce. Statystyka strzałów po pierwszej tercji potwierdziła tylko wyższość gospodarzy, bo wynosiła 20-7!
Druga odsłona również nie zaczęła się najlepiej dla gości. Tuż po jej wznowieniu karę otrzymał Petr Novajovský. Tyszanie choć zdołali się wybronić przez dwie minuty, to trzy sekundy po powrocie tyskiego obrońcy gospodarze zadali trzeci cios rywalom. Patryk Wajda zwieńczył akcję strzałem w krótki róg.
Chwilę potem pierwsze wykluczenie dla swojej drużyny nabył kapitan Grzegorz Pasiut. Tyszanie zdołali to wykorzystać. Christian Mroczkowski po świetnej akcji Alexandra Szczechury i Michaela Cichego zdobył bramkę kontaktową. Podopieczni Krzysztofa Majkowskiego nie nacieszyli się długo tym golem. Wystarczyły 64. sekundy, aby brązowi medaliści znów odskoczyli mistrzom Polski. Mathias Porseland znakomicie obsłużył Patryka Krężołka, który dołożył tylko kij i zdobył czwartego gola.
W 33. minucie gry sędzia Robert Długi wykazał się nieznajomością przepisów. Arbiter podniósł rękę, bramkarz zjechał do boksu, a następnie… John Murray otrzymał karę indywidualną dziesięciu minut za niesportowe zachowanie.
Chwilę po tej sytuacji, Patryk Krężołek znów wykazał się zmysłem snajpera i podwyższył prowadzenie swojej drużyny. Goście nie chcieli się poddawać i zaczęli grać nieco odważniej. Ich starania opłaciły się, bo w 38. minucie, Jarosław Rzeszutko pomimo nacisków rywali, wymanewrował bramkarza, i wcisnął krążek do bramki.
Po tej bramce przeważali „trójkolorowi”. To oni oddali więcej strzałów w trzeciej odsłonie. W 49. minucie Patryk Kogut zdołał się przebić przez zasieki obronne rywali i oddał strzał z bekhendu w krótki róg. Bramkarz był bezradny.
Pod koniec meczu, Krzysztof Majkowski poprosił o czas i kazał „Jaśkowi Murarzowi” zostać w bramce. Jednak przez ponad dwie minuty tyszanie nie zdołali zmniejszyć dystansu do rywali i trzy punkty zostały w Katowicach.
GKS Katowice - GKS Tychy 5:3 (2:0, 3:2, 0:1)
1:0 - Tuuka Rajamäki - Tadej Cimžar, Miika Franssila (11:21, 5/4)
2:0 - Kamil Paszek - Szymon Mularczyk, Filip Starzyński (14:10)
3:0 - Patryk Wajda - Jussi Makkonen, Tuukka Rajamaki (23:02)
3:1 - Christian Mroczkowski - Michael Cichy, Alexander Szczechura (25:51, 5/4)
4:1 - Patryk Krężołek - Mathias Porseland, Grzegorz Pasiut (26:55)
5:1 - Patryk Krężołek - Grzegorz Pasiut, Marcin Kolusz (33:08, 5/4)
5:2 - Jarosław Rzeszutko - Mateusz Gościński (37:27)
5:3 - Patryk Kogut - Radosław Galant, Bartłomiej Jeziorski (48:24)
Sędziowali: Przemysław Kępa, Robert Długi (główni) - Andrzej Nenko, Mateusz Niżnik (liniowi)
Strzały: 41-24
Minuty karne: 2-18
Widzów: 850
GKS Katowice: Rahm - Kolusz, Wajda; Turtiainen, Pasiut (2), Krężołek - Porseland, Franssila; Cimžar, Makkonen, Rajamäki - Tomasik, Ozols; Lähde, Michalski, Starzyński - Mularczyk, Paszek, Salamon
Trener: Piotr Sarnik
GKS Tychy: Murray (10) - Bizacki, Novajovský (2); Klimienko (2), Komorski, Jefimienko - Pociecha, Ciura; Szczechura, Cichy (2), Mroczkowski - Kolarz, Tuhkanen (2); Witecki, Galant, Jeziorski - Galoha, Kogut, Bagiński, Rzeszutko, Gościński
Trener: Krzysztof Majkowski
Komentarze