Andrej Husau: "Moja dalsza praca nie miała sensu"
- Moja dalsza praca z drużyną nie miała perspektyw ani sensu. Nasze rozstanie wyjdzie na dobre i klubowi, i mnie samemu - mówi w wywiadzie Andrej Husau, który przed tygodniem zrezygnował ze stanowiska trenera GKS-u Tychy.
Husau udzielił wywiadu oficjalnej stronie internetowej Federacji Hokeja Białorusi. Opowiedział w nim o swoim odejściu z Tychów, a także poszukiwaniach nowego pracodawcy. W rozmowie kilkukrotnie podkreślił, że rozstanie z GKS-em odbyło się z jego inicjatywy. - To była moja decyzja. Po prostu spróbowałem z boku spojrzeć na wszystko, co się działo i zrozumiałem, że moja dalsza praca z drużyną nie miała perspektyw ani sensu. Uznałem, że wszystko, co mogłem jej dać, już dałem - powiedział białoruski trener. - Jestem przekonany, że to rozstanie, które nastąpiło z mojej inicjatywy, w tej sytuacji było właściwym wyjściem.
Husau doprowadził GKS Tychy do dwóch tytułów mistrza Polski, pucharu i superpucharu kraju, a także pierwszych polskich zwycięstw w Hokejowej Lidze Mistrzów, ale choć zespół i w tym sezonie miał szansę, by sięgnąć po mistrzostwo, to przed tygodniem, zaraz po rezygnacji trener mówił, że dotychczasowa forma współpracy się wyczerpała. Teraz dodał, że obie strony z takiego obrotu wydarzeń odniosą korzyści. - Powtarzam, że to była tylko moja decyzja. Myślę, że ona wyjdzie na dobre i drużynie, i mnie samemu - przekonuje. Zapytany czy nie było myśli, żeby dokończyć ten sezon, odparł: - Już nie było chęci.
- To było trudne zarówno dla władz klubu, jak i dla mnie. Rozmawialiśmy, rozmawialiśmy i rozmawialiśmy, ale w końcu doszliśmy do kompromisu. Znaleźliśmy porozumienie i rozstaliśmy się po ludzku - mówi 50-letni szkoleniowiec. - Cała reszta sztabu została w klubie, a Krzysztof Majkowski jest pierwszym trenerem, bo wydaje mi się, że tylko on ma europejską licencję Pro, która mu na to pozwala.
Husau dodał, że wpływu na jego decyzję nie miała sytuacja rodzinna, w tym to, że pół roku temu urodziło mu się dziecko. - Moja rodzina była ze mną przez 3 ostatnie miesiące. W Nowy Rok zawiozłem ją do domu, ale to w żaden sposób nie wpłynęło na moją decyzję - skomentował.
Były trener tyszan na razie nie ma żadnych nowych propozycji z innych klubów. - Na razie nie ma żadnych ofert. Minął dopiero tydzień od mojego rozstania z klubem, więc w tej chwili przede wszystkim cieszę się spokojem, doprowadzam do porządku zdrowie, nerwy i poświęcam czas dziecku - mówi. - Ale czekam i cały czas się rozglądam. Nie pracowałem w najsilniejszych ligach, żebym mógł sobie pozwolić na 2-3 miesiące odpoczynku. Jako dla trenera najważniejsza jest dla mnie codzienna praktyka. Na nieszczęście czy na szczęście los trenera jest taki, że nigdy nie wiesz, gdzie będziesz jutro.
Husau powiedział również, że nie ma preferencji w wyborze kraju, w którym będzie pracował - czy będzie to Polska, Białoruś, czy jeszcze inne miejsce. - Na razie moja największa preferencja odpoczywa w dziecięcym łóżeczku - skomentował pół żartem, pół serio. - Nie mam żadnych wskazań dotyczących kraju. Jestem gotowy wysłuchać ofert, jakie się pojawią. Agent szuka mi klubu, chociaż nigdy jeszcze się nie zdarzyło, żeby to agent znalazł mi nowe miejsce pracy. Dotąd zawsze działacze klubów bezpośrednio się ze mną kontaktowali i składali mi propozycje.
Zanim trafił do Polski, białoruski szkoleniowiec w swojej ojczyźnie prowadził Keramin Mińsk, Dynamo Mińsk i Szaciora Soligorsk. Z Keraminem i Szachciorem sięgał po mistrzostwo kraju, w Dynamie pracował przez krótki czas w KHL. Teraz jednak mówi, że rozważyłby nawet ofertę z Extraligi B, czyli słabszej grupy rozgrywek tamtejszej ekstraklasy, de facto drugiego poziomu rywalizacji. - Rozważyłbym taki wariant. Tak jak każdy inny - powiedział.
Komentarze