Blamaż Energi. Dziesięć bramek GieKSy
KH Energa Toruń przegrała na własnym lodowisku aż 1:10 z GKS-em Katowice. Gospodarze nie byli w stanie nawiązać równorzędnej walki z katowiczanami. Hat trickiem popisał się Tukka Rajamäki, a dwie bramki dołożył Patryk Krężołek.
Do wtorkowego meczu torunianie przystępowali mając na koncie dwa zwycięstwa z rzędu, a GieKSa trzy. Było zatem jasne, że dobra passa dla którejś z drużyn się zakończy. W ekipie gospodarzy zabrakło Artioma Sadrietidniowa, który ciągle odczuwa skutki kontuzji odniesionej po starciu z Maciejem Urbanowiczem.
Wynik błyskawicznie otworzyli przyjezdni i już po 6. minutach było 0:2. Najpierw krążek pod poprzeczkę wpakował Patryk Krężołek, a drugi gol padł łupem Patryk Wajdy, który idealnie przymierzył i nie dał szans Spěšnemu na interwencję. Gospodarze mieli kilka okazji do strzelenia kontaktowej bramki, ale Robin Rahm spisywał się bez zarzutu, broniąc także akcję sam na sam Fieofanowa.
Tuż przed zakończeniem pierwszej partii katowiczanie trzeci raz trafili do siatki, a podwójną przewagę wykorzystał strzałem bez przyjęcia Tuuka Rajamäki. Po przerwie nie było lepiej dla "Stalowych Pierników". Zaczął się za to koncert GieKSy. Już po 29 sekundach bramkę strzelił ponownie Krężołek, a pół minuty później Čimžar. Po tej bramce Patrik Spěšný nie wytrzymał i zjechał do boksu.
Wejście Krzysztofa Bojanowskiego nie powstrzymało jednak nawałnicy. Koronkową akcję wykończył Rajamäki, siódmą bramkę zdobył Starzyński, a ósmą ponownie Rajamäki kompletując hat tricka.
Czystego konta Robina Rahma pozbawił Dienis Sierguszkin. Torunianie mieli kilka dobrych okazji do strzelenia kolejnych bramek, ale to przyjezdni na 11 sekund przed zakończeniem tej tercji ponownie umieścili krążek w siatce. Dobrze przymierzył Szymon Mularczyk i było 1:9.
Na początku trzeciej tercji do bramki Energi wrócił Patrik Spěšný. W tej odsłonie mimo wielu wykluczeń padła zaledwie jedna bramka i dwucyfrówkę przypieczętował Jaakko Turtiainen.
Była to najwyższa porażka "Stalowych Pierników" w tym sezonie. Nic, więc dziwnego, że kibice po końcowej syrenie nie szczędzili słów krytyki pod adresem trenera Czucha. Dla katowiczan wygrana w Toruniu oznacza, że czwartą rundę zakończą, co najmniej na piątej pozycji, dzięki czemu rozegrają w V rundzie 5 meczów u siebie i 4 na wyjeździe.
KH Energa Toruń - GKS Katowice 1:10 (0:3, 1:6, 0:1)
0:1 - Patryk Krężołek - Grzegorz Pasiut (02:18)
0:2 - Patryk Wajda - Tuuka Rajamäki, Tadej Čimžar (05:38)
0:3 - Tuuka Rajamäki - Tadej Čimžar (19:33, 5/3)
0:4 - Patryk Krężołek - Grzegorz Pasiut (20:29, 5/4)
0:5 - Tadej Čimžar - Jussi Makkonen (21:09)
0:6 - Tuuka Rajamäki - Miika Franssila, Jussi Makkonen (23:54)
0:7 - Filip Starzyński - Mateusz Michalski, Nestori Lähde (29:25)
0:8 - Tuuka Rajamäki (32:08)
1:8 - Dienis Sierguszkin (32:49)
1:9 - Szymon Mularczyk - Jusso Salmi (39:49)
1:10 - Jaakko Turtiainen - Patryk Wajda, Szymon Mularczyk (58:30)
Sędziowali: Patryk Kasprzyk, Krzsztof Kozłowski (główni) Piotr Matlakiewicz, Maciej Waluszek (liniowi)
Strzały: 19 - 33.
Minuty karne: 10 - 10.
Widzów: 1100.
Energa: Spěšný (od 21:52 do 40:00 Bojanowski) - Kozłow, Jeriomienko; Wołżankin, Fieofanow, Sierguszkin - Zieliński, A. Jaworski; Olszewski, Fraszko, Kalinowski - Griebieniuk, Smirnow; Minge, Szkodienko, J. Jaworski - Gazda, Skólmowski; Naparło, Mazurkiewicz.
GKS: Rahm - Tomasik, Wajda; Krężołek, Pasiut, Kolusz - Salmi, Franssila; Čimžar, Makkonen, Rajamäki - Jaśkiewicz, Krawczyk; Lähde, Michalski, Starzyński - Turtiainen, Mularczyk, Paszek.
Komentarze