HLM: Tyszanie wygrywają z Vienną Capitals! (WIDEO)
Hokeiści GKS Tychy odnieśli drugie zwycięstwo w historii swoich występów w Hokejowej Lidze Mistrzów. We wtorkowy wieczór pokonali Vienna Capitals 4-2. Dwie piękne bramki zdobył bohater spotkania Filip Komorski! Tyszanie w tej edycji rozgrywek mają na swoim koncie cztery punkty.
Tyszanie przystąpili do meczu w nieco okrojonym składzie. W szeregach trójkolorowych zabrakło Alexandra Szczechury oraz Michaela Cichego. W trzeciej formacji na środek ataku został desygnowany Mateusz Bryk, a za niego w obronie zagrał Olaf Bizacki. Warto jeszcze dodać, że po chorobie wrócił Filip Komorski.
W pierwszej tercji dominowała przede wszystkim gra przy bandach. To był prawdziwy mecz walki i żadna z drużyn nie odpuszczała ani przez moment. Austriacy byli nieco szybsi od tyszan, którzy skupiali się na ostrożnej grze z tyłu i popełnianiu jak najmniejszej liczby błędów. Niestety taki stan rzeczy trwał tylko cztery minuty, bo mistrzowie Polski zarobili karę za nadmierną liczbę graczy na lodzie. Wtedy stołeczni ruszyli do zmasowanego ataku. Na szczęście John Murray był dziś w bramce prawdziwą ostoją i jego koledzy mogli mu wiele zawdzięczać. W 5. minucie gry Riley Holzapfel miał już przed sobą pustą bramkę, ale „Jasiek Murarz” rzucił się na lód i obronił jego strzał kijem.
Trójkolorowi również mieli dogodne sytuacje, ale strzały Adama Bagińskiego czy Denisa Akimoto zdołał obronić Bernhard Starkbaum. Niewykorzystane okazje się zemściły na gospodarzach. W 15. minucie gry po dobrym kontrataku Riley Holzapfel zwieńczył akcję strzałem do niemal pustej bramki. .
Dwie szybkie bramki
W drugiej tercji tyszanie wyglądali już nieco lepiej. Prezentowali się tak, jakby zeszła z nich presja. Austriacy byli zmuszeni się bronić, gdyż Ty Loney został ukarany czterominutowym wykluczeniem za niebezpieczne zagranie wysokim kijem. W 21. minucie gry Adam Bagiński zagrał zza bramki do Aleksieja Jefimienki, a ten bez przyjęcia strzelił w długi róg. Mistrzowie Polski poszli za ciosem. Denis Akimoto zagrał wzdłuż tercji do Petra Novajovsky’ego, a ten mocnym uderzeniem zaskoczył bramkarza i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Warto nadmienić, iż te dwie bramki padły w ciągu zaledwie 72 sekund.
Dwie minuty później zakotłowało się pod bramką Murraya. Krążek wpadł do bramki, która jednak była wcześniej ruszona. Sędziowie zdecydowali się na analizę video, ale ostatecznie gola nie uznali. W 24 minucie gry w szeregi gospodarzy wkradła się dekoncentracja. Ukarani zostali Adam Bagiński i Bartłomiej Jeziorski. Trójkolorowi musieli sobie radzić w trzech. Tę sytuację szybko wykorzystali goście. W 26. minucie gry błąd popełnił Aleksandr Jeronau, który nie przypilnował Alexa Walla, ten natomiast po kiju Białorusina zdołał umieścić krążek w bramce gospodarzy.
Tyszanie nie załamali się, wręcz przeciwnie – zaczęli śmielej atakować. W 31. minucie gry obsłużony przez Gleba Klimienkę, Filip Komorski oddał strzał w krótki róg, po czym utonął w objęciach kolegów z drużyny. Ekipa z piwnego miasta mogła jeszcze podwyższyć swoje prowadzenie przed końcem drugiej tercji. Dobrą okazję miał Radosław Galant, który obrócił się i oddał strzał, ale obronił Bernhard Starkbaum parkanem. Na kilka sekund przed przerwą krążek uderzył w poprzeczkę po strzale Petra Novajovsky’ego.
Kontrola do końca
Tyszanie na początku trzeciej odsłony przez 70 sekund grali w przewadze. To pozwoliło na stworzenie sobie dogodnych sytuacji bramkowych. Najpierw Jarosław Rzeszutko nie trafił w krążek tuż przed bramką, a następnie Patryk Kogut oddał strzał w poprzeczkę. Goście z Wiednia mieli więc bardzo dużo szczęścia. Z czasem to właśnie oni częściej dochodzili do strzału, wszak musieli gonić wynik. Jednak strzały Ty Loneya czy Sondre Oldena fantastycznie obronił John Murray.
W 55. minucie gry trener Andrej Husau zdecydował się wziąć czas. Jak przyznał, zrobił to dlatego, iż formacja zbyt długo przebywała na lodzie, bo ponad minutę. Tyski szkoleniowiec tak poinstruował drużynę, że skończyło się to zdobyczą bramkową. Filip Komorski zabrał się z krążkiem i przemierzył z nim całą tercję przeciwnika, po czym zdobył wyjątkowej urody bramkę. Do końca meczu tyszanie byli pewni swojego zwycięstwa i nie pozwolili rywalom na rozwijanie swoich akcji. Do ostatnich minut kibice głośno wspierali swój zespół, co dodatkowo motywowało trójkolorowych.
Mecz zakończył się wynikiem 4:2. Tym samym mistrzowie Polski poprawili swój rekord z zeszłego sezonu. W zeszłej edycji tych rozgrywek tyszanie zgromadzili łączną sumę trzech punktów. Natomiast teraz obrońcy tytułu mistrzowskiego mają już cztery oczka na koncie i mogą pokusić się o więcej. Już 15 października podopieczni Andreja Husaua będą walczyć o kolejne punkty, gdyż czeka ich mecz w stolicy Austrii Wiedniu. Tym samym zakończą swój udział w tych rozgrywkach, ponieważ układ tabeli zamyka im wszelkie drogi awansu.
GKS Tychy - Vienna Capitals 4:2 (0:1, 3:1, 1:0)
0:1 Riley Holzapfel (14:59)
1:1 Aleksiej Jefimienko - Adam Bagiński, Jarosław Rzeszutko (20:53, 5/4)
2:1 Peter Novajovský - Denis Akimoto (22:05, 5/4)
2:2 Alex Wall - Riley Holzapfel (25:25, 5/3)
3:2 Filip Komorski - Gleb Klimienko (30:03)
4:2 Filip Komorski - Peter Novajovský, Gleb Klimienko (55:46)
Sędziowali: Robin Šír, Bartosz Kaczmarek (główni) - Rafał Noworyta, Mateusz Bucki (liniowi)
Minuty karne: 8-8
Strzały: 27-35
Wznowienia: 28-32
Widzów: 2425
GKS Tychy: Murray - Jeronau, Novajovský; Jefimienko, Komorski, Klimienko - Kotlorz, Bizacki; Kogut, Galant, Witecki - Pociecha, Ciura; Mroczkowski, Bryk, Jeziorski - Kolarz, Akimoto; Bagiński, Rzeszutko, Gościński.
Komentarze