To już przesądzone. GKS Tychy w koronie! (WIDEO)
GKS Tychy pokonał na wyjeździe Comarch Cracovię 2:1 i wygrał finałową rywalizację w stosunku 4:2. Tym samym tyszanie obronili tytuł mistrzowski i przełamali krakowskie fatum!
Trenerzy obu ekip po piątym meczu serii musieli nieco porotować składem. Powodem były urazy Jarosława Rzeszutki z GKS-u Tychy oraz Marka Tvrdoňa i Štěpána Csamangó z Cracovii, odniesione w poprzednim spotkaniu. Trener „Pasów” Rudolf Roháček w drugim ataku, obok Mateusza Bepierszcza i Michala Vachovca, postawił na nominalnego defensora Adriana Gajora. A ten odwdzięczył mu się w najlepszy możliwy sposób. W 11. minucie wykorzystał błąd Aleksieja Jefimienki i uderzeniem w okienko zaskoczył Johna Murraya.
– Kontuzje zmusiły nas do zmiany koncepcji. Coś trzeba było zrobić. Niemniej uważam, że Gajor w nowej roli świetnie się odnalazł – powiedział czeski szkoleniowiec.
Tyszanie mogli odpowiedzieć podczas wykluczenia Michala Vachovca, który ostro zaatakował Filipa Komorskiego. Najbliżej szczęścia był Michael Cichy, wszak po jego strzale i interwencji Miroslva Kopřivy guma odbiła się od poprzeczki.
Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. Więcej szczęścia miał Mateusz Gościński, bo po jego dograniu guma znalazła się w siatce, odbijając się najpierw od Patryka Noworyty, a następnie od odbijaczki krakowskiego golkipera. Tyscy kibice oszaleli ze szczęścia.
Mecz rozpoczął się na nowo. Oba zespoły grały twardo, agresywnie, ale też nieskutecznie. Dobrych okazji nie wykorzystali zwłaszcza napastnik GKS-u Aleksiej Jefimienko (29. minuta ), który miał sporo wolnego miejsca i czasu na oddanie precyzyjnego strzału oraz Jaakko Turtiainen (43. min) i Adrian Gajor (49. min) z „Pasów”. Pudło Gajora, który nie zdołał dobić gumy do pustej bramki po uderzeniu Michala Vachovca, okazało się brzemienne w skutkach.
Chwilę później skuteczną dobitką popisał się Jakub Witecki, który efektownie „przeciągnął” w bramce Kopřivę i umieścił gumę pod poprzeczką. Tyszanie objęli prowadzenie i nie oddali go do samego końca, choć krakowianie grali w przewagach i bez bramkarza.
W 53. minucie guma znalazła się w tyskiej bramce, ale sędziowie po obejrzeniu zapisu wideo uznali, że Filip Drzewiecki dobił gumę do pustej bramki łyżwą. Zgodnie z obowiązującymi przepisami gol nie mógł zostać uznany.
GKS po raz czwarty w swojej historii wywalczył mistrzostwo Polski. Wcześniej dokonywał tego w latach 2005, 2015 i 2018. Warto zaznaczyć, że po raz pierwszy pokonał w finale play-off Comarch Cracovię, choć mierzył się z nią już po raz siódmy.
Comarch Cracovia – GKS Tychy 1:2 (1:1, 0:0, 0:1)
1:0 - Adrian Gajor (10:37),
1:1 - Mateusz Gościński - Filip Komorski (19:52),
1:2 - Jakub Witecki - Bartosz Ciura (48:32).
Sędziowali: Maciej Pachucki, Tomasz Radzik (główni) – Patryk Kasprzyk, Sławomir Szachniewicz (liniowi).
Minuty karne: 26 (w tym 10 minut za niesportowe zachowanie dla Michala Vachovca i 2 minuty kary technicznej) - 8.
Strzały: 28-29.
Widzów: ok. 2600.
Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 4:2 dla GKS-u Tychy.
Cracovia: Kopřiva – Kruczek, Czarnaok; Turtiainen (4), Kalinowski (2), Kapica – Rompkowski, Noworyta; Bepierszcz, Vachovec (12), Gajor – Jáchym, Ježek (4); Švec, Domogała, Drzewiecki – Kisielewski, Bryniczka, Zygmunt (2) oraz Kamiński.
Trener: Rudolf Roháček
GKS: Murray – Jeronau (2), Ciura; Klimienko, Komorski (2), Jefimienko – Górny, Bryk; Gościński, Kogut, Michnow – Pociecha, Kotlorz (2); Sýkora (2), Cichy, Szczechura – Kolarz Bizacki; Jeziorski, Galant, Witecki.
Trener: Andrej Husau
Komentarze