Półamatorzy postawili się Zagłębiu. Antyhokej ekstraligowców na Janowie (WIDEO)
Tylko w pierwszej tercji było widać różnice pomiędzy drużyną z Polskiej Hokej Ligi a zwycięzcy jej zaplecza. Hokeiści Naprzodu Janów przez dwie tercje zdominowali fatalnie grającego rywala i tylko dobra postawa Rafała Radziszewskiego dała zwycięstwo Zagłębiu Sosnowiec 2:1. W zespole z Janowa większość hokeistów łączy grę w hokeja z pracą zawodową, za co czapki z głów za zostawienie serca na lodzie.
W pierwszej tercji Zagłębie Sosnowiec długo utrzymywało się przy krążku, było widać, że są szybsi i lepiej operują krążkiem. Po jedynej z takiej akcji na szybkości krążek pod poprzeczkę skierował Filip Stoklasa w 9 minucie. Kolejne swoje okazje zmarnowali Luka i Rutkowski. Wydawało się, że kolejne gole to kwestia czasu.
Początek drugiej tercji na to wskazywał, gdyż szybko zdobyta bramka przez Adama Jaskólskiego i wydawało się że goście mają mecz pod kontrolą. Nic bardziej mylnego, to gospodarze przejęli całkowicie inicjatywę i co rusz niepokoili bramkę Rafała Radziszewskiego. Tylko jego zasługą jest, że janowianie zdobyli w tej tercji jednego gola. W 36 minucie David Turoň sfaulował w sytuacji sam na sam Michała Woźnicę i sędzia podyktował rzut karny. Tą znakomitą okazję wykorzystał Marcin Jaros, który z backhandu ulokował gumę nad łapaczką "Radzika".
Zawodnicy z Janowa dzielą pracę zawodową z treningami i meczami hokeja. Czapki z głów, że w trzeciej tercji cisnęli rywala, który hokej trenuje zawodowo i traktuje to jako główne źródło utrzymania. Mający 123 lata (Jaros, Słodczyk, Pohl) pierwszy atak Naprzodu Janów stwarzał co rusz zagrożenie pod bramką Radziszewskiego. Doświadczony Michał Woźnica po jednej z akcji pod koniec meczu złapał się za głowę, że krążek nie znalazł się w bramce. Bramkarz Zagłębia dwoił się i troił po błędach defensywy swojego zespołu, lecz ekipa z Janowa nie potrafiła wykorzystać tych prezentów. Tak jak pięć liczebnych przewag, gdyż tylko gospodarze w tym meczu mieli szansę gry w "powerplayu". Sędzia Bartosz Kaczmarek nie dopatrzył się nieczystych zagrań zespołu z Janowa.
- Aż mnie oczy bolą. Stanęliśmy po zdobyciu drugiego gola, niepotrzebnie oddaliśmy inicjatywę rywalowi. Czekają nas rozmowy bo nie ma odpuszczania. Styl gry jest na pewno do poprawy. Najważniejsze jest jednak zwycięstwo i trzy punkty - podkreśla wyraźnie rozczarowany postawą zespołu trener Zagłębia, Marcin Kozłowski.
- Staraliśmy się przetrzymać pierwszą tercję, gdyż wiedzieliśmy, że Zagłębie się na nas rzuci. Mieliśmy problem w tej odsłonie z wyjściem z tercji ale w przerwie to skorygowaliśmy. Od drugiej tercji zaczęliśmy grać lepiej. Szkoda, że nie udało nam się wykorzystać jakiejś przewagi nad tym elementem musimy popracować - powiedział po meczu Marcin Słodczyk, napastnik Naprzodu Janów.
MUKS Naprzód Janów - Zagłębie Sosnowiec 1:2 (0:1, 1:1, 0:0)
0:1 - Filip Stoklasa - Tomáš Káňa, Adrian Duszak (09:06)
0:2 - Adam Jaskólski - Michał Działo (21:29)
1:2 - Marcin Jaros (35:42, rzut karny)
Sędziowali: Bartosz Kaczmarek (główny) - Mateusz Bucki, Paweł Kosidło (liniowi)
Strzały: 36 - 29.
Minuty karne: 0 - 12 (w tym 4 min. kary technicznej).
Widzów: 299.
MUKS Naprzód: Pechek - Zicho, Stępień; Jaros, Słodczyk, Pohl - Procházka, Sarna; Woźnica, Frączek, Poruba - Krokosz, Zielosko; Bryk, Rajski, Wąsiński - Kapłon, Kołodziej; Piper, Goździewicz, Kisiel.
Zagłębie (4): Radziszewski - Turoň (2), Duszak; Stoklasa (2), Káňa, Luka - Akimoto, Horzelski; T. Kozłowski, Słaboń, Salamon - Charosuek, Działo; Bucenko (2), Rutkowski, A. Jaskólski - Pavúk, Gniewek; Stojek, Sikora (2), Jarosz.
Komentarze