Hokejowa Liga Mistrzów: 86 strzałów rywali i trzecia porażka GKS-u Tychy (WIDEO)
GKS Tychy poniósł trzecią porażkę w tej edycji Hokejowej Ligi Mistrzów. Tyszanie po raz kolejny ulegli wicemistrzowi Szwecji Skellefteå AIK, tym razem na wyjeździe. Rywale łącznie oddali aż 86 strzałów!
W bramce GKS-u Tychy stanął tym razem nie John Murray, a Kamil Lewartowski, który zmienił reprezentanta Polski w trzeciej tercji niedzielnego meczu obu drużyn w Tychach. Między słupkami w ekipie Skellefteå AIK pojawił się wychowany hokejowo w Szwecji reprezentant Litwy Mantas Armalis.
Tyszanie rozpoczęli mecz zupełnie inaczej niż w niedzielę przed własną publicznością, gdzie bardzo szybko przegrywali 0:3. Tym razem już w 30. sekundzie na ławkę kar trafił w drużynie gospodarzy Linus Lindström, a GKS objął niespodziewane prowadzenie wykorzystując grę w przewadze. Po zagraniu Patryka Koguta Jonathan Pudas zatrzymał krążek tuż przed polem bramkowym, ale najszybciej do gumy dopadł Jakub Witecki i to on strzelił gola. Ta bramka mocno podrażniła jednak wicemistrzów Szwecji, którzy ruszyli do frontalnego ataku i zarzucili Lewartowskiego strzałami.
Długo, mimo przygniatającej przewagi, nie potrafili doprowadzić do remisu, ale wydawało się to być tylko kwestią czasu. W pierwszej tercji wyprowadzili aż 36 uderzeń na bramkę, w tym 23 celne. Jedno z ostatnich dało im wreszcie wyrównanie. Joakim Lindström podał zza bramki, a Petter Granberg strzałem pod poprzeczkę nie dał polskiemu bramkarzowi żadnych szans. Po pierwszej tercji łącznie w strzałach było 36-6 dla podopiecznych Tommy'ego Samuelssona, a w celnych 23-4, ale na tablicy wyników widniał remis 1:1. Warto też zauważyć, że aż 2/3 strzałów gospodarzy w pierwszych 20 minutach było oddanych z dystansu.
W drugiej tercji bardzo szybko jednak miejscowi wyszli na prowadzenie. W 2. minucie tej części meczu wyprowadzili kontrę z tercji obronnej, Juhamatti Aaltonen z prawej strony zagrał przed bramkę, a tam z bliska Lewartowskiego pokonał urodzony w Kolumbii Szwed Edwin Hedberg. A nieco ponad 6 minut później było 3:1 dla SAIK po akcji, o której jak najszybciej będzie chciał zapomnieć Michał Kotlorz. Obrońca trzeciej formacji tyszan został we własnej tercji obronnej ośmieszony przez wybranego z numerem 33 tegorocznego draftu NHL (Detroit Red Wings) 18-latka Jonatana Berggrena, który w swojej efektownej indywidualnej akcji przepuścił mu krążek między nogami, a po chwili pokonał bramkarza GKS-u.
Piękny gol Jonatana Berggrena
W drugiej odsłonie przewaga szwedzkiej drużyny w liczbie celnych strzałów nie była już tak przygniatająca, jak w pierwszej (15-4), ale po 40 minutach gospodarze mieli na koncie aż 61 prób strzałów.
W ostatnich 20 minutach żadnych szans na odrabianie strat gospodarze GKS-owi nie dali. A do tego w 44. minucie podwyższyli wynik grając w osłabieniu. Mistrzowie Polski stracili krążek podczas rozgrywania "zamka" w tercji ataku i zupełnie nie zauważyli, że uciekł im Albin Eriksson. Ten ostatni dostał podanie od Andreasa Wingerliego i pokonał Lewartowskiego w sytuacji "sam na sam". A później drużyna z Skellefteå trafiła jeszcze dwukrotnie w przewadze. Najpierw, gdy na ławce kar siedział Radosław Galant, gola strzelił prawdopodobnie najlepszy obecnie hokeista SHL Joakim Lindström, któremu asystowali Bud Holloway i Emil Djuse.
A że chwilę przed tą bramką sędziowie zasygnalizowali karę za ostry atak Mateusza Gościńskiego przy bandzie, to tyszanie nadal musieli grać w osłabieniu. Okazało się, że tyski napastnik otrzymał karę podwójną, więc osłabienie miało trwać 4 minuty. Po niespełna 160 sekundach jednak się skończyło. Tym razem podawali Djuse i J. Lindström, a trafił Holloway. Tyszanom udało się jeszcze zmniejszyć straty w 56. minucie podczas gry w przewadze po karze dla Mathisa Olimba. Bartłomiej Pociecha strzelił spod linii niebieskiej, a stojący przed bramką Filip Komorski zmienił tor lotu krążka i było 2:6. Takim wynikiem mecz się zakończył.
Drużyna Tommy'ego Samuelssona w całym meczu spróbowała oddać aż 86 strzałów. W światło bramki poleciały 54, a 48 Lewartowski obronił. 21 kolejnych gracze GKS-u zablokowali, z kolei 11 miejscowi spudłowali. GKS wyprowadził tylko 23 uderzenia. 14 w światło bramki, 6 niecelnych i 3 zablokowane.
Drużyna Andreja Husaua nadal bez punktów i z różnicą goli 6-19 pozostaje ostatni w grupie C. Swój kolejny mecz rozegra w sobotę na wyjeździe z IFK Helsinki. Jeśli przegra w regulaminowym czasie, to już przed dwoma październikowymi meczami z HC Bolzano będzie jasne, że zakończy rozgrywki grupowe na ostatnim miejscu.
Skellefteå AIK - GKS Tychy 6:2 (1:1, 2:0, 3:1)
0:1 Witecki - Kogut - Sýkora 01:29 (w przewadze)
1:1 Granberg - J. Lindström 19:15
2:1 Hedberg - Aaltonen - Olimb 21:28
3:1 Berggren - Pudas - Norén 27:44
4:1 Eriksson - Wingerli 43:28 (w osłabieniu)
5:1 Lindström - Holloway - Djuse 48:21 (w przewadze)
6:1 Holloway - Djuse - J. Lindström 50:58 (w przewadze)
6:2 Komorski - Pociecha - Szczechura 55:29 (w przewadze)
Strzały: 54-14.
Minuty kar: 10-14.
Widzów: 2 131.
Skellefteå AIK: Armalis - Pudas, Norén, J. Lindström, L. Lindström, Möller - Granberg, Djuse, Holloway, Pettersson, Berggren - Berglund, Lindgren, Aaltonen, Olimb, Ericsson - Stenvall, Eriksson, Wingerli, Hedberg. Trener: Tommy Samuelsson.
GKS Tychy: Lewartowski - Pociecha, Ciura, Kogut, Galant, Witecki - Górny, Bryk, Klimienko, Kalinowski, Michnow - Kotlorz, Gazda, Sýkora, Cichy, Szczechura - Horzelski, Rzeszutko, Gościński, Komorski, Jeziorski. Trener: Andrej Husau.
Powiedzieli po meczu:
Krzysztof Majkowski: Dobrze zaczęliśmy ten mecz. Strzeliliśmy gola w przewadze, a Kamil Lewartowski był dziś naszym bohaterem. Zagrał świetnie, wykonał dużo dobrych interwencji, jednak to nie wystarczyło przeciwko takiej drużynie. Staraliśmy się grać dobrze w obronie i walczyć, ale to było za mało.
Tommy Samuelsson: Musieliśmy ciężko pracować, bo oni strzelili na początku gola na 1:0, ale cały czas ich naciskaliśmy. Pracowaliśmy spokojnie i w końcu to my wyszliśmy na prowadzenie.
Inne czwartkowe mecze:
Podobnie jak Skellefteå AIK 7 punktów ma w grupie C także mistrz EBEL HC Bolzano, który dziś odniósł już trzecie zwycięstwo w fazie grupowej. Ekipa trenera Kaia Suikkanena tym razem na wyjeździe pokonała 2:1 po rzutach karnych IFK Helsinki. Decydującego karnego wykorzystał pozyskany tego lata Kanadyjczyk o włoskich korzeniach Massimo Carozza. Wcześniej z gry trafił Ivan Deluca, a 31 strzałów obronił bramkarz "Lisów" Leland Irving, mający za sobą epizod w NHL. To już drugie zwycięstwo HC Bolzano nad IFK, bo w niedzielę wygrał u siebie 4:1. To także druga w grupie wygrana tej drużyny po rzutach karnych. Wcześniej w ten sam sposób pokonała Skellefteå AIK.
IFK Helsinki - HC Bolzano 1:2 (0:0, 1:1, 0:0, 0:0, 0:1)
1:0 Eronen - Thorell 21:25 (w przewadze)
1:1 Deluca - Petan 32:00 (w przewadze)
1:2 Carozza (decydujący rzut karny)
Strzały: 32-23.
Minuty kar: 8-16.
Widzów: 4 642.
Frölunda Göteborg przed własną publicznością zrewanżowała się Zürich Lions za wyjazdową porażkę po rzutach karnych i pokonała mistrzów Szwajcarii 4:2. Gole dla "Indian" strzelali: Charles Genoway, Viktor Ekbom, Mats Rosseli Olsen i Max Friberg, który trafił w końcówce już do pustej bramki "Lwów". Zwycięski gol Rosseli Olsena był mocno szczęśliwy, bo po jego podaniu wzdłuż linii bramkowej krążek odbił się od obrońcy rywali i wpadł do siatki między parkanami bramkarza. Szwedzkiemu zespołowi w odniesieniu zwycięstwa nie przeszkodziła konieczność zmiany w bramce. Johan Gustafsson w 43. minucie został trafiony krążkiem w... oko pomiędzy kratami swojej maski i ustąpił miejsca Johanowi Mattssonowi. Frölunda z 7 punktami prowadzi w grupie A, a "Lwy" zajmują w niej drugie miejsce.
Frölunda Göteborg - Zürich Lions 4:2 (0:0, 1:1, 3:1)
0:1 Červenka - Noreau - Geering 22:41 (w przewadze)
1:1 Genoway - Lundqvist 23:45 (w podwójnej przewadze)
2:1 Ekbom - Mustonen - Nørstebø 52:18
3:1 Rosseli Olsen 55:40
3:2 Suter - Shore - Bodenmann 58:03 (bez bramkarza)
4:2 Friberg - Sigalet 59:23 (pusta bramka)
Strzały: 22-27.
Minuty kar: 16-16.
Widzów: 2 803.
W drugiej dzisiejszej szwedzko-szwajcarskiej konfrontacji lepsza była drużyna ze Szwajcarii. Zespół SC Berno przed własną publicznością pokonał 4:3 mistrza Szwecji Växjö Lakers. Goście w trzeciej tercji odrobili dwa gole straty, ale ostatecznie o wyniku przesądziła znakomita dwójkowa akcja Simona Mosera i Słoweńca Jana Muršaka z 56. minuty. Ten ostatni strzelił łącznie dwa gole, a Moser oprócz asysty sam zaliczył bramkę. Dla gospodarzy trafił także Gaëtan Haas, którego gol został uznany dopiero po analizie wideo, bo sędziowie nie byli pewni czy Szwajcar nie kopnął krążka do siatki. W drugiej tercji za ostry atak karę meczu otrzymał gracz gości Austin Ortega. Drużyna ze stolicy Szwajcarii już po raz drugi w grupie G pokonała uważanych za głównego faworyta rozgrywek "Jeziorowców". SC Berno jednak także w tym sezonie mierzy wysoko. Kilka dni temu władze klubu ogłosiły, że postawiły drużynie za cel potrójną koronę - mistrzostwo i puchar Szwajcarii, a także triumf w Hokejowej Lidze Mistrzów.
SC Berno - Växjö Lakers 4:3 (1:0, 2:1, 1:2)
1:0 Moser - Untersander 16:19 (w przewadze)
2:0 Haas 32:14 (w przewadze)
2:1 Burström - Lundberg 33:11
3:1 Muršak - Arcobello 35:56 (w przewadze)
3:2 Horák - Andersson 44:27
3:3 Fröberg 50:51
4:3 Muršak - Moser 55:10
Strzały: 31-28.
Minuty kar: 26-51.
Widzów: 6 071.
Szwedzki zespół Malmö Redhawks, który po pierwszych dwóch meczach u siebie miał na koncie komplet punktów, tym razem przegrał w Mińsku z tamtejszą Junostią aż 2:6. Wicemistrzowie Białorusi dali prawdziwy popis gry w przewagach, bo w takich sytuacjach strzelili aż 4 gole. Dwukrotnie do siatki trafił Alaksandr Kohalau, po bramce i asyście zaliczyli Eduard Hryń i Alaksandr Kułakau, a na liście strzelców znalazły się też nazwiska Michaiła Stefanowicza i Jegora Gajnietdinowa. Między słupkami znakomicie spisał się z kolei Ihor Brikun, interweniujący skutecznie 36 razy, bo to szwedzki zespół miał dużą przewagę w liczbie strzałów (38-20). W jego bramce nie popisał się jednak Oscar Alsenfelt, który zaliczył tylko 14 obron. W trakcie meczu goście stracili z powodu kontuzji najlepszego strzelca Hokejowej Ligi Mistrzów Larsa Bryggmana, a także Marcusa Sylvegårda.
Junost Mińsk - Malmö Redhawks 6:2 (2:0, 2:0, 2:2)
1:0 Hryń - Brikun - Drozd 02:01 (w przewadze)
2:0 Gajnietdinow - Karakułka 04:34
3:0 Stefanowicz - Hryń - Brikun 20:37 (w przewadze)
4:0 Kohalau - Łapaczuk - Kułakau 38:31 (w przewadze)
4:1 Komarek - Öhman - Görtz 40:35 (w przewadze)
5:1 Kułakau - Razwadowski - Łapaczuk 54:54 (w przewadze)
6:1 Kohalau - Drozd 58:47
6:2 Setkov - Storm 59:49
Strzały: 20-38.
Minuty kar: 16-22.
Widzów: 3 469.
Kometa Brno - Nioman Grodno 6:2 (3:1, 1:1, 2:0)
Horký (6.), (12.), (58.), Nahodil (8.), Mikuš (34.), Hruška (49.) - Lewsza (3.), Kisły (32.)
TPS Turku - Red Bull Monachium 5:3 (0:1, 2:1, 3:1)
Pajuniemi (27.), Kakko (35.), Budish (46.), Palve (59.), Nurmi (60.) - Parkes (15.), (34.), Mitchell (52.)
Red Bull Salzburg - Cardiff Devils 4:2 (2:0, 2:1, 0:1)
Huber (6.), VandeVelde (15.), Harris (26.), Herburger (29.) - Hedden (35.), Ulmer (46.)
Aalborg Pirates - Vienna Capitals 1:6 (0:1, 0:4, 1:1)
Spelling (49.) - Romig (16.), Schneider (29.), (39.), (43.), Clark (32.), Nödl (35.)
Komentarze