Kolusz: Nie musimy się wstydzić swojej postawy
Rozmowa z kapitanem TatrySki Podhala Marcinem Koluszem, po przegranym piątym meczu półfinałowej serii z GKS Tychy i tym samym straconych szansach na grę w finale.
Co się stało w tej pierwszej tercji?
- Trudno mi coś tak na gorąco powiedzieć. Chyba po tej bramce na 1:0 za bardzo się otworzyliśmy. Gdzieś zapomnieliśmy o taktyce na to spotkanie. Zamiast skupić się na defensywie, poszliśmy na wymianę ciosów i tym samym daliśmy się rozpędzić gospodarzom, którzy zagrali świetne 20 minut. Jestem przekonany, że gdyby ta tercja skończyła się ciaśniejszym wynikiem, to emocje byłby do samego końca.
W trzeciej tercji zbliżyliście jednak się na dystans dwóch bramek. Po czwartym golu widać, było że zaczęliście wierzyć, że nie wszystko stracone..
- No tak. Troszkę dostaliśmy wiatru w żagle, ale to wszystko było za późno. Na coś więcej, zabrakło nam czasu.
Wpływ miały na to też dwie kary jakie złapaliście w samej końcówce. Ta druga, techniczna za nadmierna ilość zawodników na lodzie, wywołała poruszenie w waszych szeregach..
- Nie chcę się zbytnio nad tym rozwodzić. Wydaje mi się, jednak że to było błąd sędziego. Teraz już jednak nic nie zmienimy. Sędziowie to też ludzie i czasem mogą się pomylić.
A jak ocenisz tą całą półfinałową serię?
- Myślę, że nie było źle. Powodów do wstydu nie mamy. Odpadliśmy po twardej walce z jakby nie patrzeć zdecydowanie najmocniejszym zespołem sezonu zasadniczego.Zresztą po tym ostatnim meczu zawodnicy z Tychów też gratulowali nam postawy, dziękując za mocny półfinał.
Wydaje się, że chyba takim kluczowym momentem dla losów tej rywalizacji był ten przegrany przez was mecz numer 4 w Nowym Targu..
- Na pewno w jakimś stopniu tak, szczególnie że było w nim trochę kontrowersji. Szkoda też, tych pierwszych meczów, gdzie przystąpiliśmy praktycznie bez żadnego odpoczynku po meczach z Jastrzębiem. Troszkę zabrakło tutaj zdrowego rozsądku, temu kto układał terminarz. Trudno, teraz to już przeszłość. Gdybanie co by było jest bez sensu. Tak jak mówię, wstydzić się na pewno swojej postawy w tej serii nie musimy.
Przegraliście walkę o finał, ale przed wami walka o brąz…
- Oczywiście, sezon trwa. Chcemy ten medal, bo o to przecież w sporcie chodzi, żeby je zdobywać. Poza tym ten brąz byłby bardzo fajnym zakończeniem szalenie trudnego dla nas w wielu względach sezonu i spotkałby się z pozytywnym odzewem ze strony kibiców, sponsorów, co też pozwoliłby z optymizmem patrzeć w przyszłość.W kolejnym sezonie chcielibyśmy już bić się o najwyższe cele.
Ma dla Ciebie znaczenie z kim przyjdzie wam się zmierzyć w „małym finale”?
- Nie. Z kimkolwiek będzie dane nam się spotkać, zrobimy wszystko by wyjść zwycięsko z tej rywalizacji.
Rozmawiał Maciej Zubek
Komentarze