Kalus: Wierzę, że rywalizację z Unią zakończymy już we wtorek
Comarch Cracovia po zwycięstwie 4:1 na własnym lodzie, potrzebuje już tylko jednego zwycięstwa do awansu. - Wierzę, że Unia już w tym sezonie nie przyjedzie do Krakowa, a całą rywalizację zakończymy we wtorek - mówi 31-letni czeski napastnik krakowian Petr Kalus.
Rywalizacja krakowsko - oświęcimska w tym roku jest niezwykle zacięta i po pięciu spotkaniach wciąż nie wiadomo, która z ekip awansuje do półfinału. Po niedzielnej wygranej 4:1 większe szanse ma na to Comarch Cracovia, która prowadzi w rywalizacji 3:2. Mecz doskonale rozpoczął się dla krakowian, którzy po raz pierwszy w obecnych play-offach otworzyli wynik.
- Zdobycie pierwszej bramki bardzo nam pomogło i cieszyliśmy się z tego gola. Udało nam się utrzymywać korzystny wynik i myślę, że nasza gra nie byłą zła, choć jest jeszcze kilka błędów, nad którymi musimy popracować. Myślę, że nie wygląda to jednak źle - mówi napastnik Comarch Cracovii Petr Kalus, który asystował przy golu Tomáša Sýkory
- Nie jest ważne kto zdobył tę bramkę. Może być to np. Sýkora czy Bryniczka. Tak naprawdę nie ma znaczenia kto był strzelcem, cieszymy się po prostu ze zwycięstwa - dodaje 31-letni zawodnik.Sporą zmorą krakowian były jednak minuty karne, których łączna liczba w meczu z Unią wyniosła 12.
- Za dużo było tych kar. Nie wiem skąd się to wzięło, ale musieliśmy poradzić sobie z grą w osłabieniu i to nam się udało - analizuje Czech, który już we wtorek wraz z Cracovią uda się do Oświęcimia na szósty pojedynek. Jeśli mistrzowie Polski zwyciężą, to zapewnią sobie awans do następnej rundy.
- To będzie zupełnie inny mecz, niż ten w Krakowie. Oświęcim również zapewne solidnie się do niego przygotuje, ale my zrobimy wszystko, by zwyciężyć. Wierzę, że Unia już w tym sezonie nie przyjedzie do Krakowa, a całą rywalizację zakończymy we wtorek - podsumowuje.
Początek meczu w Oświęcimiu we wtorek 6 marca o godz. 18.
Komentarze